Na wstępie mojego listu ciepło Was pozrawiam i bardzo mocno ściskam na powitanie. To już trzeci dzień mojego pobytu na zimowisku. Miałem napisać wczoraj, ale wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Wczoraj rano nawet nie przypuszczaliśmy, że po południu wydarzy się coś, co na długo zapanie nam w pamięć. Po śniadaniu pani ogłosiła, że trzy najstarsze grupy zejdą do miasta-mieszkamy wyżej w schronisku Oscypek- do kina na film "Alicja w krainie czarów". Większość z nas bardzo się ucieszyła, ja też. Po obiedzie wyruszyliśmy spacerkiem do kina. Film był ciekawy, ze świetnymi efekatami specjalnymi. Byliśmy we wspaniałych nastrojach do momentu wyjścia z budynku...Okazało się, że w czasie seansu gwałtownie zmieniła się pogoda, sypał gęsty śnieg, wiatr zawodził i o zgrozo! prawie nic nie było widać...A przed nami marsz pod górkę do schroniska. Wychowawcy zecydowali, że pogoda może jeszcze pogorszyć się i że to ostatnia szansa, aby wrócić. Każda grupa chwyciła się mocno za ręce i tak sunęliśmy razem do góry, nie widząc i nie słyszącsię prawie nawzajem...Nie było to daleko, a jednak bałem się troszkę tej śnieżnej zadymki.
Po chwili zauważyłem światła w oknach naszego schroniska...i odetchnąłem z ulgą. Mimo niewielkiego strachu jaki nam twarzyszył, uznaliśmy z kolegami, że to była niesamowita przygoda.
Na zakończenie mojego listu jaszcze raz wszystkich pozdrawiam i całuję. Tesknię! Niedługo znowu napiszę.
Zakopane, 02.02 2013 r.
Kochani Rodzice!
Na wstępie mojego listu ciepło Was pozrawiam i bardzo mocno ściskam na powitanie. To już trzeci dzień mojego pobytu na zimowisku. Miałem napisać wczoraj, ale wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Wczoraj rano nawet nie przypuszczaliśmy, że po południu wydarzy się coś, co na długo zapanie nam w pamięć. Po śniadaniu pani ogłosiła, że trzy najstarsze grupy zejdą do miasta-mieszkamy wyżej w schronisku Oscypek- do kina na film "Alicja w krainie czarów". Większość z nas bardzo się ucieszyła, ja też. Po obiedzie wyruszyliśmy spacerkiem do kina. Film był ciekawy, ze świetnymi efekatami specjalnymi. Byliśmy we wspaniałych nastrojach do momentu wyjścia z budynku...Okazało się, że w czasie seansu gwałtownie zmieniła się pogoda, sypał gęsty śnieg, wiatr zawodził i o zgrozo! prawie nic nie było widać...A przed nami marsz pod górkę do schroniska. Wychowawcy zecydowali, że pogoda może jeszcze pogorszyć się i że to ostatnia szansa, aby wrócić. Każda grupa chwyciła się mocno za ręce i tak sunęliśmy razem do góry, nie widząc i nie słyszącsię prawie nawzajem...Nie było to daleko, a jednak bałem się troszkę tej śnieżnej zadymki.
Po chwili zauważyłem światła w oknach naszego schroniska...i odetchnąłem z ulgą. Mimo niewielkiego strachu jaki nam twarzyszył, uznaliśmy z kolegami, że to była niesamowita przygoda.
Na zakończenie mojego listu jaszcze raz wszystkich pozdrawiam i całuję. Tesknię! Niedługo znowu napiszę.