NapIsz krutkie opowiadanie z dialogiem... na jutro plis..
Angulkaa
Pewnego dnia spotkałam na korytarzu szkolnym moją koleżankę Majkę, z którą nie widziałam się ponad tydzień, ponieważ była chora. Rozmawiałyśmy o różnych sprawach. Kiedy miałam już iść przygotować się do lekcji, powiedziała do mnie - A co słychać u ciebie? Bo tyle rozmawiałyśmy o szkole, a ty ani słówka nie pisnęłaś co się u ciebie wydarzyło. - Masz rację - powiedziałam do niej - W tą sobotę wydarzyło sie coś smutnego, ale z wesołym zakończeniem - Co takiego? - zapytała Majka - Znasz panią Agatę? Tą ze sklepu? - Znam - Jej pies Bruno wpadł pod samochód.Tylko ja to widziałam. Spanikowałam i nie wiedziałam co robić. Postanowiłam pomóc Brunowi zejść z jezdni i zadzwonić po mamę i po panią Agatę. - Moja mama jest weterynarzem - Szybciej przyszła moja mama i powiedziała, że Bruno ma złamane dwie przednie łapy. - Bardzo się zasmuciłam tą wiadomością. - I co było dalej - zapytała mnie Majka - Gdy pani Agata przyjechała, opowiedziałam jej o całym zdarzeniu. Mama powiedziała, że najlepiej będzie, jeżeli zabierze Bruna do swojego gabinetu i tam postara się mu złożyć kość i założyć gips. - Biedny Bruno - przerwała mi Majka - Biedny, ale dzielny - powiedziałam - Bez żadnego skomlenia zniósł to, jak mama mu składała kość i zakładała gips. Kiedy mama założyła już Brunowi gips, pomogłam panie Agacie zanieść Bruna do samochodu. Pojechałam razem z nią, żeby pomóc jej wnieść go do mieszkania. - zachowałaś się bardzo dzielnie - powiedziała Majka - Tak - powiedziałam, ale bez mojej mamy nic by się nie udało. W tym momencie zadzwonił dzwonek i musiałyśmy iść na lekcję. Majka jeszcze przez kilka dni mnie podziwiała, a mi się to trochę nie podobało, bo przeciez ja nic takiego nie uczyniłam.
- A co słychać u ciebie? Bo tyle rozmawiałyśmy o szkole, a ty ani słówka nie pisnęłaś co się u ciebie wydarzyło.
- Masz rację - powiedziałam do niej - W tą sobotę wydarzyło sie coś smutnego, ale z wesołym zakończeniem
- Co takiego? - zapytała Majka
- Znasz panią Agatę? Tą ze sklepu?
- Znam
- Jej pies Bruno wpadł pod samochód.Tylko ja to widziałam. Spanikowałam i nie wiedziałam co robić. Postanowiłam pomóc Brunowi zejść z jezdni i zadzwonić po mamę i po panią Agatę. - Moja mama jest weterynarzem - Szybciej przyszła moja mama i powiedziała, że Bruno ma złamane dwie przednie łapy. - Bardzo się zasmuciłam tą wiadomością.
- I co było dalej - zapytała mnie Majka
- Gdy pani Agata przyjechała, opowiedziałam jej o całym zdarzeniu. Mama powiedziała, że najlepiej będzie, jeżeli zabierze Bruna do swojego gabinetu i tam postara się mu złożyć kość i założyć gips.
- Biedny Bruno - przerwała mi Majka
- Biedny, ale dzielny - powiedziałam - Bez żadnego skomlenia zniósł to, jak mama mu składała kość i zakładała gips. Kiedy mama założyła już Brunowi gips, pomogłam panie Agacie zanieść Bruna do samochodu. Pojechałam razem z nią, żeby pomóc jej wnieść go do mieszkania.
- zachowałaś się bardzo dzielnie - powiedziała Majka
- Tak - powiedziałam, ale bez mojej mamy nic by się nie udało.
W tym momencie zadzwonił dzwonek i musiałyśmy iść na lekcję. Majka jeszcze przez kilka dni mnie podziwiała, a mi się to trochę nie podobało, bo przeciez ja nic takiego nie uczyniłam.