Historia zaczynała się komplikować i wydostawać spod mojej kontroli.
Sprawa się komplikowała. Nie było to mi na rękę, jednak cóż ja mogę? Nie było jako tako poszlak, a tym bardziej podejżanych czy świadków zdarzeń. Te morderstwa, coś mi w nich zupełnie nie pasowało. Jakaś cząstka nie kleiła się do siebie. To pewne. Poważna sprawa. Coś tu nieźle śmierdzi. Osoba, która wyrządziła tak wiele zła musiała być bardzo sprytna i przewidziała wszystko, zatarła dokładnie wszystkie ślady i żyła sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic. Nie, tak nie może być. Na tym świecie musi panować sprawiedliwość. Tylko ja mogę rozwiązać tą zagadkę. Nie jest to łatwe zadanie, ale dla takiego detektywa, który rozwiązał tak wiele spraw, nie było to nic nowego.
Rozpocząłem śledztwo. Na początku szukałem dowodów oraz śladów i poszlak, w następnej kolejności próbowałem ustalić zeznania świadków, jednak nie przydały się na zawiele. Zmarnowałem tylko swój cenny czas. W każdej chwili znowu może pokazać swoje niecne plany nasz pan X. Po odsłuchaniu zeznań ruszyłem głową w poszukiwaniu jakichkolwiek podejżanych. Sprawa, im bardziej się w nią zagłębiałam, tym stawała się znacznie trudniejsza, niż wydawało się na początku. Dowody, które znaleziono na miejscach przestępstw: lustro, które rozbito na tysiące małych elementów, potem napis na ścianie "nieposkładanie" i na końcu zalanie wodą biblioteki. Nie, ta sprawa nie przypominała w zupełności żadnej, z którą się dotychczas zmierzyłem. To było nie lada wyzwanie dla mnie.
Poszedłem do mojego informatora. Niestety i on nic nie wiedziałw tej sprawie. I co ja mogę? Nic nie mogę. Zaczynałem sobie zadawać pytanie, czy tą zagadkę da sięw ogóle rozwiązać. Moje zwątpienie jednak przerodziło się w chęć odnalezienia mordercy. Nie ma rzeczy nierozwiązywalnych. Zawsze musi być jakiś haczyk, który będzie zaczepieniem. Postanowiłem dokładnie przyjżeć się śladom. Ktoś chce, abym go odnalazł, tylko po co? Te wszystkie pytania i cała sprawa spędzały mi sen z powiek. Ale nie mogę się poddać, nie ja! Ruszyłem ciemnymi już ulicami miasta. Była chyba 2 w nocy. Co się dziwić, że wszędzie było pusto. Po drodze zmieniłem jednak swoją trasę. Udałem się do całodobowo działającej biblioteki (nie tej zatopionej). Przeszedłem się pomiędzy regałami, myśląc nad tym wszystkim. Sprawdziłem kilka ksiąg, ale bez skutku. Przez przypadek, w jednym momencie, zauważyłem interesujące opowiadanie. Wziąłem książkę i zacząłem czytać. Tak, to było to, czego szukałem! Teraz tylko złączyć fakty, odnaleźć zbrodniarza, znaleźć dowody i do więzienia z nim! Wyruszyłem do domu. Powoli zaczynałem analizować i układać w głowie wszystkie poszlaki. Lustro... Moim zdaniem nic nie znaczyło. W książce, którą wypożyczyłem autor napisał, że przestępca użył rozbitego lustra do zobrazowania tego, że mogą sobie myśleć i poszukiwać go, a i tak nie mają szans na znalezienia winowajcy. Kolejna poszlaka wydawała się już łatwiejsza. Napis "nieposkładana". Chodziło zapewne o nieposkładaną i nie daną się rozwiązać zagadkę. Ale czym była tamta biblioteka? Może chcieli w ten sposób wymazać ślady? Tak, to jest całkiem możliwe.
Wyruszyłem w kierunku kolejnej biblioteki. Gdy znalazłem się na miejscu nic nie rzuciło mi się od razu w oczy. Przechadzałem się tak po całym obszarze, aż w końcu znalazłem! Dokładnie, chyba udało mi się rozwiązać zagadkę. Pędem ruszyłem w kierunku komisariatu. Po jakimś czasie zwołałem wszystkich, którzy byli mi potrzebni. Trochę chciałem zrobić ścieme, aby nie wystraszyć przestępcy, że wiem, iż to jego wina. Zacząłem wszystko od przedstawienia poszlak i przeszedłem dalej, a konkretniej do tego, jak główkowałem i nie udawało mi się nic rozwiązać. Mógłbym dać głowę, że osoba zamieszana w tą aferę, uśmiechnęłaby się na taką wiadomość. Potem opowiedziałem o wyprawie do zalanej biblioteki. I tu się zaczęło.
- Na miejscu znalazłem coś, co wywiało wszelkie wątpliwości. Wiem, kto stoi za morderstwami. Otóż, na miejscu przestępstwa znalazłem włos. Ale nie byle jaki. Tylko jedna osoba w naszym mieście ma taki kolor włosów. A tą osobą jesteś ty, Anna - powiedziałem, uśmiechając się z satysfakcją. Kobieta próbowała ucieczki, ale jej się to nie udało. Okazało się, że miałem rację. Dostała dożywocie. I znowu, moje umiejętności mnie nie zawiodły i wygrała ponownie sprawiedliwość.
_______
Mogłabym w zupełności napisać dłuższe i mieć lepsze pomysły, ale tak to... Mam nadzieję, że spodoba Ci się i będzie dobrze, bo bardzo się starałam ^_^
Historia zaczynała się komplikować i wydostawać spod mojej kontroli.
Sprawa się komplikowała. Nie było to mi na rękę, jednak cóż ja mogę? Nie było jako tako poszlak, a tym bardziej podejżanych czy świadków zdarzeń. Te morderstwa, coś mi w nich zupełnie nie pasowało. Jakaś cząstka nie kleiła się do siebie. To pewne. Poważna sprawa. Coś tu nieźle śmierdzi. Osoba, która wyrządziła tak wiele zła musiała być bardzo sprytna i przewidziała wszystko, zatarła dokładnie wszystkie ślady i żyła sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic. Nie, tak nie może być. Na tym świecie musi panować sprawiedliwość. Tylko ja mogę rozwiązać tą zagadkę. Nie jest to łatwe zadanie, ale dla takiego detektywa, który rozwiązał tak wiele spraw, nie było to nic nowego.
Rozpocząłem śledztwo. Na początku szukałem dowodów oraz śladów i poszlak, w następnej kolejności próbowałem ustalić zeznania świadków, jednak nie przydały się na zawiele. Zmarnowałem tylko swój cenny czas. W każdej chwili znowu może pokazać swoje niecne plany nasz pan X. Po odsłuchaniu zeznań ruszyłem głową w poszukiwaniu jakichkolwiek podejżanych. Sprawa, im bardziej się w nią zagłębiałam, tym stawała się znacznie trudniejsza, niż wydawało się na początku. Dowody, które znaleziono na miejscach przestępstw: lustro, które rozbito na tysiące małych elementów, potem napis na ścianie "nieposkładanie" i na końcu zalanie wodą biblioteki. Nie, ta sprawa nie przypominała w zupełności żadnej, z którą się dotychczas zmierzyłem. To było nie lada wyzwanie dla mnie.
Poszedłem do mojego informatora. Niestety i on nic nie wiedziałw tej sprawie. I co ja mogę? Nic nie mogę. Zaczynałem sobie zadawać pytanie, czy tą zagadkę da sięw ogóle rozwiązać. Moje zwątpienie jednak przerodziło się w chęć odnalezienia mordercy. Nie ma rzeczy nierozwiązywalnych. Zawsze musi być jakiś haczyk, który będzie zaczepieniem. Postanowiłem dokładnie przyjżeć się śladom. Ktoś chce, abym go odnalazł, tylko po co? Te wszystkie pytania i cała sprawa spędzały mi sen z powiek. Ale nie mogę się poddać, nie ja!
Ruszyłem ciemnymi już ulicami miasta. Była chyba 2 w nocy. Co się dziwić, że wszędzie było pusto. Po drodze zmieniłem jednak swoją trasę. Udałem się do całodobowo działającej biblioteki (nie tej zatopionej). Przeszedłem się pomiędzy regałami, myśląc nad tym wszystkim. Sprawdziłem kilka ksiąg, ale bez skutku. Przez przypadek, w jednym momencie, zauważyłem interesujące opowiadanie. Wziąłem książkę i zacząłem czytać. Tak, to było to, czego szukałem! Teraz tylko złączyć fakty, odnaleźć zbrodniarza, znaleźć dowody i do więzienia z nim! Wyruszyłem do domu. Powoli zaczynałem analizować i układać w głowie wszystkie poszlaki. Lustro... Moim zdaniem nic nie znaczyło. W książce, którą wypożyczyłem autor napisał, że przestępca użył rozbitego lustra do zobrazowania tego, że mogą sobie myśleć i poszukiwać go, a i tak nie mają szans na znalezienia winowajcy. Kolejna poszlaka wydawała się już łatwiejsza. Napis "nieposkładana". Chodziło zapewne o nieposkładaną i nie daną się rozwiązać zagadkę. Ale czym była tamta biblioteka? Może chcieli w ten sposób wymazać ślady? Tak, to jest całkiem możliwe.
Wyruszyłem w kierunku kolejnej biblioteki. Gdy znalazłem się na miejscu nic nie rzuciło mi się od razu w oczy. Przechadzałem się tak po całym obszarze, aż w końcu znalazłem! Dokładnie, chyba udało mi się rozwiązać zagadkę. Pędem ruszyłem w kierunku komisariatu. Po jakimś czasie zwołałem wszystkich, którzy byli mi potrzebni. Trochę chciałem zrobić ścieme, aby nie wystraszyć przestępcy, że wiem, iż to jego wina. Zacząłem wszystko od przedstawienia poszlak i przeszedłem dalej, a konkretniej do tego, jak główkowałem i nie udawało mi się nic rozwiązać. Mógłbym dać głowę, że osoba zamieszana w tą aferę, uśmiechnęłaby się na taką wiadomość. Potem opowiedziałem o wyprawie do zalanej biblioteki. I tu się zaczęło.
- Na miejscu znalazłem coś, co wywiało wszelkie wątpliwości. Wiem, kto stoi za morderstwami. Otóż, na miejscu przestępstwa znalazłem włos. Ale nie byle jaki. Tylko jedna osoba w naszym mieście ma taki kolor włosów. A tą osobą jesteś ty, Anna - powiedziałem, uśmiechając się z satysfakcją. Kobieta próbowała ucieczki, ale jej się to nie udało. Okazało się, że miałem rację. Dostała dożywocie. I znowu, moje umiejętności mnie nie zawiodły i wygrała ponownie sprawiedliwość.
_______
Mogłabym w zupełności napisać dłuższe i mieć lepsze pomysły, ale tak to... Mam nadzieję, że spodoba Ci się i będzie dobrze, bo bardzo się starałam ^_^
Licze na naj. ! ;)