Napisz krótkie opowiadanie o jednym dniu z życia córki Jana Kochanowskiego. Tylko nie z internetu!Proszę na jutro! Dziękuję
Zgłoś nadużycie!
Pewnego dnia Urszula Kochanowska przebudziła się bardzo wcześnie rano, a przez okno, do jej pokoju, wpadały promienie Słońca, które wzeszło nad horyzont.
Orszulka wstała z łóżka i wymknęła się z domu, tak, że nikt jej nie zauważył. Idąc ścieżką, rozglądała się na wszystkie strony. Kiedy dotarła do wspaniałego i ogromnego ogrodu, usiadła na ławce pod wielką oraz rozłożystą lipą. Jej listki kołysały się we wszystkie strony i wydawały bardzo tajemniczy, lecz miły dla uszu szmer. Ptaki śpiewały swój codzienny koncert. Mała Urszulka przysłuchiwała się im z wielkim zaciekawieniem. Po chwili zaczęła wymyślać cudowne rymowanki. Zachwycił się nimi ojciec, który przechodząc obok, usłyszał głos córki. Przysiadł do niej i razem zapatrzyli się w jasnoniebieskie niebo usłane białymi, puchowymi chmurami.
Gdy tak dumali wtuleni w siebie, zjawiła się żona Jana Kochanowskiego i mama Urszuli. Powiedziałam im, że za kilka minut będzie śniadanie i szybkim krokiem wróciła do domu. Ojciec z córką niechętnie ruszyli za nią. Śmiali się przy tym głośno, ponieważ Orszulka wymyślała zabawne wierszyki. Dotarli do domu i zasiedli do stołu.
Po śniadaniu wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Dziewczynka nie przeszkadzając nikomu, zamknęła się w swoim malutkim pokoju. Tam bawiła się lalkami, które zrobiła razem z mamą i rodzeństwem.
Kiedy nadszedł wieczór poszła do salonu, w którym domownicy gromadzili się każdego dnia. Kochanowski jak zwykle siedział na bujanym fotelu przed kominkiem, a córka podbiegła do niego i wskoczyła mu na kolana. Potem wszyscy rozmawiali, jednak Urszulka nie udzielała się w dyskusji, gdyż była zmęczona. Wpatrywała się jedynie, z zadowoleniem, w trzaskający w kominku ogień. Wtulona w ojca usnęła. I tak zakończył się jeden z wielu dni małej Urszuli Kochanowskiej.
Orszulka wstała z łóżka i wymknęła się z domu, tak, że nikt jej nie zauważył. Idąc ścieżką, rozglądała się na wszystkie strony. Kiedy dotarła do wspaniałego i ogromnego ogrodu, usiadła na ławce pod wielką oraz rozłożystą lipą. Jej listki kołysały się we wszystkie strony i wydawały bardzo tajemniczy, lecz miły dla uszu szmer. Ptaki śpiewały swój codzienny koncert. Mała Urszulka przysłuchiwała się im z wielkim zaciekawieniem. Po chwili zaczęła wymyślać cudowne rymowanki. Zachwycił się nimi ojciec, który przechodząc obok, usłyszał głos córki. Przysiadł do niej i razem zapatrzyli się w jasnoniebieskie niebo usłane białymi, puchowymi chmurami.
Gdy tak dumali wtuleni w siebie, zjawiła się żona Jana Kochanowskiego i mama Urszuli. Powiedziałam im, że za kilka minut będzie śniadanie i szybkim krokiem wróciła do domu. Ojciec z córką niechętnie ruszyli za nią. Śmiali się przy tym głośno, ponieważ Orszulka wymyślała zabawne wierszyki. Dotarli do domu i zasiedli do stołu.
Po śniadaniu wszyscy zajęli się swoimi sprawami. Dziewczynka nie przeszkadzając nikomu, zamknęła się w swoim malutkim pokoju. Tam bawiła się lalkami, które zrobiła razem z mamą i rodzeństwem.
Kiedy nadszedł wieczór poszła do salonu, w którym domownicy gromadzili się każdego dnia. Kochanowski jak zwykle siedział na bujanym fotelu przed kominkiem, a córka podbiegła do niego i wskoczyła mu na kolana. Potem wszyscy rozmawiali, jednak Urszulka nie udzielała się w dyskusji, gdyż była zmęczona. Wpatrywała się jedynie, z zadowoleniem, w trzaskający w kominku ogień. Wtulona w ojca usnęła. I tak zakończył się jeden z wielu dni małej Urszuli Kochanowskiej.