Był piękny, słoneczny dzień w Czarnolesie. W domu Kochanowskich panowała spokojna i przyjemna atmosfera. Jan siedział w ogrodzie i coś zapisywał, zaś mała Urszulka biegała beztrosko po trawie i goniła motyle. Po chwili ujrzała jakiegoś kolorowego drozda i pobiegła za nim. Jej ojciec uśmiechnął się na ten widok po czym wrócił do pisania.
Dziewczynka biegła dalej za ptakiem. Po chwili jednak drozd wleciał między drzewa i zniknął. Urszulka nie przejęła się się tym zbytnio - była jeszcze malutka. I nim kto się zdążył obejrzeć już goniła małą żabkę. Żabka wyczuła jakieś zagrożenie ze strony tej małej dziewczynki i szybko wskoczyła do pobliskiego stawu. Urszulka zaraz uklękła nad wodą i wsadziła do niej rączkę. Śmiejąc się szukała zwierzątka, które dopiero co jej uciekło. Gdy jednak jej wysiłki poszły na marne, podciągnęła sukieneczkę i stanęła na kamieniu. Włożyła stopę do zimnej wody i wzdrygnęła się lekko, ale to jej nie zatrzymało. Stanęła pewnie i już miała włożyć do stawu drugą stopę, gdy ujrzała jakąś smugę poruszającą się w wodzie. Wystraszyła się i odskoczyła. Nie wiedząc co począć z tą tajemniczą smugą, pobiegła do ojca.
- Tato, tato! - lekko pociągnęła go za ramię - Tam w wodzie coś jest!
Jan wstał powoli i spojrzał na Urszulkę z zainteresowaniem.
- Co skarbie?
- Taki gruuuby sznurek! - powiedziała dziewczynka pokazując dłońmi rozmiar tajemniczego stworzenia. Kochanowski kiwnął głową i dał się poprowadzić.
W wodzie istotnie coś było. Gdy Jan przyjrzał się, wreszcie odkrył co to.
- Wąż! - powiedział wystraszony. Urszulko pójdź stąd, tatuś się tym zajmie.
Urszula posłusznie poszła na ganek domu. Kochanowski zaś wziął patyk i trochę niezdarnie wyciągnął węża z wody, po czym wyrzucił daleko w las.
Gdy wrócił, pochwalił córkę za zachowanie zimnej krwi i poinformowanie go o wężu.
- Jesteś bardzo grzeczną dziewczynką - powiedział i dał jej buziaka w czoło - Chodźmy już. Mama czeka z obiadem.
Był piękny, słoneczny dzień w Czarnolesie. W domu Kochanowskich panowała spokojna i przyjemna atmosfera. Jan siedział w ogrodzie i coś zapisywał, zaś mała Urszulka biegała beztrosko po trawie i goniła motyle. Po chwili ujrzała jakiegoś kolorowego drozda i pobiegła za nim. Jej ojciec uśmiechnął się na ten widok po czym wrócił do pisania.
Dziewczynka biegła dalej za ptakiem. Po chwili jednak drozd wleciał między drzewa i zniknął. Urszulka nie przejęła się się tym zbytnio - była jeszcze malutka. I nim kto się zdążył obejrzeć już goniła małą żabkę. Żabka wyczuła jakieś zagrożenie ze strony tej małej dziewczynki i szybko wskoczyła do pobliskiego stawu. Urszulka zaraz uklękła nad wodą i wsadziła do niej rączkę. Śmiejąc się szukała zwierzątka, które dopiero co jej uciekło. Gdy jednak jej wysiłki poszły na marne, podciągnęła sukieneczkę i stanęła na kamieniu. Włożyła stopę do zimnej wody i wzdrygnęła się lekko, ale to jej nie zatrzymało. Stanęła pewnie i już miała włożyć do stawu drugą stopę, gdy ujrzała jakąś smugę poruszającą się w wodzie. Wystraszyła się i odskoczyła. Nie wiedząc co począć z tą tajemniczą smugą, pobiegła do ojca.
- Tato, tato! - lekko pociągnęła go za ramię - Tam w wodzie coś jest!
Jan wstał powoli i spojrzał na Urszulkę z zainteresowaniem.
- Co skarbie?
- Taki gruuuby sznurek! - powiedziała dziewczynka pokazując dłońmi rozmiar tajemniczego stworzenia. Kochanowski kiwnął głową i dał się poprowadzić.
W wodzie istotnie coś było. Gdy Jan przyjrzał się, wreszcie odkrył co to.
- Wąż! - powiedział wystraszony. Urszulko pójdź stąd, tatuś się tym zajmie.
Urszula posłusznie poszła na ganek domu. Kochanowski zaś wziął patyk i trochę niezdarnie wyciągnął węża z wody, po czym wyrzucił daleko w las.
Gdy wrócił, pochwalił córkę za zachowanie zimnej krwi i poinformowanie go o wężu.
- Jesteś bardzo grzeczną dziewczynką - powiedział i dał jej buziaka w czoło - Chodźmy już. Mama czeka z obiadem.
Po czym oboje radośni weszli do domu.
Mam nadzieję, że się podoba ^^