Napisz humorystyczne opowiadanie z dodadkiem frazeologizmów : róg obfitości drakońskie prawa egipskie ciemności zmienic sie w slup soli oczekiwac manny z nieba pięta Achillesa nić Adrianny puszka pandory paniczny lęk między bajki włozyc syzyfowa praca zakazany owoc strzala amora wzrok bazyliszka koń trojański
Tych zdan ma byc minimum 12 oczywiscie uznam komus kto to zrobi najlepsza prace ;) a w ogole to tych frazeologizmow nie musi byc tyle ile wypisalam to jest wasz wybor ile tam wrzucicie ;D oby byl chociaz jeden i przypominam mam byc cos humorystycznego (śmiesznego) i bez przesady xD Pozdro jesli bedziecie chcieli to sprobuje sie w jakis sposob odwdzieczyc ;)
kikoka
Pewnego dnia odwiedziła mnie moja koleżanka, którą ogarnął paniczny lęk przed sprawdzianem z fizyki. Udała się do mnie po pomoc nie wiedząc, że fizyka to moja pięta achillesowa. Zdołowane wpadłyśmy na zrobienie ściągi, w której zawarte będą potrzebne nam informacje. Nagle wokół nas zapanowały egipskie ciemności. Udałyśmy się na poszukiwanie innego żródła światła i odlazłyśmy dwie świeczki, które pomogły nam w tworzeniu zakazanego owocu. Następnego dnia miałysmy zadowolone miny z powdu ściąg.Podczas jednej z przerw moja kolezanka stanęła, jak słup soli i uporczywie wpatrywała się w jakiś punkt. Jak mi póżniej wyjaśniła trafiła ją strzała amora. Obiektem jej zainteresowań stał się zapalony zawodnik piłki nożnej.Na fizyce próbowałyśmy wcielić nasz plan w życie, ale pojawił sie mały problem, o którym nie pomyślałyśmy wcześniej. Ściąga była jedna, ale zadna z nas nie miała nic w głowie. A nasz nauczyciel od fizyki poinformował nas uprzejmie że czeka nas syzyfowa praca. Postanowiłyśmy, że na razie ściąga będzie przynależeć do mnie a póżniej w dyskretny sposób przekażę ja koleżance. Plan spalił na panewce, albowiem nie jestem mistrzynią w takiej sztuce jak rzucanie. Koleżanka spojrzała na mnie wzrokiem bazyliszka. Ściaga wyladowała na ziemi i stała by tak nadal, gdyby nie czyjas ręka.... O nie to nie był nauczyciel, ale ktoś przyjazny. Kolega, którego zauważyła na przerwie kolezanka. Udało nam się wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Wyszłyśmy z podniesionymi głowami, pewne sukcesu. Naraz usłyszałyśmy głos nauczyciela który mówił o tym, żebyśmy nie oczekiwały manny z nieba. Zamurowało nas czyzby coś wiedział, ale nie smiał sie ze swojego dowcipu. Odetchnęłyśmy z ulgą i poszłyśmy podziękować miłemu koledze.
2 votes Thanks 0
Vitor
W naszej szkole panują iście Drakońskie Prawa. Nie wolno wyjść w czasie przerwy, nie można wyjść zapalić....istny koszmar! Między bajki możemy włożyć historię o miłych paniach i panach dyrektorach gdyż wzbudzają oni w nas często paniczny lęk. Jedno pzrewinienie i już szefostwo patrzy na nas bazyliszkowym wzrokiem co z reguły nie zapowiada miłej rozmowy. Chociaż...ostatnimi czasami nasza pani dyrektor zachowuje się jak trafiona strzałą amora. Dziwnie rozkojarzona i prawie zabójczo miła. Niektórzy podejrzewali w tym podstęp, taki sam jak Koń Trojański, polegajacy na uśpieniu naszej czujności i złapaniu nas na poważnym wykroczeniu. Jednak okazało się że mamy rację. Dyrektorka uznała to za Syzyfową prace i dała sobie spokój. Jest bardzo przewidywalna, można by powiedzieć że to jej pięta Achillesowa. Sądziła że kiedy uznamy ze zmiękła sięgniemy po zakazany owoc i nas złapie. Ale nic z tego! nie z nami takie numery. Po tej na wpół-miłej sytuacji napięcie w szkole zelżało, ale zapewne nie na długo. Być może Szefowa chce otworzyć Puszkę Pandory kiedy nie będziemy się tego spodziewać...
Mam nadzieje ze ci sie spodoba. Oczywiście możesz przerobić wedle potrzeb :P jak sie podoba daj najlepszą odpowiedź ^^
Następnego dnia miałysmy zadowolone miny z powdu ściąg.Podczas jednej z przerw moja kolezanka stanęła, jak słup soli i uporczywie wpatrywała się w jakiś punkt. Jak mi póżniej wyjaśniła trafiła ją strzała amora. Obiektem jej zainteresowań stał się zapalony zawodnik piłki nożnej.Na fizyce próbowałyśmy wcielić nasz plan w życie, ale pojawił sie mały problem, o którym nie pomyślałyśmy wcześniej. Ściąga była jedna, ale zadna z nas nie miała nic w głowie. A nasz nauczyciel od fizyki poinformował nas uprzejmie że czeka nas syzyfowa praca. Postanowiłyśmy, że na razie ściąga będzie przynależeć do mnie a póżniej w dyskretny sposób przekażę ja koleżance. Plan spalił na panewce, albowiem nie jestem mistrzynią w takiej sztuce jak rzucanie. Koleżanka spojrzała na mnie wzrokiem bazyliszka. Ściaga wyladowała na ziemi i stała by tak nadal, gdyby nie czyjas ręka.... O nie to nie był nauczyciel, ale ktoś przyjazny. Kolega, którego zauważyła na przerwie kolezanka. Udało nam się wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. Wyszłyśmy z podniesionymi głowami, pewne sukcesu. Naraz usłyszałyśmy głos nauczyciela który mówił o tym, żebyśmy nie oczekiwały manny z nieba. Zamurowało nas czyzby coś wiedział, ale nie smiał sie ze swojego dowcipu. Odetchnęłyśmy z ulgą i poszłyśmy podziękować miłemu koledze.
Mam nadzieje ze ci sie spodoba. Oczywiście możesz przerobić wedle potrzeb :P jak sie podoba daj najlepszą odpowiedź ^^