Napisz historyjkę która ma się zaczynać od słów : It was a normal day...
Proszę o pomoc.Daje najlepsze.
Zgłoś nadużycie!
Nie umiem nic innego ja za to dostałam 4 na lekcji
to był normalny dzień wstałem rano, zjadłem śniadanie i pomyślałem, że już czas wyjść do szkoły. Szedłem chodnikiem, blisko ulicy. Padał deszcz, a niebo było bardzo zachmurzone. Na ulicy było mnóstwo kałuż. Pomyślałem, że niezbyt dobrze zapowiada się dzień, lecz do szkoły iść musiałem. Nie zwlekając, kontynuowałem moją wyprawę. W zasadzie byłem już niedaleko, ale dla pewności pobiegłem. W najmniej odpowiedniej chwili, ochlapał mnie samochód. Brudna woda rozbryzgała się wszędzie, ochlapując nie tylko mnie, ale również innych przechodniów. Zdenerwowany i mokry pobiegłem dalej do szkoły. Jak się potem okazało był to dopiero początek mojego pechowego dnia. Nagle okazało się, że w szatni zostały skradzione pieniądze. Złe fatum sprowadziło winę na mnie, bo najciszej siedziałem na szkolnej ławce zmieniając buty szkolne. Oczywiście pieniądze się nie znalazły.
It was a normal day I stood up in the morning, I ate my breakfast and I thought, that already time of outings to the school. I walked on the pavement, close the street. A rain fell, and the sky was very clouded. There was a plenty of puddles in the street. I thought that not very well a day was being heralded, but to go to the school I had to. Without delay, I continued my expedition. In principle I was already nearby, but just to be sure I ran. Into least appropriate moment, a car splashed me. Dirty water was splashed everywhere, splashing not only me, but also other passers-by. Irritated and wet I ran farther to the school. How then it turned out was it is only a beginning of my unlucky day. Suddenly it turned out that stolen money had stayed in the cloakroom. The bad fate brought the guilt about on me, because most quietly I sat on the desk changing school Fs. Of course money wasn't.
to był normalny dzień wstałem rano, zjadłem śniadanie i pomyślałem, że już czas wyjść do szkoły.
Szedłem chodnikiem, blisko ulicy. Padał deszcz, a niebo było bardzo zachmurzone.
Na ulicy było mnóstwo kałuż. Pomyślałem, że niezbyt dobrze zapowiada się dzień, lecz do szkoły iść musiałem.
Nie zwlekając, kontynuowałem moją wyprawę. W zasadzie byłem już niedaleko, ale dla pewności pobiegłem.
W najmniej odpowiedniej chwili, ochlapał mnie samochód. Brudna woda rozbryzgała się wszędzie, ochlapując nie tylko mnie, ale również innych przechodniów. Zdenerwowany i mokry pobiegłem dalej do szkoły. Jak się potem okazało był to dopiero początek mojego pechowego dnia. Nagle okazało się, że w szatni zostały skradzione pieniądze. Złe fatum sprowadziło winę na mnie, bo najciszej siedziałem na szkolnej ławce zmieniając buty szkolne. Oczywiście pieniądze się nie znalazły.
It was a normal day I stood up in the morning, I ate my breakfast and I thought, that already time of outings to the school. I walked on the pavement, close the street. A rain fell, and the sky was very clouded. There was a plenty of puddles in the street. I thought that not very well a day was being heralded, but to go to the school I had to. Without delay, I continued my expedition. In principle I was already nearby, but just to be sure I ran. Into least appropriate moment, a car splashed me. Dirty water was splashed everywhere, splashing not only me, but also other passers-by. Irritated and wet I ran farther to the school. How then it turned out was it is only a beginning of my unlucky day. Suddenly it turned out that stolen money had stayed in the cloakroom. The bad fate brought the guilt about on me, because most quietly I sat on the desk changing school Fs. Of course money wasn't.