Przepraszam ,że tak długo się do Ciebie nie odzywałem, ale miałem poważne problemy szkolne i przez to nie byłem w stanie zająć się czymkolwiek. Ale może zacznę od początku. Znasz mnie nie od dziś i wiesz dobrze, że lubię żartować i robić rózne kawały, zwłaszcza w szkole. Właśnie dwa tygodnie temu było trochę nudno na lekcji matematyki, więc postanowiłem, iż zrobię jakąś psotę koleżance Oli, która siedziała w pierwszej ławce. Aby rozweselić całą klasę zrobiłem samolot z papieru i co jakiś czas puszczałem go w kierunku koleżanki. Na początku wszyscy się chichotali, a ja czułem rozbawienie i radość, tym bardziej , że pani nauczycielka nie wiedziała co się dzieje i co jakiś czas upominała nas abyśmy byli cicho. Ola natomiast odganiała ręką samoloty, które nad nią krążyły. W pewnym momencie , kiedy koleżanka po raz kolejny zrzucała ze swojej głowy mój samolot to nagle straciła na krześle równowagę i wywróciła się na podłogę. Cała klasa wybuchnęła śmiechem, a ja śmiałem się najgłośniej. Jednak za chwilę okazało się, że Olę bardzo boli ręka, która szybko spuchła. Pani nauczycielka zadzwoniła po karetkę pogotowia i za chwilę Ola pojechała do szpitala. W tym momencie juz nie było mi do śmiechu, bo przez moje głupie żarty koleżanka musiała teraz cierpieć. Czułem w tym momencie zawstydzenie,przerazenie. Miałem wyrzuty sumienie i ogarniął mnie strach o zdrowie koleżanki. Po kilku godzinach okazało się, ze Ola ma mocne stłuczenie ręki. Zadzwoniłem póżniej do niej z przeprosinami, a Ola powiediała, że juz się na mnie nie gniewa. W tym momencie kamień spadł mi z serca i poczułem ulgę.
Witaj Maćku
Przepraszam ,że tak długo się do Ciebie nie odzywałem, ale miałem poważne problemy szkolne i przez to nie byłem w stanie zająć się czymkolwiek. Ale może zacznę od początku. Znasz mnie nie od dziś i wiesz dobrze, że lubię żartować i robić rózne kawały, zwłaszcza w szkole. Właśnie dwa tygodnie temu było trochę nudno na lekcji matematyki, więc postanowiłem, iż zrobię jakąś psotę koleżance Oli, która siedziała w pierwszej ławce. Aby rozweselić całą klasę zrobiłem samolot z papieru i co jakiś czas puszczałem go w kierunku koleżanki. Na początku wszyscy się chichotali, a ja czułem rozbawienie i radość, tym bardziej , że pani nauczycielka nie wiedziała co się dzieje i co jakiś czas upominała nas abyśmy byli cicho. Ola natomiast odganiała ręką samoloty, które nad nią krążyły. W pewnym momencie , kiedy koleżanka po raz kolejny zrzucała ze swojej głowy mój samolot to nagle straciła na krześle równowagę i wywróciła się na podłogę. Cała klasa wybuchnęła śmiechem, a ja śmiałem się najgłośniej. Jednak za chwilę okazało się, że Olę bardzo boli ręka, która szybko spuchła. Pani nauczycielka zadzwoniła po karetkę pogotowia i za chwilę Ola pojechała do szpitala. W tym momencie juz nie było mi do śmiechu, bo przez moje głupie żarty koleżanka musiała teraz cierpieć. Czułem w tym momencie zawstydzenie,przerazenie. Miałem wyrzuty sumienie i ogarniął mnie strach o zdrowie koleżanki. Po kilku godzinach okazało się, ze Ola ma mocne stłuczenie ręki. Zadzwoniłem póżniej do niej z przeprosinami, a Ola powiediała, że juz się na mnie nie gniewa. W tym momencie kamień spadł mi z serca i poczułem ulgę.