Jakiś czas temu przeżyłem coś co do tej pory nie mieściło mi się w głowie i po przeżyciu tego wszystkiego nadal nie do końca potrafię w to uwierzyć.
Pisałem Ci już o tym, że razem z profesorem rozwiązuję pewną ciekawą zagadkę? Nie, w takim razie przepraszam. Z resztą mniejsza z tym, właśnie w konsekwencj tej wyprawy dwuch oprychów chcąc wydobyć ze mnie informacje zamknęło mnie w piwnicy starego somu.
Byłem mocno związany sznurem, pozostawiony na łasce wspomnianej dwójki. W niedługim czasie okazało się, że razem ze mną w klitce przebywa pokiereszowany francóz, "pracodawca" moich oprawców. Nie mieliśmy dostępu do wody, nie dostaliśmy też ani kawałka jedzenia.
Wieczorem rozszalała się burza, zaczął padać ulewny deszcz. W piwnicy zaczęła się istna powódź, a my byliśmy bliscy utonięcia. Na całe szczęście udało nam się wyzwolić w więzów, ale nadal nie mogliśmy sforsować drzwi. Mój towarzysz stracił weszlkie nadzieje, ale ja ciągle wołałem o pomoc.
Jak się później okazało całkiem słuszne, bo mojej krzyki doleciały do obozu harcerzy. Na dodatek "moich harcerzy", którzy wyważyli drzwi i uwolnili naszą dwójkę. Chyba jestem im winny gorącą czekoladę.
Odpowiedź:Drogi pamiętniku,
Jakiś czas temu przeżyłem coś co do tej pory nie mieściło mi się w głowie i po przeżyciu tego wszystkiego nadal nie do końca potrafię w to uwierzyć.
Pisałem Ci już o tym, że razem z profesorem rozwiązuję pewną ciekawą zagadkę? Nie, w takim razie przepraszam. Z resztą mniejsza z tym, właśnie w konsekwencj tej wyprawy dwuch oprychów chcąc wydobyć ze mnie informacje zamknęło mnie w piwnicy starego somu.
Byłem mocno związany sznurem, pozostawiony na łasce wspomnianej dwójki. W niedługim czasie okazało się, że razem ze mną w klitce przebywa pokiereszowany francóz, "pracodawca" moich oprawców. Nie mieliśmy dostępu do wody, nie dostaliśmy też ani kawałka jedzenia.
Wieczorem rozszalała się burza, zaczął padać ulewny deszcz. W piwnicy zaczęła się istna powódź, a my byliśmy bliscy utonięcia. Na całe szczęście udało nam się wyzwolić w więzów, ale nadal nie mogliśmy sforsować drzwi. Mój towarzysz stracił weszlkie nadzieje, ale ja ciągle wołałem o pomoc.
Jak się później okazało całkiem słuszne, bo mojej krzyki doleciały do obozu harcerzy. Na dodatek "moich harcerzy", którzy wyważyli drzwi i uwolnili naszą dwójkę. Chyba jestem im winny gorącą czekoladę.
Adam.
Wyjaśnienie: