Był to niezwykły dzień. W szkole w sumie nic się nie działo, ale po wyjściu z niej...to było coś.
Wracając z grupą znajomych do domu, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nagle Bartek kazał nam wszystkim się zatrzymać. Więc stanęliśmy. Wtedy zza rogu sklepu wybiegł mężczyzna trzymający jakiś worek w ręku. Skierował się w naszą stronę, worek dał Bartkowi i uciekł w kierunku parku. Staliśmy oszołomieni, a po chwili podbiegł do nas policjant. Spytał się gdzie pobiegł tajemniczy mężczyzna. Odpowiedzieliśmy chórem, że do parku.
Wtem policjant wyjął z kieszeni urządzenie, przez które porozumiewał się z innymi [kurczę, zapomniałam jak się to nazywa ;p] i poinformował kolegów o przestępcy. Wezwał wsparcie i odwrócił się w naszą stronę. Jego wzrok zatrzymał się na worku.
- Co to? - zadał pytanie Bartkowi. Chłopak odpowiedział, że nie wie i, że mężczyzna mu to dał. Policjant otworzył worek. Kątem oka udało mi się podejrzeć co zawierał. I wtedy mnie zatkało. Było tam mnóstwo drogocennych przedmiotów. Od złotych lub srebrnych pierścionków do naszyjników.
Zrobiłam duże oczy, ale nic nie mówiłam. Policjant powiedział nam byśmy poszli do domu, ale wcześniej zażądał numerów do rodziców. Wiedziałam, że nie ominie się bez tego. Byliśmy świadkami, więc będziemy musieli im o wszystkim opowiedzieć, ale póki co mogliśmy pójść do domu.
Gdy odeszliśmy od miejsca zdarzenia całą drogę milczałam i słuchałam jak moi rówieśnicy mówili o swoich uczuciach.
Nigdy nie myślałam, że będę świadkiem czegoś takiego, a tu proszę...
3 votes Thanks 3
agafix
to bardziej podobne do opowiadania ,nie ma twoich uczuć jak się czułaś np przerażenie ,dreszczyk emocji .Tak to dobra treść
11 kwietnia, 2010.
Był to niezwykły dzień. W szkole w sumie nic się nie działo, ale po wyjściu z niej...to było coś.
Wracając z grupą znajomych do domu, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nagle Bartek kazał nam wszystkim się zatrzymać. Więc stanęliśmy. Wtedy zza rogu sklepu wybiegł mężczyzna trzymający jakiś worek w ręku. Skierował się w naszą stronę, worek dał Bartkowi i uciekł w kierunku parku. Staliśmy oszołomieni, a po chwili podbiegł do nas policjant. Spytał się gdzie pobiegł tajemniczy mężczyzna. Odpowiedzieliśmy chórem, że do parku.
Wtem policjant wyjął z kieszeni urządzenie, przez które porozumiewał się z innymi [kurczę, zapomniałam jak się to nazywa ;p] i poinformował kolegów o przestępcy. Wezwał wsparcie i odwrócił się w naszą stronę. Jego wzrok zatrzymał się na worku.
- Co to? - zadał pytanie Bartkowi. Chłopak odpowiedział, że nie wie i, że mężczyzna mu to dał. Policjant otworzył worek. Kątem oka udało mi się podejrzeć co zawierał. I wtedy mnie zatkało. Było tam mnóstwo drogocennych przedmiotów. Od złotych lub srebrnych pierścionków do naszyjników.
Zrobiłam duże oczy, ale nic nie mówiłam. Policjant powiedział nam byśmy poszli do domu, ale wcześniej zażądał numerów do rodziców. Wiedziałam, że nie ominie się bez tego. Byliśmy świadkami, więc będziemy musieli im o wszystkim opowiedzieć, ale póki co mogliśmy pójść do domu.
Gdy odeszliśmy od miejsca zdarzenia całą drogę milczałam i słuchałam jak moi rówieśnicy mówili o swoich uczuciach.
Nigdy nie myślałam, że będę świadkiem czegoś takiego, a tu proszę...