Dziś pierwszy września. Data o której wiele można by napisać. Od pierwszego września chyba gorszy był tylko 17 września - tegoż samego roku 1939. Ale dzisiaj nie o wojnie, nie o roku szkolnym, który to dzisiaj się rozpoczyna. Będzie o literaturze. Jak patrzę na blog to ostatnio chyba częściej sięgam po tę dziedzinę sztuki niż muzykę. Muzycznie ostatnio zatopiłem się głownie w dźwiękach dyskografii Sade oraz The Mars Volta. Kontrastowo? No i dobrze. Wakacyjne podróże, pogoda, a także i tak, obecna już niemalże jesienna aura sprzyja czytaniu. Wracam trochę do starszych rzeczy, już wcześniej czytanych: "Weiser Dawidek", "Demian" czy "Portret artysty w czasów młodości". Będąc ostatnio w bibliotece, gdy przechadzałem się pomiędzy gęsto pnącymi się ku górze regałami natknąłem się na literaturę czeską. Całkiem przypadkowo (ale podobno nie ma przypadków) wzrok mój i ręka moja uchwyciła "Kwestionariusz". Książka autorstwa Jiří Grušy (rocznik 1938), pierwotnie wydana w 1975 roku. Autora nie znam, ale nim przeczytałem zamieszczoną na tyle okładki tzw. "śmigawkę" już zdecydowałem, że ją biorę. Ponadto dodatkową rekomendacją może być fakt, iż pozycję tę wydało warszawskie wydawnictwo Twój Styl w serii Wielki Wóz - podobnie jak jedno z ostatnich wydań "Zasypie wszystko zawieje"... - Włodzimierza Odojewskiego.Powieść jednego z wybitnych czeskich prozaików (Gruša jest także poetą i krytykiem literackim, oraz tłumaczem literatury niemieckojęzycznej; po 1989 został dyplomatą), została napisana w 1975 r. przed 'aksamitną rewolucją'. Nie mogła ukazać się w żadnym oficjalnym wydawnictwie w Czechach (wydała ją emigracyjna oficyna wyd. w Toronto). Przełożona została na wiele języków, w tym na angielski, niemiecki, francuski, szwedzki (w Polsce wydana po raz pierwszy w 1987 roku, nakładem Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA). Tytułowy kwestionariusz osobowy, wypełniany po raz n-ty przez narratora w latach 70. Jako załącznik do podania o pracę, staje się pretekstem do opowieści o Czechach współczesnych. Perspektywa małego miasteczka odbija losy całego kraju; nie rezygnując ze swej suwerennej wizji i artystycznej gry, potrafi Gruša dobrze oddać rzeczywisty, otaczający go świat. Powieść utrzymana jest w tonacji liryczno-groteskowej, gdzie hrabalowski realizm szczegółu łączy się z nadrealistycznymi obrazami, gdzie momenty humorystyczne przeplatają się z tragicznymi, a teraźniejszość łączy się z przeszłością.
Ciekawe? Opis nie oddaje tego nawet w połowie. Książka jest fantastyczna, czyta się ją jednym tchem. Poprzez pisanie narratora w pierwszej osobie momentami mamy wrażenie, że to książka o nas. Bo poza Czechami lat przedwojennych, lat niemieckiej okupacji, i lat kiedy podobnie jak w Polsce panował tam totalitarny reżim komunistyczny to przede wszystkim książka o życiu młodego człowieka. Wiele perypetii bohatera przydarzyło się i nam, czytelnikom (szczególnie płci męskiej). Nie ma sensu zdradzać wszystkiego, ale pewnym jest, że kto zdecyduje się, aby sięgnąć po tę powieść szybko się od niej nie oderwie. Wydaje mi się, że czytam dość dużo, tzn. tyle na ile pozwala czas, ale dawno nie czytałem tak rewelacyjnej książki. Książki, której w zasadzie się nie czyta, a... pochłania.
Dziś pierwszy września. Data o której wiele można by napisać. Od pierwszego września chyba gorszy był tylko 17 września - tegoż samego roku 1939. Ale dzisiaj nie o wojnie, nie o roku szkolnym, który to dzisiaj się rozpoczyna. Będzie o literaturze. Jak patrzę na blog to ostatnio chyba częściej sięgam po tę dziedzinę sztuki niż muzykę. Muzycznie ostatnio zatopiłem się głownie w dźwiękach dyskografii Sade oraz The Mars Volta. Kontrastowo? No i dobrze. Wakacyjne podróże, pogoda, a także i tak, obecna już niemalże jesienna aura sprzyja czytaniu. Wracam trochę do starszych rzeczy, już wcześniej czytanych: "Weiser Dawidek", "Demian" czy "Portret artysty w czasów młodości". Będąc ostatnio w bibliotece, gdy przechadzałem się pomiędzy gęsto pnącymi się ku górze regałami natknąłem się na literaturę czeską. Całkiem przypadkowo (ale podobno nie ma przypadków) wzrok mój i ręka moja uchwyciła "Kwestionariusz". Książka autorstwa Jiří Grušy (rocznik 1938), pierwotnie wydana w 1975 roku. Autora nie znam, ale nim przeczytałem zamieszczoną na tyle okładki tzw. "śmigawkę" już zdecydowałem, że ją biorę. Ponadto dodatkową rekomendacją może być fakt, iż pozycję tę wydało warszawskie wydawnictwo Twój Styl w serii Wielki Wóz - podobnie jak jedno z ostatnich wydań "Zasypie wszystko zawieje"... - Włodzimierza Odojewskiego.Powieść jednego z wybitnych czeskich prozaików (Gruša jest także poetą i krytykiem literackim, oraz tłumaczem literatury niemieckojęzycznej; po 1989 został dyplomatą), została napisana w 1975 r. przed 'aksamitną rewolucją'. Nie mogła ukazać się w żadnym oficjalnym wydawnictwie w Czechach (wydała ją emigracyjna oficyna wyd. w Toronto). Przełożona została na wiele języków, w tym na angielski, niemiecki, francuski, szwedzki (w Polsce wydana po raz pierwszy w 1987 roku, nakładem Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA). Tytułowy kwestionariusz osobowy, wypełniany po raz n-ty przez narratora w latach 70. Jako załącznik do podania o pracę, staje się pretekstem do opowieści o Czechach współczesnych. Perspektywa małego miasteczka odbija losy całego kraju; nie rezygnując ze swej suwerennej wizji i artystycznej gry, potrafi Gruša dobrze oddać rzeczywisty, otaczający go świat. Powieść utrzymana jest w tonacji liryczno-groteskowej, gdzie hrabalowski realizm szczegółu łączy się z nadrealistycznymi obrazami, gdzie momenty humorystyczne przeplatają się z tragicznymi, a teraźniejszość łączy się z przeszłością.
Ciekawe? Opis nie oddaje tego nawet w połowie. Książka jest fantastyczna, czyta się ją jednym tchem. Poprzez pisanie narratora w pierwszej osobie momentami mamy wrażenie, że to książka o nas. Bo poza Czechami lat przedwojennych, lat niemieckiej okupacji, i lat kiedy podobnie jak w Polsce panował tam totalitarny reżim komunistyczny to przede wszystkim książka o życiu młodego człowieka. Wiele perypetii bohatera przydarzyło się i nam, czytelnikom (szczególnie płci męskiej). Nie ma sensu zdradzać wszystkiego, ale pewnym jest, że kto zdecyduje się, aby sięgnąć po tę powieść szybko się od niej nie oderwie. Wydaje mi się, że czytam dość dużo, tzn. tyle na ile pozwala czas, ale dawno nie czytałem tak rewelacyjnej książki. Książki, której w zasadzie się nie czyta, a... pochłania.