Mijał już osiemnasty dzień mojej żeglugi a ja dalej płynąłem dniami i nocami myśląc o dniu, w którym dotrę do mojego rodzinnego miasta, zobacze żonę i synka. Dzisiejszy dzień był słoneczny i nic nie zapowiadało nadchodzącego niebezpieczeństwa. Spoglądając w niebo nagle dostrzegłem ciemne chmury, zrozumiałem że naraziłem się Posejdonowi i teraz się na mnie mści. Zerwał się silny wiatr i wielkie fale, przypomiałem sobie słowa bogini, która mówiła mi, że zanim dotrę na ziemię ojczystą doznam wielu cierpień.
Zdałem sobie sprawę, że jestem bezradny wobec takiego żywiołu, żałowałęm tylko tego, że nie zginąłem wcześniej. Miałbym huczny pogrzeb i Achajowie by mnie sławili a tak to nikt nie będzie o mnie pamiętam i zginęł na środku morza. W tym momencie zobaczyłem wielką falę, która płynęła wprost na mnie. Fala wywróciła tratwę i znalazłam sie pod wodą, nie wiem jak długo tam byłem i nie miałem siły nic zrobić. Chciałem się poddać lecz po chwili ogarnęła mnie siła i z trudem wydostałem się na powierzchnię. Postanowiłe sie nie poddawać i wytrwale walczyć. Nie potrafię opisać tę walkę. Siedząć na tratwie rozmyślam co będzie dalej. Nie wiem czy przetrwam i skończę moją podróż, jednak nie tracę nadziei. Płynę dalej i poddaje sie przeznaczeniu, myślę że doczekam się szczęśliwego zakończenia.
18 dzień podrózy
Mijał już osiemnasty dzień mojej żeglugi a ja dalej płynąłem dniami i nocami myśląc o dniu, w którym dotrę do mojego rodzinnego miasta, zobacze żonę i synka. Dzisiejszy dzień był słoneczny i nic nie zapowiadało nadchodzącego niebezpieczeństwa. Spoglądając w niebo nagle dostrzegłem ciemne chmury, zrozumiałem że naraziłem się Posejdonowi i teraz się na mnie mści. Zerwał się silny wiatr i wielkie fale, przypomiałem sobie słowa bogini, która mówiła mi, że zanim dotrę na ziemię ojczystą doznam wielu cierpień.
Zdałem sobie sprawę, że jestem bezradny wobec takiego żywiołu, żałowałęm tylko tego, że nie zginąłem wcześniej. Miałbym huczny pogrzeb i Achajowie by mnie sławili a tak to nikt nie będzie o mnie pamiętam i zginęł na środku morza. W tym momencie zobaczyłem wielką falę, która płynęła wprost na mnie. Fala wywróciła tratwę i znalazłam sie pod wodą, nie wiem jak długo tam byłem i nie miałem siły nic zrobić. Chciałem się poddać lecz po chwili ogarnęła mnie siła i z trudem wydostałem się na powierzchnię. Postanowiłe sie nie poddawać i wytrwale walczyć. Nie potrafię opisać tę walkę. Siedząć na tratwie rozmyślam co będzie dalej. Nie wiem czy przetrwam i skończę moją podróż, jednak nie tracę nadziei. Płynę dalej i poddaje sie przeznaczeniu, myślę że doczekam się szczęśliwego zakończenia.
Jeśli mozna i jest dobre to proszę o najlepsze