Dopiero kilka godzin upłyneło od naszego roztania a wydaje sie jakby to była wiecznosc cała. Kiedy tylko minołem bramy naszego miasta poczułem ze czynie przeciwnego mej naturze : oddalam sie od istoty mej najdroższej na ziemi-bo jestes Julio najdroższa i i najukochansza,najpiekniejsza,najsłodsza istota na ziemi. Nie wiem co moze byc straszniejszego niz roztanie sie dwoch kochajacych sie istot! Ale milcz,serce,ja tu użalam sie nad soba,podczas gdy powinienem wiecej o Tobie myslec niz o Sobie i Tobie dodawac otuchy i odwagi. Po to przeciez pisze aby ulżyc troche Twoim cierpieniom,ktore napewno wieksze sa nic moje,bo gry ja podrozuje i szukam miejsca dla siebie , Ty sie niepokoisz pewnie i cierpisz. Nikt pewnie nie rozumie Twojej żałosci , smutnych oczu,łez ktore pewnie wylewasz.Przyczyna radosci i szczescia Twego chce być a przywiodłem Cie do cierpienia i łez.nie tego chciałem.Chciałbym Twe łoze obsypac kwiatami najsłodsziej pachnacymi krzewów różanych,bys budzila sie wsrod wonnych płatkow.Chciałbym otoczyc Cie przepychem,zapalic dla ciebie tysiace swiec , ale i tak nie dorównały by blaskowi twoich oczu... Chciałbym ci mowic slowa najpiekniejsze otoczyc Cie wierszami najwspanialszych poetów a i tak nie oddałby twojej urody. Zadnej jednak dzis rzeczy dac nie moge, list tylko moge napisac z oddali. W domu swym pewnie czesto słyszysz imie moje ale nie tak , jakbys słyszec chciała.Twój ojciec i matka,i krewni,i najmniejszy nawet sługa przeklinaja mnnie pewnie jako zabójce Twego krewniaka.Zabójce ktorym jestem niestety. Julio najdroższa co tam maje cierpienie i zal co mi że twoim cierpieniu ulżyc Ci nie moge.Jedynie co moge to zapewnic Cie o mojej wielkiej miłosci do Ciebie,która goraca jest jak ogien i wiecznaj jak ziemia.Nie ma takiej godziny,nie ma takiej minuty,takiej sekundy,bym nie myslał o Tobie. Zono ma bo dzieki bogu wolno mi juz do ciebie tak mówic(jedyna to pociecha) nie watp nigdy o mojej miłosci wiernosci i mym oddaniu.Pierwsza Ciebie tak pokochałem i nigdy juz tak miowac nie bede.Kiedy ci zle biegnij do umiłowanego Ojaca Laurentego i jemu zwierz swe smutki i troski - on jeden zna serca nasze. Umyślnego do Ciebie z tym listem moze zakradnie sie jakos do domu Twego ojca i na Twe pokoje i odnajdzie moja słodka gołabeczke by niesc jej tym listem słowa pocieszenia. Nie smiałem o to błagac abys do mnie slów pare napisała ,a jesli to mozesz uczynic na[isz do mnie pare słow i zostaw list u ojca Laurentego udaj sie do niego pod pretekstem najswietszej spowiedzi.On ten list mi dostarczy tak jak i wiesci o Tobie. Ale przedewszystkim nie gneb sie niczym , moja słodka gołabko.Bog nasz złoczył i Bog nie pozwoli nas rozłaczyc.Już w krótce nasz los odmieni sie pewnie i bedziemy juz razem-na wieki.Sle Ci tysiace pocałunków.
Dopiero kilka godzin upłyneło od naszego roztania a wydaje sie jakby to była wiecznosc cała.
Kiedy tylko minołem bramy naszego miasta poczułem ze czynie przeciwnego mej naturze : oddalam sie od istoty mej najdroższej na ziemi-bo jestes Julio najdroższa i i najukochansza,najpiekniejsza,najsłodsza istota na ziemi.
Nie wiem co moze byc straszniejszego niz roztanie sie dwoch kochajacych sie istot!
Ale milcz,serce,ja tu użalam sie nad soba,podczas gdy powinienem wiecej o Tobie myslec niz o Sobie i Tobie dodawac otuchy i odwagi.
Po to przeciez pisze aby ulżyc troche Twoim cierpieniom,ktore napewno wieksze sa nic moje,bo gry ja podrozuje i szukam miejsca dla siebie , Ty sie niepokoisz pewnie i cierpisz.
Nikt pewnie nie rozumie Twojej żałosci , smutnych oczu,łez ktore pewnie wylewasz.Przyczyna radosci i szczescia Twego chce być a przywiodłem Cie do cierpienia i łez.nie tego chciałem.Chciałbym Twe łoze obsypac kwiatami najsłodsziej pachnacymi krzewów różanych,bys budzila sie wsrod wonnych płatkow.Chciałbym otoczyc Cie przepychem,zapalic dla ciebie tysiace swiec , ale i tak nie dorównały by blaskowi twoich oczu...
Chciałbym ci mowic slowa najpiekniejsze otoczyc Cie wierszami najwspanialszych poetów a i tak nie oddałby twojej urody.
Zadnej jednak dzis rzeczy dac nie moge, list tylko moge napisac z oddali.
W domu swym pewnie czesto słyszysz imie moje ale nie tak , jakbys słyszec chciała.Twój ojciec i matka,i krewni,i najmniejszy nawet sługa przeklinaja mnnie pewnie jako zabójce Twego krewniaka.Zabójce ktorym jestem niestety.
Julio najdroższa co tam maje cierpienie i zal co mi że twoim cierpieniu ulżyc Ci nie moge.Jedynie co moge to zapewnic Cie o mojej wielkiej miłosci do Ciebie,która goraca jest jak ogien i wiecznaj jak ziemia.Nie ma takiej godziny,nie ma takiej minuty,takiej sekundy,bym nie myslał o Tobie.
Zono ma bo dzieki bogu wolno mi juz do ciebie tak mówic(jedyna to pociecha)
nie watp nigdy o mojej miłosci wiernosci i mym oddaniu.Pierwsza Ciebie tak pokochałem i nigdy juz tak miowac nie bede.Kiedy ci zle biegnij do umiłowanego Ojaca Laurentego i jemu zwierz swe smutki i troski - on jeden zna serca nasze. Umyślnego do Ciebie z tym listem moze zakradnie sie jakos do domu Twego ojca i na Twe pokoje i odnajdzie moja słodka gołabeczke by niesc jej tym listem słowa pocieszenia.
Nie smiałem o to błagac abys do mnie slów pare napisała ,a jesli to mozesz uczynic na[isz do mnie pare słow i zostaw list u ojca Laurentego udaj sie do niego pod pretekstem najswietszej spowiedzi.On ten list mi dostarczy tak jak i wiesci o Tobie.
Ale przedewszystkim nie gneb sie niczym , moja słodka gołabko.Bog nasz złoczył i Bog nie pozwoli nas rozłaczyc.Już w krótce nasz los odmieni sie pewnie i bedziemy juz razem-na wieki.Sle Ci tysiace pocałunków.
Twój mąż Romeo.