Idę podwórkiem. I nagle spotkałam małego, płaczącego skrzata. Mały skrzta siedzi na ławce pod drzewem kasztanowca, płakał bardzo głośno wykrzykując słowo "mama". Był kudłady. Ubrany był w długą, zieloną bluzę w kratkę.
Podeszłam do niego bliżej, przedstawiłam się, On również się przedstawił, miał na imię Kuba. Usiadłam obok i spytałam, czemu płacze. Odpowiedział mi, że zgubił swoja mamę podczas spotkania skrzatów z całego świata. Obiecałam mu wtedy, że pomoge odnaleźć jego mamę. Potem zabrałam Kubę do domu. Opowiedział mi, gdzie mieszka i gdzie mogę znaleźć jego mame oraz skąd się wziął na moim podwórku. Kuba zgubił się podczas gdy wraz ze swoją rodziną wracał do swojego raodzinnego miasta. W pewnej chwili wypadł z karety i nie wiedział, jak wrócić. Wtedy postanowiłam, że odwioze Kubę do jego miasta. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Podróż była bardzo długa. Gdy dojechaliśmy już na miejsce, wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu Kuby. Wszystkie skrzaty widząc nas wystraszył się, myślały iż chcę im wyrządzić krzywdę, ale Kuba szybko mnie przedstawił i wszytsko wytłumaczył. W końcu odnaleźliśmy mamę Kuby, która bardzo uieszyła się z tego, ze jej syn sie odnalazł.
Mały Kubuś wyrósł już na dużego chłopca, nadal jesteśmy przyjaciółmi i nieraz się odwiedzamy.
Idę podwórkiem. I nagle na swojej drodze zobaczyłam malutkiego pieska. Leżał on na trawie w parku. Miał około 4 miesięcy i był rasy owczarka niemieckiego. Zaniedbany i brudny spał tam dobre kilka dni. Postanowiłam zabrać go do domu. Z początku moi rodzice nie zgadzali się na zwierzę w domu, a zwłaszcza znalezionego, który może być dla mnie niebezpieczny. Ostatecznie po długich błaganiach zgodzili się. Obiecałam, że będę o niego dbała jak tylko umiem, myła go często, karmiła i się z nim bawiła. Piesek szybko rósł , a ja nawet nie nadałam mu imienia. Ze względu na uszko innej barwy niż reszta sierści, nazwałam go Łatek. Po długotrwałym i męczącym tresurom, Łatek stał się mądrym, rozsądnym zwierzęciem. Umiał wywęszyć rózne rzeczy na bardzo dużą odległość. Pewnego razu przyjechała do nas policja i zapytała, czy nasz Łatek mógłby pomóc im znaleźć zaginioną osobę. Oczywiście zgodziliśmy się. Piesek znalazł zagubionego chłopca w lesie. Od tego czasu Łatek służy w policji i pomoga ludziom, a ja odwiedzam go codziennie. Nawet zagubiony piesek może kiedyś stać się bardzo potrzebny.
Idę podwórkiem. I nagle spotkałam małego, płaczącego skrzata. Mały skrzta siedzi na ławce pod drzewem kasztanowca, płakał bardzo głośno wykrzykując słowo "mama". Był kudłady. Ubrany był w długą, zieloną bluzę w kratkę.
Podeszłam do niego bliżej, przedstawiłam się, On również się przedstawił, miał na imię Kuba. Usiadłam obok i spytałam, czemu płacze. Odpowiedział mi, że zgubił swoja mamę podczas spotkania skrzatów z całego świata. Obiecałam mu wtedy, że pomoge odnaleźć jego mamę. Potem zabrałam Kubę do domu. Opowiedział mi, gdzie mieszka i gdzie mogę znaleźć jego mame oraz skąd się wziął na moim podwórku. Kuba zgubił się podczas gdy wraz ze swoją rodziną wracał do swojego raodzinnego miasta. W pewnej chwili wypadł z karety i nie wiedział, jak wrócić. Wtedy postanowiłam, że odwioze Kubę do jego miasta. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. Podróż była bardzo długa. Gdy dojechaliśmy już na miejsce, wysiedliśmy z samochodu i udaliśmy się do domu Kuby. Wszystkie skrzaty widząc nas wystraszył się, myślały iż chcę im wyrządzić krzywdę, ale Kuba szybko mnie przedstawił i wszytsko wytłumaczył. W końcu odnaleźliśmy mamę Kuby, która bardzo uieszyła się z tego, ze jej syn sie odnalazł.
Mały Kubuś wyrósł już na dużego chłopca, nadal jesteśmy przyjaciółmi i nieraz się odwiedzamy.
Idę podwórkiem. I nagle na swojej drodze zobaczyłam malutkiego pieska. Leżał on na trawie w parku. Miał około 4 miesięcy i był rasy owczarka niemieckiego. Zaniedbany i brudny spał tam dobre kilka dni. Postanowiłam zabrać go do domu. Z początku moi rodzice nie zgadzali się na zwierzę w domu, a zwłaszcza znalezionego, który może być dla mnie niebezpieczny. Ostatecznie po długich błaganiach zgodzili się. Obiecałam, że będę o niego dbała jak tylko umiem, myła go często, karmiła i się z nim bawiła. Piesek szybko rósł , a ja nawet nie nadałam mu imienia. Ze względu na uszko innej barwy niż reszta sierści, nazwałam go Łatek. Po długotrwałym i męczącym tresurom, Łatek stał się mądrym, rozsądnym zwierzęciem. Umiał wywęszyć rózne rzeczy na bardzo dużą odległość. Pewnego razu przyjechała do nas policja i zapytała, czy nasz Łatek mógłby pomóc im znaleźć zaginioną osobę. Oczywiście zgodziliśmy się. Piesek znalazł zagubionego chłopca w lesie. Od tego czasu Łatek służy w policji i pomoga ludziom, a ja odwiedzam go codziennie. Nawet zagubiony piesek może kiedyś stać się bardzo potrzebny.
Mam nadzieję, że pomogłam pozdrawiam ;)