Napisz list do przyjaciela w którym opowiesz o przygodzie w ciemnym lesie. Proszę napiszcie na więcej niż pół strony a4 !! Potrzebne na dzisiaj !!!!!!!!!! Pomóżcie !!!!! Daję naj
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2025 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Przyjacielu!
Nie zgadniesz, co wczoraj mi się przydarzyło! Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest zacząć wszystko od początku.
Wczoraj,
wieczorem, postanowiłam wybrać się do sklepu. Chciałam kupić sobie mojego ulubionego, smacznego batonika o smaku czekoladowym. Zawiadomiłam o tym moją mamę, która podała mi szalik w paski i szybko otworzyła drzwi. Wyszłam. Kierowałam się do "Minimarketu Ola", gdy nagle poczułam lekkie ugryzienie na nodze. Zaniepokojona, odwróciłam się. Koło mnie stał groźnie wyglądający pies! Nie mam pojęcia, skąd się tu wziął. Nigdy nie widziałam go w mojej okolicy. Wystawiał groźnie kły i na dodatek warczał. Michale, wiem, że nie powinnam, ale upuściłam moje 10zł na trawę i zaczęłam uciekać! Ponieważ zwierzę było nieco otyłe i miało krótkie nóżki, nie mogło mnie dogonić. Niestety, nie poddawało się. Ominęłam minimarket, a on nadal chodził mi po piętach. Ktoś krzyknął i tak znalazłam się w lesie. Cała zdyszana, jeszcze chwilę biegłam, aż stworzenie zniknęło. Miałam mieszane uczucie. Owszem, zgubiłam nieprzyjaciela, ale byłam w nieznanym mi dotąd lesie. Często koło niego przechodziłam, ale teraz.... Teraz byłam niemal w jego sercu. Nie jestem poetką, ale uwierz mi, słyszałam, jak bije jego zielone serce. Gdzieś skoczył zając, a pająk wił swoją mocną pajęczynę. Na pewno znajdę wyjście, pomyślałam sobie. Problem jednak tkwił w tym, że było znacznie ciemniej, niż wcześniej. Pewnie już dwudziesta, pomyślałam sobie i ciarki przeszły mi po plecach. Nie mogłam tkwić jak słup w miejscu, postanowiłam ruszyć. I zrobiło się jeszcze gorzej... Zgubiłam się. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że w jednym miejscu byłam już wiele razy i przydrożny głaz również rozpoznałam. Byłam bardzo głodna. Usiadłam na ziemi i już właśnie miałam się rozpłakać, gdy usłyszałam szczekanie psa. Przestraszyłam się, że to ten, który mnie zaatakował. Chciałam znów uciekać, ale nawet go nie widziałam. Za to wiedziałam, skąd wydobywa się jego głos. Odważnie postanowiłam, że za nim podąże. Po jakimś czasie zaczęłam widzieć blask latarnii. Zaczęłam wychodzić z ciemnej gęstwiny! Zaczęłam biec. Deptałam liśie, niemal zniszczyłam mrowisko... Po prostu chciałam jak najszybciej skończyć moją przygodę! Potknęłam się o kamień, ale szybko wstałam i kontynuowałam. Nawet nie wiesz, jaki wydałam okrzyk radości, gdy zauważyłam znanego mi już psa. Stał przy latarni, przy latarni obok bloku... To już koniec, pomyślałam sobie. Stworzenie spojrzało na mnie mądrze i po prostu odeszło. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Wróciłam cała brudna do domu, gdzie czekała na mnie już mam z gorącą herbatą. Chciałą już dzwonić na policję. Na szczęście, obeszło się bez tego.
Jak widzisz,
ta historia tym razem się dobrze skończyła. Michale, ostrzegam cię. To nie było przyjemne, a więc jeśli również zaczepi cię podobny, czarny pies (który jak się dowiedziałam, krąży po całym mieście), nie uciekaj przed nim. Szczególnie, jeśli gdzieś obok jest ciemny i gęsty las!
Pozdrawiam,
Julia
---
Tak szczerze to dajesz bardzo mało punktów jak na taki długi tekst, ale niech ci będzie ;)
Mam nadzieję, że się podoba.