To zaczęło się w letni, deszczowy dzień. Gdybym nie liczyła dni do wakacji nigdy bym nie zgadła , że już się zaczęły. Nie miałam co robić więc usiadłam do komputera. W taki dzień nic nie da się robić.
Mimo iż znudziło mi się granie w gry, nie odeszłam od komputera, bo ciągle padało. Weszłam na portal z wiadomościami i znużonymi oczami wpatrywałam się w monitor komputera. Gdyby nie moja mama cały mój dzień pewnie by tak wyglądał. Niestety , a może na szczęście mama kazała mi iść po mleko do sklepu, bo się skończyło. Niechętnie i z ociąganiem wyłączyłam komputer i wolnym krokiem z parasolką w dłoni ruszyłam do sklepu. Najbliższy był 10 minut drogi od mojego domu a i tak wydawało mi się, że idę wieczność. Wreszcie dotarłam do slepu, kupiłam mleko i ponownie z ociąganiem ruszyłam do domu. Nagle zobaczyłam niesamowite zdarzenie! Oczy same mi się rozszerzyły, bo przede mną wydarzył się wypadek. Jakiś samochód potrącił małe dziecko. Miało może z 7 lat. Na moich oczach kierowca potrącił to małe stworzenie. To było straszne, ale nie straciłam zimnej krwi i zadzwonłam szybko na pogotowie. Dzięki mnie Julka, jak później się okazoło, nie straciłą życia. Do tej pory pamiętam to jak dzisiaj. A zaczęło się od nudnego spaceru do sklepu...
Pewnego razu postanowiłiśmy wybrać się z Wandą na letni deszczowy spacer.Kiedy już zakładaliśmy buty z kuchni przyleciała moja mama i powiedziała abyśmy wracały szybko. Gdy już wyszliśmy na dwór rozłożyliśmy parasol i zaczeliśmy iść.Postanowiliśmy zajść do mojej cioci która mieszka nie daleko parku.Zdecydowaliśmy pójść przez park.Gdy zobaczyliśmy dróżke do parku bardzo się uczieszyliśmy .Weszliśmy powoli do niego i zauważyłyśmy kota który był cały mokry , a na ddodatek gonił go pies.Postanowiłyśmy pomóc małemu kotkowi .Jednak kiedy podeszliśmy psa i kota już nie było ponieważ wystrasyli się nas .Więc szliśmy dalej.Po drodze spotkaliśmy moją starą przyjaciółke z pierwszej klasy która przepisała się do innej klasy.Rozmawiałyśmy trochę ponieważ Ania się śpieszyła.Kiedy dochodziliśmy już do domu mojej cioci postanowiłyśmy stąpić jeszcze do kawiarni by napić się gorącej herbaty i zjeść coś dobrego.Gdy skonczyliśmy wstaliśmy i wyszłyśmy z kawiarni.Kiedy staneliśmy przy drzwiach domu mojej cioci zapukałyśmy i wesłyśmy.Oczywiście ciocia musiała nas czymś poczęstować.Jednak zrobiło się już ciemno więc postanowiłyśmy już wracać do domu.Pożegnałyśmy ciocie i pośpiesznie rozeszłyśmy się do swoich domów. Ten dzień był naprawdę miły szkoda , że już się skończył
Wakacje XXI wieku
To zaczęło się w letni, deszczowy dzień. Gdybym nie liczyła dni do wakacji nigdy bym nie zgadła , że już się zaczęły. Nie miałam co robić więc usiadłam do komputera. W taki dzień nic nie da się robić.
Mimo iż znudziło mi się granie w gry, nie odeszłam od komputera, bo ciągle padało. Weszłam na portal z wiadomościami i znużonymi oczami wpatrywałam się w monitor komputera. Gdyby nie moja mama cały mój dzień pewnie by tak wyglądał. Niestety , a może na szczęście mama kazała mi iść po mleko do sklepu, bo się skończyło. Niechętnie i z ociąganiem wyłączyłam komputer i wolnym krokiem z parasolką w dłoni ruszyłam do sklepu. Najbliższy był 10 minut drogi od mojego domu a i tak wydawało mi się, że idę wieczność. Wreszcie dotarłam do slepu, kupiłam mleko i ponownie z ociąganiem ruszyłam do domu. Nagle zobaczyłam niesamowite zdarzenie! Oczy same mi się rozszerzyły, bo przede mną wydarzył się wypadek. Jakiś samochód potrącił małe dziecko. Miało może z 7 lat. Na moich oczach kierowca potrącił to małe stworzenie. To było straszne, ale nie straciłam zimnej krwi i zadzwonłam szybko na pogotowie. Dzięki mnie Julka, jak później się okazoło, nie straciłą życia. Do tej pory pamiętam to jak dzisiaj. A zaczęło się od nudnego spaceru do sklepu...
Pewnego razu postanowiłiśmy wybrać się z Wandą na letni deszczowy spacer.Kiedy już zakładaliśmy buty z kuchni przyleciała moja mama i powiedziała abyśmy wracały szybko. Gdy już wyszliśmy na dwór rozłożyliśmy parasol i zaczeliśmy iść.Postanowiliśmy zajść do mojej cioci która mieszka nie daleko parku.Zdecydowaliśmy pójść przez park.Gdy zobaczyliśmy dróżke do parku bardzo się uczieszyliśmy .Weszliśmy powoli do niego i zauważyłyśmy kota który był cały mokry , a na ddodatek gonił go pies.Postanowiłyśmy pomóc małemu kotkowi .Jednak kiedy podeszliśmy psa i kota już nie było ponieważ wystrasyli się nas .Więc szliśmy dalej.Po drodze spotkaliśmy moją starą przyjaciółke z pierwszej klasy która przepisała się do innej klasy.Rozmawiałyśmy trochę ponieważ Ania się śpieszyła.Kiedy dochodziliśmy już do domu mojej cioci postanowiłyśmy stąpić jeszcze do kawiarni by napić się gorącej herbaty i zjeść coś dobrego.Gdy skonczyliśmy wstaliśmy i wyszłyśmy z kawiarni.Kiedy staneliśmy przy drzwiach domu mojej cioci zapukałyśmy i wesłyśmy.Oczywiście ciocia musiała nas czymś poczęstować.Jednak zrobiło się już ciemno więc postanowiłyśmy już wracać do domu.Pożegnałyśmy ciocie i pośpiesznie rozeszłyśmy się do swoich domów. Ten dzień był naprawdę miły szkoda , że już się skończył
mam nadzieje że sie spodoba :-))