Napisz krótkie wypracowanie na temat "Czy znajdziesz miejsce dla siebie w zjednoczonej Europie?"
Kris86
Był słoneczny, pierwszomajowy poranek 2004 roku, kiedy pan Jan Kowalski włączył swoje stare, rosyjskiej produkcji radio i usłyszał, że dla Polski nadeszła nowa, lepsza era. Dowiedział się, bowiem, że od tego dnia Polska należy do Unii Europejskiej. Wyjrzał, jak co dzień, przez okno, ale nic się nie zmieniło. Drzewo, które zasadził, gdy urodziła się jego córka Ania, stoi jak stało, drewniana huśtawka zbudowana dla żony na szesnastą rocznicę ślubu nie zmieniła swojego miejsca. Jedynie wiatr poruszał nią to w przód, to w tył, co robiło wrażenie, jakby ktoś nieustannie się na niej bujał. Nawet ulica, którą codziennie chodził na spacery do parku wyglądała tak, jak dzień wcześniej, gdy Polska była tylko Polską, nie członkiem Unii Europejskiej. Pan Jan Kowalski nie miał określonego zdania na temat wejścia jego ojczyzny do Wspólnoty. Nie chciał się interesować sprawami, które miały „nie dotyczyć zwykłych ludzi jak on”. Pan Jan Kowalski czuł się zwykłym człowiekiem. Przeciętnym, szarym mieszkańcem małej miejscowości pod Poznaniem, która miała swoje problemy z miejscową ludnością. Żona Pana Kowalskiego była lekarzem pogotowia ratunkowego. Rodzina przyzwyczaiła się, że zazwyczaj nie ma jej w domu, ale akceptowała to, gdyż wiedziała, czym jest dla niej ta praca. Państwo Kowalscy mieli także czternastoletnią córkę. Była to dziewczynka o bardzo ambitnych planach na przyszłość. Nie wiedziała konkretnie, co chce robić, ale chciała po prostu pomagać ludziom. Nie ważne jak, ważne, żeby pomagać. Akurat ją interesowała sprawa Polski w Unii Europejskiej. Chciała, żeby Europa dała możliwości młodym Polakom. Wierzyła, że po pierwszym maja coś się zmieni na lepsze. Jakie zmiany w polskiej i europejskiej polityce jest w stanie odczuć przeciętna rodzina? MOJA WIZJA WSPÓLNEJ EUROPY W dziejach Europy mamy wiele prób zjednoczenia. Najpierw Aleksander Macedoński próbował podbić Europę, następnie cesarz Otton III (ok.990r), później papież Grzegorz VII (rok 1020) propagował ideę uniwersalizmu papieskiego, według której papież miał mieć władzę nad całym światem chrześcijańskim(ówczesną Europą). Również Napoleon Bonaparte chciał podbić całą Europę i utworzyć wielką republikę. Teraz mamy Unię Europejską, która dąży swoimi działaniami do wewnętrznej integracji europejskiej. Unia Europejska to dwadzieścia pięć państw, do których ciągle jeszcze dołączają nowe. „Ojcowie” Unii- Robert Schuman, Jean Monet, Konrad Adeanauer, Alicide de Gasperi i Paul Henri Speak zapewne nie wiedzieli, że ich plan zjednania Europy może być tak realny i wdrążony w życie w XXI wieku. Unia Europejska to nie są Stany Zjednoczone Europy ani super-państwo ze stolicą w Brukseli. Jest to polityczne i gospodarcze ugrupowanie dwudziestu pięciu demokratycznych państw europejskich, które postanowiły ściśle ze sobą współpracować, budując dobrobyt i bezpieczeństwo, nie rezygnując przy tym z własnej niepodległości i odrębności narodowej. Dla osiągnięcia wspólnych celów dobrowolnie przekazały Unii- w drodze umów międzynarodowych- pewne kompetencje, tak aby realizacja tych zamierzeń była możliwa. W ten sposób powstał jedyny w skali świata związek państw, który kojarzy ich interesy narodowe ze wspólnymi korzyściami gospodarczymi, politycznymi i społecznymi. Unia jest potęgą w handlu i gospodarce. Przypada na nią 23% światowej produkcji przemysłowej i jedna piąta światowego eksportu, zaś w unijnych skarbcach znajduje się 35% światowych rezerw walutowych. Unię Europejską tworzy dwadzieścia pięć krajów o łącznej powierzchni około czterech miliomów kilometrów kwadratowych zamieszkałych przez około 454 miliony mieszkańców. Od wejścia do Wspólnoty w naszym kraju zmieniło się bardzo wiele. Przede wszystkim Polska stała się krajem liczącym się na arenie europejskiej i światowej. Nasz kraj może liczyć na pomoc gospodarczą i polityczną pozostałych dwudziestu czterech państw. Mimo tego jednak, są jednak sprawy, które wymagają poprawy lub po prostu nie zostały uznane za ważne dla Europy. Głównym problemem, który udało mi się zauważyć jest skupienie całkowitej uwagi na krajach Europy Zachodniej. Wszystkie najważniejsze instytucje Unii Europejskiej znajdują się na zachodzie Europy, co świadczy o przewadze tych państw nad pozostałymi. W dzisiejszych czasach nie ma problemów w komunikacji międzypaństwowej a wszystkie informacje mogą zostać przekazywane faksem lub przez Internet pocztą elektroniczną w ciągu kilku sekund, co nie stanowi problemu, aby w KAŻDYM państwie Wspólnoty istniała instytucja odpowiedzialna za prawidłową pracę całej wspólnoty. Na pewno na początku sprawiłoby to niemałe zamieszanie, ale w końcu taka lokalizacja instytucji Unii Europejskiej dawałaby same korzyści. Państwa, w których jest mało rozwinięty przemysł lotniczy byłyby zmuszone do poprawy warunków, gdyż musiałyby być przygotowane na różne sytuacje, m.in. „odwiedziny” eurodeputowanych. Jestem pewna, że wtedy władze krajów (jak i sama Unia) przeznaczyłyby większe fundusze na budowę i renowacje dróg. Moim zdaniem w każdym kraju Unii powinna być jedna instytucja, która nie byłaby już w żadnym innym. Takie rozwiązanie pozwala na prawdziwie „równą” Europę. Bardzo podoba mi się rozwiązanie, jakie zastosowali „starzy” członkowie Unii w sprawie Parlamentu Europejskiego. Sesje plenarne, zajmująca zazwyczaj jeden tydzień w miesiącu, odbywają się w Strasburgu, Sekretariat Generalny umiejscowiony jest w Luksemburgu a komisje obradują w Brukseli. Trybunał Sprawiedliwości, który zajmuje się interpretowaniem prawa unijnego i rozstrzyganiem sporów, znajduje się w Luksemburgu Trybunał Obrachunkowy, który jest tzw. „sumieniem finansowym Unii Europejskiej” Ma za zadanie kontrolować prawidłowość wydatkowania środków pieniężnych przez wszystkie instytucje Wspólnoty- znajduje się w Brukseli. Pozostałe instytucje, jak na przykład Komitet Ekonomiczno-Społeczny, Komitet Regionów, Komitet Zatrudnienia, Europejski Bank Inwestycyjny, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, swoje główne siedziby mają także w państwach z zachodniej części Europy. Tak jak powiedziałam wcześniej, według mnie, w każdym kraju Wspólnoty powinna znajdować się instytucja europejska, co pozwalałoby danemu państwu na dodatkowy rozwój. Kolejnym problemem Unii Europejskiej w sferze życia codziennego jest problem wspólnego szkolnictwa. Pomimo podejmowanych działań w zakresie polityki edukacyjnej państwom członkowskim wspólnoty nie udało się osiągnąć jednolitego systemu kształcenia w UE. Z tego powodu nie można mówić o wspólnej polityce oświatowej, a jedynie o wspólnych działaniach na rzecz doskonalenia narodowych systemów oświatowych. Zróżnicowane systemy kształcenia, a co za tym idzie, odmienne zasady promowania, oceniania i wystawiania świadectw oraz dyplomów w poszczególnych państwach Unii stanowią poważną przeszkodę we wzajemnym uznawaniu dyplomów, co w konsekwencji ogranicza możliwości podejmowania pracy w innym państwie członkowskim. Stoi to w sprzeczności z obowiązującą zasadą swobodnego przepływu osób(pracowników). Konwencja w sprawie uznawania dyplomów, podpisana jedenastego kwietnia 1997roku przez państwa członkowskie Rady Europy, upraszcza jedynie procedury nostryfikowania dyplomów. Eurodeputowani stworzyli program Młodzież , który realizowany jest od 2000 roku. W Polsce za realizacje Programu odpowiada Narodowa Agencja Programu Młodzież, znajdująca się w strukturze Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji. Działania podejmowane w ramach tego programu powinny służyć poszerzaniu wiedzy, zdobywaniu nowych umiejętności i kwalifikacji przez uczestników, zapoznaniem młodych ludzi z bogactwem i różnorodnością kultury europejskiej oraz wspólnego dziedzictwa, przezwyciężaniu barier, przełamywaniu stereotypów i uprzedzeń zakorzenionych w mentalności i kulturze młodych ludzi, przeciwdziałaniu wszelkim przejawom dyskryminacji oraz wzrostowi tolerancji. Program ten kierowany jest do młodzieży defaworyzowanej (żyjącej w trudnych warunkach, ubogiej, zagrożonej patologiami lub niepełnosprawnej). Moim zdaniem, głównym celem programów edukacyjnych powinna być wymiana młodzieży, która obejmowałaby okres jednego lub dwóch lat nauki w wybranym państwie. Sądzę, że bardzo dobrym rozwiązaniem jest stworzenie sieci miast bliźniaczych, na przykładzie Serocka. Gdyby każda gmina lub powiat miała swoje miasto bliźniacze w jednym z pozostałych dwudziestu czterech państw byłaby możliwość wymiany między szkolnej uczniów i nauczycieli. Przy jednej ze szkół danego miasta powinna znajdować się bursa dla uczniów-cudzoziemców, którzy zdecydowali się na naukę w danej szkole. Istniałaby także możliwość „wymiany” na okres jednego roku dziecka z jednej rodziny na przykład w Polsce z dzieckiem w innej rodzinie na przykład w Austrii. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, gdyż daje możliwość nauki w obcym języku a co za tym idzie- opanowania go. Dla młodych ludzi, takich jak ja, wymiana ta dawałaby nowe odsłony życia. Ucząc się o kulturze kraju- nie byłaby to tylko wiedza „książkowa”, ale czysto życiowa. Te doświadczenia najdłużej pozostałyby w naszych pamięciach i byłyby najbardziej wartościowymi wspomnieniami. W takiej sytuacji można mówić o podwójnej nauce- tej czysto „szkolnej” oraz życiowej. Polska edukacja nie jest najlepiej rozwinięta, jeżeli chodzi o inne państwa Wspólnoty. Porównajmy system edukacyjny we Francji, w Austrii i w Polsce. Szkolnictwo francuskie jest silnie scentralizowane. Ministerstwo Edukacji określa szczegółowo programy nauczania(dotyczy to też szkół prywatnych). Szkolnictwo we Francji obejmuje dzieci i młodzież między 6 a 18 rokiem życia(nauka do 16 roku życia jest obowiązkowa).Edukację dzieli się na trzy etapy: I etap to etap podstawowy (obowiązuje od szóstego do jedenastego roku); II etap to szkoły średnie niższego stopnia(kolegia) (od jedenastu do czternastu lat) i etap III są to szkoły wyższe średnie(licea) od piętnastego do osiemnastego roku życia. Obowiązek szkolny w Austrii trwa dziewięć lat. Dziecko może się też uczyć w domu, ale wtedy po zakończeniu każdego roku szkolnego musi przystąpić do egzaminu zaliczającego dany rok. Uczniowie, którzy po dziewięciu latach nie kontynuują nauki w szkole, tylko idą do pracy, muszą obowiązkowo uczestniczyć w kursach doskonalenia zawodowego, trwających zwykle trzy lata. Obowiązkowa edukacja rozpoczyna się po ukończeniu szóstego roku życia. W Austrii wyróżniamy dwa etapy nauki. W Polsce zaś obowiązek nauki trwa od siódmego roku życia do osiemnastego. Wyróżniamy cztery etapy w edukacji młodego człowieka. Moim zdaniem poziom wiedzy w poszczególnych latach nauczania nie jest zbyt zróżnicowany i co za tym idzie- nie stwarzałoby problemów wiedza, jaką mieliby zdobywać uczniowie w poszczególnych krajach na wymianach. Następnym problemem, jaki poruszę, będzie wizja ochrony środowiska w Unii Europejskiej. Komisja Europejska stworzyła w 2000roku program Natura, który powstał w konkretnym celu. W ostatnim czasie na naszym kontynencie wyginęło 64 gatunki roślin oraz jeden z gatunków kozic górskich- i to mimo tego, że został on umieszczony na liście gatunków chronionych specjalną unijną dyrektywą. Właśnie po to, byt zapobiegać kolejnym wyniszczeniom zwierząt i roślin, stworzono program Natura. Jaka jest moja wizja ochrony środowiska w UE? Przede wszystkim Unia Europejska powinna położyć nacisk na wszystkie kraje członkowskie, aby każdy naród dbał tak samo mocno o środowisko. Wspaniałym przykładem wspólnego „miejsca do chronienia” jest rzeka Odra. Przepływa ona przez trzy państwa europejskie- Niemcy, Czechy i Polskę. Gdyby tylko Czechy dbały o ochronę rzeki, przepływając przez Polskę czy Niemcy- byłaby ona od nowa zanieczyszczana, a co za tym idzie- wszystkie rośliny i ryby byłyby zagrożone. Tak więc UE, myśląc o przyszłości i rozwijających się zagrożeniach wypływających ze sfery zanieczyszczenia środowiska, powinna a nawet jest zmuszona do nałożenia odpowiednich zasad na wszystkie państwa wspólnoty. Być może takim sposobem byłoby narzucenie przeznaczenia odpowiednio wysokich funduszy skarbu państwa na ten cel? Wtedy wszystkie państwa na takim samym (wysokim) poziomie chroniłyby środowisko. Kolejną rzeczą, która mnie lekko zadziwia jest fakt, że Unia Europejska nie ma własnej organizacji bezpieczeństwa, niezależnej, ale współpracującej z policja i wojskiem danego kraju. Europejczycy są przekonani, że żyją w Europie bezpiecznej. Taki obraz przedstawiają nam władze Polski, a także przedstawiciele Unii Europejskiej. Ale czy tak do końca taki stan rzeczy to prawdziwe fakty? Wszyscy pamiętamy zamachy terrorystyczne w Madrycie, które miały miejsce 11 marca 2004 roku. Zginęło w nich 191 osób, a ponad 1800 zostało rannych, co czyni ten zamach najkrwawszym zamachem terrorystycznym w Europie od czasów zamachu z Lockerbie 21 grudnia 1988roku. Moim zdaniem był to jeden z wielu znaków, jakie mogłyby wskazywać na to, że Parlament Europejski powinien zainteresować się sprawą utworzenia organizacji europejskiej mającej na celu walkę z jednym wrogiem- terroryzmem. Być może organizacja ta nie zlikwidowałaby problemu terroryzmu na świecie, ale mogłaby przynajmniej częściowo zapobiegać takim zamachom, jaki wymieniłam przed chwilą. Moim zdaniem taka organizacja powinna zostać utworzona, jako kolejna ważna instytucja unijna oraz powinna mieć swoje „oddziały” w każdym z państw Wspólnoty. Każde państwo miałoby wtedy pewność, że obywatele są bezpieczni i nie muszą się obawiać wyjścia z domu. Obecnie nie słyszymy już tak często o zamachach terrorystycznych, ale nikt z nas nie wie, co może stać się jutro, za tydzień, za miesiąc… Jak mówi stare przysłowie: „Lepiej zapobiegać niż leczyć”. W Europie rozwija się już plan nazwany Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa, ale ja wyobrażam sobie instytucje bezpieczeństwa europejskiego zupełnie inaczej. Wspaniałym przykładem, w jaki sposób mogłaby wyglądać taka organizacja, jest FBI (Federalne Biuro Śledcze)- jeden z centralnych urzędów w USA, zajmujący się ochroną wewnętrznego bezpieczeństwa państwa, zwalczający m. in. szpiegostwo, terroryzm i przestępstwa finansowe. Wyobrażam sobie, że europejskie „FBI” to nie tylko autonomiczna praca grupy ludzi, ale także, i przede wszystkim, współpraca z jednostkami ochronnymi danego państwa m. in. policji i wojska. W każdym z unijnych krajów powinien znajdować się wydział takowej instytucji. Co istotne- moim zdaniem- w każdym z dwudziestu pięciu krajów UE tak samo ważne byłyby wszystkie jednostki. Powyżej określiłam zagadnienia, które w pewien sposób określają przyszłość integracji krajów unijnych. A co z osiągnięciami państw sprzed wejścia do Wspólnoty? Unia podkreśla znaczenie wspólnego dziedzictwa europejskiego, ale traktuje kulturę każdego narodu jako strefę jego suwerenności. Moim zdaniem UE nie może dążyć do ujednolicenia polityki kulturowej państw członkowskich. Każde państwo chce zachować swoją swoistość, bo właśnie to sprawia, że staje się wyjątkowym krajem. Nie wyobrażam sobie, żeby kraje „przodujące”, w UE mogłyby narzucić swoją kulturę i obyczaje pozostałym krajom. Na pewno by się to nie udało, gdyż można by było porównać to zachowanie do rozbiorów Polski. Zaborcy także próbowali zrusyfikować i zgermanizować naród polski. Jednak nie udało się to ani Niemcom ani Rosjanom. To wydarzenie także pokazuje, że wyjątkowość narodu nie powinna zostać nigdy stłumiona naporami kultur z innych państw. Mimo tego, że w XXI wieku, dla ludzi ważne są trendy z innych krajów, oraz modne stało się używanie zwrotów z obcego języka w codziennych rozmowach- szczególnie wśród młodzieży- każdy z narodów ma swoje poglądy, kulturę, folklor, język, obyczaje i chce to wszystko chronić od zapomnienia. Co zmieniłoby się w życiu zwykłych ludzi, jeżeli moja wizja wspólnej Europy weszła w życie? Pan Kowalski wstałby pewnego dnia ze swojego łóżka, włączył radio, w którym usłyszałby o rozpracowaniu kolejnego stowarzyszenia terrorystycznego w Polsce, które miało w planach zamach na warszawskie metro. Wyjrzał przez okno, zobaczył te samo drzewo, które widział pierwszego maja 2004roku, tą samą huśtawkę, którą zbudował dla żony na szesnastą rocznicę ślubu, i uśmiechnąłby się sam do siebie włączając ekspres do kawy. Zadałby sobie pytanie: „Czemu tak właściwie liczyłem na cud, że w Polsce zmieni się wszystko?” a po chwili odpowiedziałby sobie: „Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zmieniło się wystarczająco dużo. Nie trzeba zmieniać wszystkiego. Czuje się bezpieczny w mojej ojczyźnie. Czuje się Europejczykiem- stałem się równy Belgowi, Niemcowi, Hiszpanowi, czy Węgrowi”. Córka Pana Kowalskiego, która miała ambitne plany na przyszłe życie, dzięki rozbudowie europejskiego szkolnictwa i stworzenia możliwości większej wymiany uczniów, mogła kształcić swój język oraz uczyć się przez cały rok szkolny we Francji. Postanowiła zostać lekarzem. Tak jak chciała- będzie pomagać ludziom. Zdała na studia na Akademię Medyczną- widząc na świadectwie rok nauki poza granicami Polski, dziekan przyjął ją na wybrany oddział bez większego namysłu. Po skończeniu studiów pewnie będzie pracować w dobrej, polskiej klinice, bądź wyjedzie do jednego z krajów Unii Europejskiej. Czy Unia Europejska i nasze wizje z nią związane nie mogą zmieniać życia zwykłych ludzi??
Żona Pana Kowalskiego była lekarzem pogotowia ratunkowego. Rodzina przyzwyczaiła się, że zazwyczaj nie ma jej w domu, ale akceptowała to, gdyż wiedziała, czym jest dla niej ta praca.
Państwo Kowalscy mieli także czternastoletnią córkę. Była to dziewczynka o bardzo ambitnych planach na przyszłość. Nie wiedziała konkretnie, co chce robić, ale chciała po prostu pomagać ludziom. Nie ważne jak, ważne, żeby pomagać. Akurat ją interesowała sprawa Polski w Unii Europejskiej. Chciała, żeby Europa dała możliwości młodym Polakom. Wierzyła, że po pierwszym maja coś się zmieni na lepsze.
Jakie zmiany w polskiej i europejskiej polityce jest w stanie odczuć przeciętna rodzina?
MOJA WIZJA WSPÓLNEJ EUROPY
W dziejach Europy mamy wiele prób zjednoczenia. Najpierw Aleksander Macedoński próbował podbić Europę, następnie cesarz Otton III (ok.990r), później papież Grzegorz VII (rok 1020) propagował ideę uniwersalizmu papieskiego, według której papież miał mieć władzę nad całym światem chrześcijańskim(ówczesną Europą). Również Napoleon Bonaparte chciał podbić całą Europę i utworzyć wielką republikę. Teraz mamy Unię Europejską, która dąży swoimi działaniami do wewnętrznej integracji europejskiej.
Unia Europejska to dwadzieścia pięć państw, do których ciągle jeszcze dołączają nowe.
„Ojcowie” Unii- Robert Schuman, Jean Monet, Konrad Adeanauer, Alicide de Gasperi i Paul Henri Speak zapewne nie wiedzieli, że ich plan zjednania Europy może być tak realny i wdrążony w życie w XXI wieku.
Unia Europejska to nie są Stany Zjednoczone Europy ani super-państwo ze stolicą w Brukseli. Jest to polityczne i gospodarcze ugrupowanie dwudziestu pięciu demokratycznych państw europejskich, które postanowiły ściśle ze sobą współpracować, budując dobrobyt i bezpieczeństwo, nie rezygnując przy tym z własnej niepodległości i odrębności narodowej. Dla osiągnięcia wspólnych celów dobrowolnie przekazały Unii- w drodze umów międzynarodowych- pewne kompetencje, tak aby realizacja tych zamierzeń była możliwa. W ten sposób powstał jedyny w skali świata związek państw, który kojarzy ich interesy narodowe ze wspólnymi korzyściami gospodarczymi, politycznymi i społecznymi.
Unia jest potęgą w handlu i gospodarce. Przypada na nią 23% światowej produkcji przemysłowej i jedna piąta światowego eksportu, zaś w unijnych skarbcach znajduje się 35% światowych rezerw walutowych. Unię Europejską tworzy dwadzieścia pięć krajów o łącznej powierzchni około czterech miliomów kilometrów kwadratowych zamieszkałych przez około 454 miliony mieszkańców.
Od wejścia do Wspólnoty w naszym kraju zmieniło się bardzo wiele. Przede wszystkim Polska stała się krajem liczącym się na arenie europejskiej i światowej.
Nasz kraj może liczyć na pomoc gospodarczą i polityczną pozostałych dwudziestu czterech państw. Mimo tego jednak, są jednak sprawy, które wymagają poprawy lub po prostu nie zostały uznane za ważne dla Europy.
Głównym problemem, który udało mi się zauważyć jest skupienie całkowitej uwagi na krajach Europy Zachodniej.
Wszystkie najważniejsze instytucje Unii Europejskiej znajdują się na zachodzie Europy, co świadczy o przewadze tych państw nad pozostałymi.
W dzisiejszych czasach nie ma problemów w komunikacji międzypaństwowej a wszystkie informacje mogą zostać przekazywane faksem lub przez Internet pocztą elektroniczną w ciągu kilku sekund, co nie stanowi problemu, aby w KAŻDYM państwie Wspólnoty istniała instytucja odpowiedzialna za prawidłową pracę całej wspólnoty. Na pewno na początku sprawiłoby to niemałe zamieszanie, ale w końcu taka lokalizacja instytucji Unii Europejskiej dawałaby same korzyści.
Państwa, w których jest mało rozwinięty przemysł lotniczy byłyby zmuszone do poprawy warunków, gdyż musiałyby być przygotowane na różne sytuacje, m.in. „odwiedziny” eurodeputowanych. Jestem pewna, że wtedy władze krajów (jak i sama Unia) przeznaczyłyby większe fundusze na budowę i renowacje dróg.
Moim zdaniem w każdym kraju Unii powinna być jedna instytucja, która nie byłaby już w żadnym innym. Takie rozwiązanie pozwala na prawdziwie „równą” Europę.
Bardzo podoba mi się rozwiązanie, jakie zastosowali „starzy” członkowie Unii w sprawie Parlamentu Europejskiego. Sesje plenarne, zajmująca zazwyczaj jeden tydzień w miesiącu, odbywają się w Strasburgu, Sekretariat Generalny umiejscowiony jest w Luksemburgu a komisje obradują w Brukseli.
Trybunał Sprawiedliwości, który zajmuje się interpretowaniem prawa unijnego i rozstrzyganiem sporów, znajduje się w Luksemburgu
Trybunał Obrachunkowy, który jest tzw. „sumieniem finansowym Unii Europejskiej” Ma
za zadanie kontrolować prawidłowość wydatkowania środków pieniężnych przez wszystkie instytucje Wspólnoty- znajduje się w Brukseli.
Pozostałe instytucje, jak na przykład Komitet Ekonomiczno-Społeczny, Komitet Regionów, Komitet Zatrudnienia, Europejski Bank Inwestycyjny, Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, swoje główne siedziby mają także w państwach z zachodniej części Europy.
Tak jak powiedziałam wcześniej, według mnie, w każdym kraju Wspólnoty powinna znajdować się instytucja europejska, co pozwalałoby danemu państwu na dodatkowy rozwój.
Kolejnym problemem Unii Europejskiej w sferze życia codziennego jest problem wspólnego szkolnictwa.
Pomimo podejmowanych działań w zakresie polityki edukacyjnej państwom członkowskim wspólnoty nie udało się osiągnąć jednolitego systemu kształcenia w UE.
Z tego powodu nie można mówić o wspólnej polityce oświatowej, a jedynie o wspólnych działaniach na rzecz doskonalenia narodowych systemów oświatowych.
Zróżnicowane systemy kształcenia, a co za tym idzie, odmienne zasady promowania, oceniania i wystawiania świadectw oraz dyplomów w poszczególnych państwach Unii stanowią poważną przeszkodę we wzajemnym uznawaniu dyplomów, co w konsekwencji ogranicza możliwości podejmowania pracy w innym państwie członkowskim.
Stoi to w sprzeczności z obowiązującą zasadą swobodnego przepływu osób(pracowników). Konwencja w sprawie uznawania dyplomów, podpisana jedenastego kwietnia 1997roku przez państwa członkowskie Rady Europy, upraszcza jedynie procedury nostryfikowania dyplomów.
Eurodeputowani stworzyli program Młodzież , który realizowany jest od 2000 roku. W Polsce za realizacje Programu odpowiada Narodowa Agencja Programu Młodzież, znajdująca się w strukturze Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji.
Działania podejmowane w ramach tego programu powinny służyć poszerzaniu wiedzy, zdobywaniu nowych umiejętności i kwalifikacji przez uczestników, zapoznaniem młodych ludzi z bogactwem i różnorodnością kultury europejskiej oraz wspólnego dziedzictwa, przezwyciężaniu barier, przełamywaniu stereotypów i uprzedzeń zakorzenionych w mentalności i kulturze młodych ludzi, przeciwdziałaniu wszelkim przejawom dyskryminacji oraz wzrostowi tolerancji. Program ten kierowany jest do młodzieży defaworyzowanej (żyjącej w trudnych warunkach, ubogiej, zagrożonej patologiami lub niepełnosprawnej).
Moim zdaniem, głównym celem programów edukacyjnych powinna być wymiana młodzieży, która obejmowałaby okres jednego lub dwóch lat nauki w wybranym państwie.
Sądzę, że bardzo dobrym rozwiązaniem jest stworzenie sieci miast bliźniaczych, na przykładzie Serocka. Gdyby każda gmina lub powiat miała swoje miasto bliźniacze w jednym z pozostałych dwudziestu czterech państw byłaby możliwość wymiany między szkolnej uczniów i nauczycieli.
Przy jednej ze szkół danego miasta powinna znajdować się bursa dla uczniów-cudzoziemców, którzy zdecydowali się na naukę w danej szkole. Istniałaby także możliwość „wymiany” na okres jednego roku dziecka z jednej rodziny na przykład w Polsce z dzieckiem w innej rodzinie na przykład w Austrii. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, gdyż daje możliwość nauki w obcym języku a co za tym idzie- opanowania go. Dla młodych ludzi, takich jak ja, wymiana ta dawałaby nowe odsłony życia. Ucząc się o kulturze kraju- nie byłaby to tylko wiedza „książkowa”, ale czysto życiowa. Te doświadczenia najdłużej pozostałyby w naszych pamięciach i byłyby najbardziej wartościowymi wspomnieniami. W takiej sytuacji można mówić o podwójnej nauce- tej czysto „szkolnej” oraz życiowej.
Polska edukacja nie jest najlepiej rozwinięta, jeżeli chodzi o inne państwa Wspólnoty.
Porównajmy system edukacyjny we Francji, w Austrii i w Polsce.
Szkolnictwo francuskie jest silnie scentralizowane. Ministerstwo Edukacji określa szczegółowo programy nauczania(dotyczy to też szkół prywatnych). Szkolnictwo we Francji obejmuje dzieci i młodzież między 6 a 18 rokiem życia(nauka do 16 roku życia jest obowiązkowa).Edukację dzieli się na trzy etapy: I etap to etap podstawowy (obowiązuje od szóstego do jedenastego roku); II etap to szkoły średnie niższego stopnia(kolegia) (od jedenastu do czternastu lat) i etap III są to szkoły wyższe średnie(licea) od piętnastego do osiemnastego roku życia.
Obowiązek szkolny w Austrii trwa dziewięć lat. Dziecko może się też uczyć w domu, ale wtedy po zakończeniu każdego roku szkolnego musi przystąpić do egzaminu zaliczającego dany rok. Uczniowie, którzy po dziewięciu latach nie kontynuują nauki w szkole, tylko idą do pracy, muszą obowiązkowo uczestniczyć w kursach doskonalenia zawodowego, trwających zwykle trzy lata. Obowiązkowa edukacja rozpoczyna się po ukończeniu szóstego roku życia. W Austrii wyróżniamy dwa etapy nauki.
W Polsce zaś obowiązek nauki trwa od siódmego roku życia do osiemnastego.
Wyróżniamy cztery etapy w edukacji młodego człowieka.
Moim zdaniem poziom wiedzy w poszczególnych latach nauczania nie jest zbyt zróżnicowany i co za tym idzie- nie stwarzałoby problemów wiedza, jaką mieliby zdobywać uczniowie w poszczególnych krajach na wymianach.
Następnym problemem, jaki poruszę, będzie wizja ochrony środowiska w Unii Europejskiej. Komisja Europejska stworzyła w 2000roku program Natura, który powstał w konkretnym celu. W ostatnim czasie na naszym kontynencie wyginęło 64 gatunki roślin oraz jeden z gatunków kozic górskich- i to mimo tego, że został on umieszczony na liście gatunków chronionych specjalną unijną dyrektywą. Właśnie po to, byt zapobiegać kolejnym wyniszczeniom zwierząt i roślin, stworzono program Natura.
Jaka jest moja wizja ochrony środowiska w UE?
Przede wszystkim Unia Europejska powinna położyć nacisk na wszystkie kraje członkowskie, aby każdy naród dbał tak samo mocno o środowisko.
Wspaniałym przykładem wspólnego „miejsca do chronienia” jest rzeka Odra. Przepływa ona przez trzy państwa europejskie- Niemcy, Czechy i Polskę. Gdyby tylko Czechy dbały o ochronę rzeki, przepływając przez Polskę czy Niemcy- byłaby ona od nowa zanieczyszczana, a co za tym idzie- wszystkie rośliny i ryby byłyby zagrożone.
Tak więc UE, myśląc o przyszłości i rozwijających się zagrożeniach wypływających ze sfery zanieczyszczenia środowiska, powinna a nawet jest zmuszona do nałożenia odpowiednich zasad na wszystkie państwa wspólnoty.
Być może takim sposobem byłoby narzucenie przeznaczenia odpowiednio wysokich funduszy skarbu państwa na ten cel? Wtedy wszystkie państwa na takim samym (wysokim) poziomie chroniłyby środowisko.
Kolejną rzeczą, która mnie lekko zadziwia jest fakt, że Unia Europejska nie ma własnej organizacji bezpieczeństwa, niezależnej, ale współpracującej z policja i wojskiem danego kraju.
Europejczycy są przekonani, że żyją w Europie bezpiecznej. Taki obraz przedstawiają nam władze Polski, a także przedstawiciele Unii Europejskiej. Ale czy tak do końca taki stan rzeczy to prawdziwe fakty?
Wszyscy pamiętamy zamachy terrorystyczne w Madrycie, które miały miejsce 11 marca 2004 roku. Zginęło w nich 191 osób, a ponad 1800 zostało rannych, co czyni ten zamach najkrwawszym zamachem terrorystycznym w Europie od czasów zamachu z Lockerbie 21 grudnia 1988roku. Moim zdaniem był to jeden z wielu znaków, jakie mogłyby wskazywać na to, że Parlament Europejski powinien zainteresować się sprawą utworzenia organizacji europejskiej mającej na celu walkę z jednym wrogiem- terroryzmem.
Być może organizacja ta nie zlikwidowałaby problemu terroryzmu na świecie, ale mogłaby przynajmniej częściowo zapobiegać takim zamachom, jaki wymieniłam przed chwilą.
Moim zdaniem taka organizacja powinna zostać utworzona, jako kolejna ważna instytucja unijna oraz powinna mieć swoje „oddziały” w każdym z państw Wspólnoty. Każde państwo miałoby wtedy pewność, że obywatele są bezpieczni i nie muszą się obawiać wyjścia z domu. Obecnie nie słyszymy już tak często o zamachach terrorystycznych, ale nikt z nas nie wie, co może stać się jutro, za tydzień, za miesiąc… Jak mówi stare przysłowie: „Lepiej zapobiegać niż leczyć”.
W Europie rozwija się już plan nazwany Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa, ale ja wyobrażam sobie instytucje bezpieczeństwa europejskiego zupełnie inaczej.
Wspaniałym przykładem, w jaki sposób mogłaby wyglądać taka organizacja, jest FBI (Federalne Biuro Śledcze)- jeden z centralnych urzędów w USA, zajmujący się ochroną wewnętrznego bezpieczeństwa państwa, zwalczający m. in. szpiegostwo, terroryzm i przestępstwa finansowe.
Wyobrażam sobie, że europejskie „FBI” to nie tylko autonomiczna praca grupy ludzi, ale także, i przede wszystkim, współpraca z jednostkami ochronnymi danego państwa
m. in. policji i wojska. W każdym z unijnych krajów powinien znajdować się wydział takowej instytucji. Co istotne- moim zdaniem- w każdym z dwudziestu pięciu krajów UE tak samo ważne byłyby wszystkie jednostki.
Powyżej określiłam zagadnienia, które w pewien sposób określają przyszłość integracji krajów unijnych.
A co z osiągnięciami państw sprzed wejścia do Wspólnoty?
Unia podkreśla znaczenie wspólnego dziedzictwa europejskiego, ale traktuje kulturę każdego narodu jako strefę jego suwerenności. Moim zdaniem UE nie może dążyć do ujednolicenia polityki kulturowej państw członkowskich.
Każde państwo chce zachować swoją swoistość, bo właśnie to sprawia, że staje się wyjątkowym krajem. Nie wyobrażam sobie, żeby kraje „przodujące”, w UE mogłyby narzucić swoją kulturę i obyczaje pozostałym krajom.
Na pewno by się to nie udało, gdyż można by było porównać to zachowanie do rozbiorów Polski. Zaborcy także próbowali zrusyfikować i zgermanizować naród polski. Jednak nie udało się to ani Niemcom ani Rosjanom.
To wydarzenie także pokazuje, że wyjątkowość narodu nie powinna zostać nigdy stłumiona naporami kultur z innych państw.
Mimo tego, że w XXI wieku, dla ludzi ważne są trendy z innych krajów, oraz modne stało się używanie zwrotów z obcego języka w codziennych rozmowach- szczególnie wśród młodzieży- każdy z narodów ma swoje poglądy, kulturę, folklor, język, obyczaje i chce to wszystko chronić od zapomnienia.
Co zmieniłoby się w życiu zwykłych ludzi, jeżeli moja wizja wspólnej Europy weszła w życie?
Pan Kowalski wstałby pewnego dnia ze swojego łóżka, włączył radio, w którym usłyszałby o rozpracowaniu kolejnego stowarzyszenia terrorystycznego w Polsce, które miało w planach zamach na warszawskie metro. Wyjrzał przez okno, zobaczył te samo drzewo, które widział pierwszego maja 2004roku, tą samą huśtawkę, którą zbudował dla żony na szesnastą rocznicę ślubu, i uśmiechnąłby się sam do siebie włączając ekspres do kawy. Zadałby sobie pytanie:
„Czemu tak właściwie liczyłem na cud, że w Polsce zmieni się wszystko?” a po chwili odpowiedziałby sobie: „Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zmieniło się wystarczająco dużo. Nie trzeba zmieniać wszystkiego. Czuje się bezpieczny w mojej ojczyźnie. Czuje się Europejczykiem- stałem się równy Belgowi, Niemcowi, Hiszpanowi, czy Węgrowi”.
Córka Pana Kowalskiego, która miała ambitne plany na przyszłe życie, dzięki rozbudowie europejskiego szkolnictwa i stworzenia możliwości większej wymiany uczniów, mogła kształcić swój język oraz uczyć się przez cały rok szkolny we Francji. Postanowiła zostać lekarzem. Tak jak chciała- będzie pomagać ludziom. Zdała na studia na Akademię Medyczną- widząc na świadectwie rok nauki poza granicami Polski, dziekan przyjął ją na wybrany oddział bez większego namysłu.
Po skończeniu studiów pewnie będzie pracować w dobrej, polskiej klinice, bądź wyjedzie do jednego z krajów Unii Europejskiej.
Czy Unia Europejska i nasze wizje z nią związane nie mogą zmieniać życia zwykłych ludzi??