W ciągu pierwszego dnia zabezpieczenie groty nie szło mi tak dobrze.
Kamienna płyta , którą sobie upatrzyłem była bardzo ciężka . Straciłem mnóstwo czasu na przetoczenie płyty na skraj ścieżki .Niestety zabrakło mi sił aby podźwignąć ten ciężar na pierwszy stopień wzniesiony o pół sążnia nad ziemią . Próbowałem wiele razy , lecz były to bezowocne próby . Udało mi się dopiero wtedy , kiedy użyłem tęgiego kija. Posłużyłem się nim jak lewarem a pod płytę położyłem wiele innych małych kamieni . Odetchnąłem z ulgą i otarłem pot z czoła. Nie wiedziałem jednak , że to zaledwie początek .Po tej ciężkiej robocie wziąłem się za toczenie płyty w górę po wąskiej i nierównej ścieżce ,na której sam z wielkim trudem utrzymywałem równowagę.Miałem bose stopy,więc musiałem się bardzo męczyć,aby wyszukiwać pewniejsze punkty oparcia.Palcami rą wczepiałem się kurczowo w niewidoczne szczerby i ramieniem podpierałem ciężar. Po paru minutach płyta utknęła tak nieszczęśliwie ,że musiałem się trudzic godzinę nim płyta ruszyła się z tej szczeliny o 2 cale . Ręce miałem jak z ołowiu ! Zacisnąłem zęby i powiedziałem sobie w duchu : nie poddam się teraz kiedy jestem tak blisko celu.
Po 6 godzinach cięzkiej pracy udało mi się osadzic płytę w otworze prowadzącym do groty . Myślę ,że warto było poświęcić te 6 godzin.
W ciągu pierwszego dnia zabezpieczenie groty nie szło mi tak dobrze.
Kamienna płyta , którą sobie upatrzyłem była bardzo ciężka . Straciłem mnóstwo czasu na przetoczenie płyty na skraj ścieżki .Niestety zabrakło mi sił aby podźwignąć ten ciężar na pierwszy stopień wzniesiony o pół sążnia nad ziemią . Próbowałem wiele razy , lecz były to bezowocne próby . Udało mi się dopiero wtedy , kiedy użyłem tęgiego kija. Posłużyłem się nim jak lewarem a pod płytę położyłem wiele innych małych kamieni . Odetchnąłem z ulgą i otarłem pot z czoła. Nie wiedziałem jednak , że to zaledwie początek .Po tej ciężkiej robocie wziąłem się za toczenie płyty w górę po wąskiej i nierównej ścieżce ,na której sam z wielkim trudem utrzymywałem równowagę.Miałem bose stopy,więc musiałem się bardzo męczyć,aby wyszukiwać pewniejsze punkty oparcia.Palcami rą wczepiałem się kurczowo w niewidoczne szczerby i ramieniem podpierałem ciężar. Po paru minutach płyta utknęła tak nieszczęśliwie ,że musiałem się trudzic godzinę nim płyta ruszyła się z tej szczeliny o 2 cale . Ręce miałem jak z ołowiu ! Zacisnąłem zęby i powiedziałem sobie w duchu : nie poddam się teraz kiedy jestem tak blisko celu.
Po 6 godzinach cięzkiej pracy udało mi się osadzic płytę w otworze prowadzącym do groty . Myślę ,że warto było poświęcić te 6 godzin.