Czasem zdaży mi sie usiąść i porozważać typowy dość temat - co to właściwie jest życie? Samo bicie serca, samo to że stąpam po tym świecie? Zastanawiam się, czy w tym słowie nie jest ukryta jakaś głębsza prawda. Prawda, którą... trzeba odkryć. Taka jakiej nie widać gołym okiem. Czy to aby napewno jest jednoznaczne? Chodzi tu zarówno o nasze życie na Ziemi jak i to pośmiertne? To pytanie dręczy mnie już od jakiegoś czasu, a chyba nikt inny jak Ty nie zna na nie odpowiedzi...
Inną sprawą jest cierpienie. Tu również zastanawiam się nad znaczeniem. Czy chodzi tu tylko o rany cielesne? A może i o to cierpienie w duszy - bo ono w brew pozorom zdaje mi się zadawać więcej ran. Ran... które w duszy pozostają na zawsze. Jak np. strata przyjaciela... Niedawno miało to w moim życiu miejsce i najzwyczajniej nie potrafię się z tym pogodzić...
No i przemijanie! Czas leci nieubłaganie. Może tylko ja to tak postrzegam? Uważam jednak, że dobre życie przemija, z każdą sekundą jesteśmy coraz bliżej śmierci. A czas, który nie został przez nas dobrze wykorzystany już nie powróci! Nigdy! Czy jest na to jakaś rada? Co zrobić, by dobrze zagospodarować swoim czasem?
Proszę, jeśli istnieją odpowiedzi na te pytania - udziel mi ich.
Kochany Panie Boże...
Czasem zdaży mi sie usiąść i porozważać typowy dość temat - co to właściwie jest życie? Samo bicie serca, samo to że stąpam po tym świecie? Zastanawiam się, czy w tym słowie nie jest ukryta jakaś głębsza prawda. Prawda, którą... trzeba odkryć. Taka jakiej nie widać gołym okiem. Czy to aby napewno jest jednoznaczne? Chodzi tu zarówno o nasze życie na Ziemi jak i to pośmiertne? To pytanie dręczy mnie już od jakiegoś czasu, a chyba nikt inny jak Ty nie zna na nie odpowiedzi...
Inną sprawą jest cierpienie. Tu również zastanawiam się nad znaczeniem. Czy chodzi tu tylko o rany cielesne? A może i o to cierpienie w duszy - bo ono w brew pozorom zdaje mi się zadawać więcej ran. Ran... które w duszy pozostają na zawsze. Jak np. strata przyjaciela... Niedawno miało to w moim życiu miejsce i najzwyczajniej nie potrafię się z tym pogodzić...
No i przemijanie! Czas leci nieubłaganie. Może tylko ja to tak postrzegam? Uważam jednak, że dobre życie przemija, z każdą sekundą jesteśmy coraz bliżej śmierci. A czas, który nie został przez nas dobrze wykorzystany już nie powróci! Nigdy! Czy jest na to jakaś rada? Co zrobić, by dobrze zagospodarować swoim czasem?
Proszę, jeśli istnieją odpowiedzi na te pytania - udziel mi ich.
Tutaj twój podpis.