Był piękny słoneczny dzień. Kasia jak zwykle skończyła lekcje o trzynastej. Jednak czuła się niezbyt dobrze. Postarała się jak najszybciej dotrzeć do domu.
Kiedy wreszcie jej się to udało to bardzo szyko położyła się na łóżku. Niestety nic to nie pomogło, zemdlała. Jakby tego było mało to na domiar złego nie mogła liczyć na niczyją pomoc, bo była sama w domu. Leżała tak około pół godziny. Po tym czasie na szczęście jej mama wróciła z pracy do domu i weszła do pokoju dziewczynki. Zobaczyła nieprzytomną Kasię. Natychmiast wezwała pogotowie ratunkowe. Jednak nie było wolnej karetki. Joanna, bo tak miała na imię rodzicielka, nie zastanawiała się ani chwili. Wsiadła za kierownice i pojechała do szpitala. Tam również nie chcieli dziecka przyjąć. Wysłali małą do lekarza rodzinnego. W zawrotnym tempie dotarły tam. Lekarka wypisała skierowanie do szpitala. Bardzo zmartwiona mama z płaczem pojechała znowu do tego samego szpitala. Tym razem przyjeli rodzinę. Na szczęście okazało się, że sytuacja nie była tak groźna jak się na początku wydawało. Kasia przechodziła tylko zwykłą grypę, jednak bardzo groźnie na nią jej organizm zareagował. Dziewczynka spędziła tydzień na odziale.Czuła się już bardzo dobrze i na twarzy jej mamy wreszcie zagościł duży uśmiech. Wróciły do domu i żyły razem długo i szczęśliwie.
Był piękny słoneczny dzień. Kasia jak zwykle skończyła lekcje o trzynastej. Jednak czuła się niezbyt dobrze. Postarała się jak najszybciej dotrzeć do domu.
Kiedy wreszcie jej się to udało to bardzo szyko położyła się na łóżku. Niestety nic to nie pomogło, zemdlała. Jakby tego było mało to na domiar złego nie mogła liczyć na niczyją pomoc, bo była sama w domu. Leżała tak około pół godziny. Po tym czasie na szczęście jej mama wróciła z pracy do domu i weszła do pokoju dziewczynki. Zobaczyła nieprzytomną Kasię. Natychmiast wezwała pogotowie ratunkowe. Jednak nie było wolnej karetki. Joanna, bo tak miała na imię rodzicielka, nie zastanawiała się ani chwili. Wsiadła za kierownice i pojechała do szpitala. Tam również nie chcieli dziecka przyjąć. Wysłali małą do lekarza rodzinnego. W zawrotnym tempie dotarły tam. Lekarka wypisała skierowanie do szpitala. Bardzo zmartwiona mama z płaczem pojechała znowu do tego samego szpitala. Tym razem przyjeli rodzinę. Na szczęście okazało się, że sytuacja nie była tak groźna jak się na początku wydawało. Kasia przechodziła tylko zwykłą grypę, jednak bardzo groźnie na nią jej organizm zareagował. Dziewczynka spędziła tydzień na odziale.Czuła się już bardzo dobrze i na twarzy jej mamy wreszcie zagościł duży uśmiech. Wróciły do domu i żyły razem długo i szczęśliwie.