Napisz kartke z pamietnika wiedzac ze jestes na wycieczce jest jakies wydareznie w ktorej brales udzial i cie poruszyło. Proszę o szybkie przesłanie. :)) Na kartke A4
Lukass00
Dzisiaj pojechaliśmy z klasą na wycieczkę do Białowieskiego parku narodowego. Pani twierdziła, że przyda nam się trochę praktycznych wiadomości o przyrodzie, szczególnie o tak ważnych miejscach, jak parki narodowe. Przed szkołą spotkaliśmy się o siódmej rano i wyjechaliśmy autokarem w trasę. Pogoda była piękna, nie zobaczyliśmy żadnej, nawet najmniejszej chmurki na pięknym, błękitnym niebie. Właśnie za tą pogodę kocham koniec wiosny. Jechaliśmy około dwie godziny, aż dotarliśmy na miejsce. Samo wejście do parku robiło wrażenie. Dziesiątki chudych, aczkolwiek bardzo wysokich drzew stały porozrzucane w niemal każdym miejscu parku. Po pół godziny byliśmy już w środku parku. Stanęliśmy na jednej z niewielkich polan i postanowiliśmy zrobić sobie zdjęcie całą klasą. Pani ustawiła nas w trzech rzędach, zaś sama przyszykowała aparat. Mrugnął flesz i po chwili cała klasa zbiegła się, by zobaczyć zdjęcie. Spojrzeliśmy i wszyscy, włączając w to panią, zamarliśmy w miejscu, wpatrując się w wyświetlacz. Ja od razu podniosłem wzrok znad urządzenia i ujrzałem coś, co chyba na zawsze zapamiętam. Kilkanaście metrów przed nami stał koń. Pani cicho wyjaśniła nam, że to konik polski, widywany głównie na obszarach tego właśnie parku narodowego. Źrebak stał odważnie i wpatrywał się w nas swoimi wielkimi oczami. Miał podniesione, nieduże uszy, między którymi falowała długa, czarna grzywa. Po chwili koń stracił nami ostrożnie podszedł i (o dziwo!) dał się mi pogłaskać. Wszyscy stali zamurowani, tylko ja trzymałem dłoń na grzbiecie źrebaka. Ten spostrzegłszy, że nie mamy dla niego nic smacznego do jedzenia, odwrócił się i ruszył truchtem, w chwile potem znikając między drzewami. W drodze powrotnej rozpamiętywałem to uczucie, kiedy dotknąłem go pierwszy i jedyny raz. Mimo że pani mówiła coś o roślinności, ja nie zwracałem uwagi na nic innego, prócz konia, którego wciąż miałem w swojej pamięci. Gdy wszyscy rozeszli się do domów, ja zostałem przed szkołą i czekając, aż tata przyjedzie po mnie samochodem, postanowiłem, że pojadę tam jeszcze raz i spróbuję znaleźć tego źrebaka. Kto wie, może mnie polubił?
Myślę, że to jest na kartkę A4, chociaż może być trochę więcej - zawsze możesz trochę skrócić.
Przed szkołą spotkaliśmy się o siódmej rano i wyjechaliśmy autokarem w trasę. Pogoda była piękna, nie zobaczyliśmy żadnej, nawet najmniejszej chmurki na pięknym, błękitnym niebie. Właśnie za tą pogodę kocham koniec wiosny. Jechaliśmy około dwie godziny, aż dotarliśmy na miejsce. Samo wejście do parku robiło wrażenie. Dziesiątki chudych, aczkolwiek bardzo wysokich drzew stały porozrzucane w niemal każdym miejscu parku.
Po pół godziny byliśmy już w środku parku. Stanęliśmy na jednej z niewielkich polan i postanowiliśmy zrobić sobie zdjęcie całą klasą. Pani ustawiła nas w trzech rzędach, zaś sama przyszykowała aparat. Mrugnął flesz i po chwili cała klasa zbiegła się, by zobaczyć zdjęcie. Spojrzeliśmy i wszyscy, włączając w to panią, zamarliśmy w miejscu, wpatrując się w wyświetlacz. Ja od razu podniosłem wzrok znad urządzenia i ujrzałem coś, co chyba na zawsze zapamiętam. Kilkanaście metrów przed nami stał koń. Pani cicho wyjaśniła nam, że to konik polski, widywany głównie na obszarach tego właśnie parku narodowego. Źrebak stał odważnie i wpatrywał się w nas swoimi wielkimi oczami. Miał podniesione, nieduże uszy, między którymi falowała długa, czarna grzywa. Po chwili koń stracił nami ostrożnie podszedł i (o dziwo!) dał się mi pogłaskać. Wszyscy stali zamurowani, tylko ja trzymałem dłoń na grzbiecie źrebaka. Ten spostrzegłszy, że nie mamy dla niego nic smacznego do jedzenia, odwrócił się i ruszył truchtem, w chwile potem znikając między drzewami.
W drodze powrotnej rozpamiętywałem to uczucie, kiedy dotknąłem go pierwszy i jedyny raz. Mimo że pani mówiła coś o roślinności, ja nie zwracałem uwagi na nic innego, prócz konia, którego wciąż miałem w swojej pamięci.
Gdy wszyscy rozeszli się do domów, ja zostałem przed szkołą i czekając, aż tata przyjedzie po mnie samochodem, postanowiłem, że pojadę tam jeszcze raz i spróbuję znaleźć tego źrebaka. Kto wie, może mnie polubił?
Myślę, że to jest na kartkę A4, chociaż może być trochę więcej - zawsze możesz trochę skrócić.