Pewnego dnie bylam z moja kolezanka Natalia i kolega Kamilem . Ganialismy sie i Natalia poslizgnela sie i wpadla w psią kupe . Jeszcze na dodatek ja na nia upadlam i sie przejechala po tej kupie .
Kiedy wstała miala caly bok ubrudzony , musiala iść do domu .
Pewnego dnia bardzo nudziło mi sie w domu.Jak nigdy nie było nic ciekawego do roboty.Postanowiłam wybrać sie na spacer.Ubrałam bluze,buty i wyszłam.Na dworze było bardzo gorące.Ruszyłam w strone parku.Było dosyć duzo ludzi jak na lipcowy poranek.Szłam sobie alejka gdy nagle usłyszałm głosny krzyk.Wszyscy ruszyli w strne fontanny wiec ja też.Okazało się ze krzyczała jakaś pani której pies poleciał za drugim psem.Obaj pływali w fontanie.Pani krzyczała Dejzi,Dejzi wruc a pies nie wracał.Po chwili mozna było usłyszeć głos jakiegos pana wołajacy drugiego psa - Lexa.Pan ten biegł w strone fontanny aby po chwli do niej skoczyc,ochlapujac tym samym panią nadal wołajacom psa.Była cała mokra ale nie zwracała na to ówagi.Pan nadal gonił swojego psa,biegajac za nim w kułko.Wkońcu jakiś nastolatek w moim wieku sie nad nim zlitował i postanowił mu pomuc.Wracał on akutat z zakupów.Wszedł na mórek fontanny i chcił połozyc tam reklamówke z zakupami.Poślzgnoł sie a zakupy lecac do tyłu po kolei wypadały z torby.Skutek był taki ze nadal mokra włascicicielka psa miała na sukience jeszcze jajka, mąke i śmietane.Wyglodala zabawnie z taka sukienka i rękami machajacymi wkoło siebie.Pan Lexa nadal biegł za nim po wodzie.Wyglondało to tak.Dejzi goniła lexa lexa gonił jego własciciel.Naprawde było to zabawne.Naszczescie własciciela psów nic sie nie stało a teraz gdy to wspominaja smieja sie.Tylko ten chłopak od zakópów musiał je zrobic jeszcze raz...
Pewnego dnie bylam z moja kolezanka Natalia i kolega Kamilem . Ganialismy sie i Natalia poslizgnela sie i wpadla w psią kupe . Jeszcze na dodatek ja na nia upadlam i sie przejechala po tej kupie .
Kiedy wstała miala caly bok ubrudzony , musiala iść do domu .
Wszyscy się z niej śmiali . ! ;D
Pewnego dnia bardzo nudziło mi sie w domu.Jak nigdy nie było nic ciekawego do roboty.Postanowiłam wybrać sie na spacer.Ubrałam bluze,buty i wyszłam.Na dworze było bardzo gorące.Ruszyłam w strone parku.Było dosyć duzo ludzi jak na lipcowy poranek.Szłam sobie alejka gdy nagle usłyszałm głosny krzyk.Wszyscy ruszyli w strne fontanny wiec ja też.Okazało się ze krzyczała jakaś pani której pies poleciał za drugim psem.Obaj pływali w fontanie.Pani krzyczała Dejzi,Dejzi wruc a pies nie wracał.Po chwili mozna było usłyszeć głos jakiegos pana wołajacy drugiego psa - Lexa.Pan ten biegł w strone fontanny aby po chwli do niej skoczyc,ochlapujac tym samym panią nadal wołajacom psa.Była cała mokra ale nie zwracała na to ówagi.Pan nadal gonił swojego psa,biegajac za nim w kułko.Wkońcu jakiś nastolatek w moim wieku sie nad nim zlitował i postanowił mu pomuc.Wracał on akutat z zakupów.Wszedł na mórek fontanny i chcił połozyc tam reklamówke z zakupami.Poślzgnoł sie a zakupy lecac do tyłu po kolei wypadały z torby.Skutek był taki ze nadal mokra włascicicielka psa miała na sukience jeszcze jajka, mąke i śmietane.Wyglodala zabawnie z taka sukienka i rękami machajacymi wkoło siebie.Pan Lexa nadal biegł za nim po wodzie.Wyglondało to tak.Dejzi goniła lexa lexa gonił jego własciciel.Naprawde było to zabawne.Naszczescie własciciela psów nic sie nie stało a teraz gdy to wspominaja smieja sie.Tylko ten chłopak od zakópów musiał je zrobic jeszcze raz...