Było bardzo ciężo. Wszyscy próbowali pomimo potu, bólu i łez wygrać tą bitwę. Ciężko było, już wszyscy myśleli, że spokój nie przywita ich wioski.
Wojna trwała zawzięcie. Wódz wydawał rozkazy, ustawiał swoich wojowników aby bronili ich wioski jak tylko mogli. Przeciwnicy przygotowywali się do ataku. Każdy był pełen nerwów i strachu. Jednak nie bali się śmierci, bo za swoje rodziny i dzieci bez patrzenia mogli by się poświęcić. Jednak bali się tego, że przegrają i wrogowie wybiją wszystkich ich mieszkańców. Wschód się bronił, Zachód atakował. Zachodnia częśc ustawiła konie. Któs w końcu krzyknął "Na przód!" i Wschód już przyjmował pierwszy atak. Było słychać tylko krzyki. Mężczyzna, który bronił Wschodu padł na kolana i zaczął płakać. Płakał nad ciałem swojego brata, który już przywitał Niebo. Jednak otarł pojedyńcze krople z policzków i postanowił pomścić swojego brata. Biegł jak oszalały, wybijał wszystkich wrogów, jednak za dużo szczęścia ten młody mężczyzna nie miał. Któs zaatakował go z tyłu i śmierć nastąpiła od razu. Można powiedzieć, że walecznie walczył, nie bał się, wykazał się odwagą i oddał się za swoją wioskę.
Zbliżała się noc. Bitwa trwała cały dzień. Wódz wschodni walczył teraz z wodzem Zachodnim. W końcu dzięki szczęściu przywódca Zachodu padł martwy. Reszta poszła szybko. Wschód wygrał. Ci, którzy pozostali żywi, wrócili do swoich rodzin. W wiosce, w której przez dłuższy okres panował strach, łzy i ból na długo zawitało szczęście.
Hmm...możemy zrobić to tak:
Było bardzo ciężo. Wszyscy próbowali pomimo potu, bólu i łez wygrać tą bitwę. Ciężko było, już wszyscy myśleli, że spokój nie przywita ich wioski.
Wojna trwała zawzięcie. Wódz wydawał rozkazy, ustawiał swoich wojowników aby bronili ich wioski jak tylko mogli. Przeciwnicy przygotowywali się do ataku. Każdy był pełen nerwów i strachu. Jednak nie bali się śmierci, bo za swoje rodziny i dzieci bez patrzenia mogli by się poświęcić. Jednak bali się tego, że przegrają i wrogowie wybiją wszystkich ich mieszkańców. Wschód się bronił, Zachód atakował. Zachodnia częśc ustawiła konie. Któs w końcu krzyknął "Na przód!" i Wschód już przyjmował pierwszy atak. Było słychać tylko krzyki. Mężczyzna, który bronił Wschodu padł na kolana i zaczął płakać. Płakał nad ciałem swojego brata, który już przywitał Niebo. Jednak otarł pojedyńcze krople z policzków i postanowił pomścić swojego brata. Biegł jak oszalały, wybijał wszystkich wrogów, jednak za dużo szczęścia ten młody mężczyzna nie miał. Któs zaatakował go z tyłu i śmierć nastąpiła od razu. Można powiedzieć, że walecznie walczył, nie bał się, wykazał się odwagą i oddał się za swoją wioskę.
Zbliżała się noc. Bitwa trwała cały dzień. Wódz wschodni walczył teraz z wodzem Zachodnim. W końcu dzięki szczęściu przywódca Zachodu padł martwy. Reszta poszła szybko. Wschód wygrał. Ci, którzy pozostali żywi, wrócili do swoich rodzin. W wiosce, w której przez dłuższy okres panował strach, łzy i ból na długo zawitało szczęście.