Chciałbym nawiązać, do ciągłej i aktualnej dyskusji na temat dzisiejszej „trudnej” młodzieży”. Możemy czytać wiele felietonów na ten temat, słuchać wypowiedzi ekspertów ze studia TVN24, czy też poradzić się Goździkowej, a nawet usłyszeć opinię Jurka Owsiaka w programach publicystycznych, że o Romanie Giertychu nie wspomnę. Z niektórymi opiniami się zgadzam, jak np. felieton na tej stronie pt.: „Winna latorośl”, a z innymi nie (czyt. Owsiak). Jednak nie będę tutaj, po raz kolejny przedstawiał obrazu polskiej młodzieży, bo chyba po całej serii wszelkiego rodzaju wypowiedzi, zainteresowani zdążyli poznać dogłębnie charakterystykę problemu. Skupię się więc, na często pomijanym aspekcie tej sprawy, a w moim mniemaniu kluczowym – mianowicie rozwiązaniu problemu. Większość skupia się na samym diagnozowaniu, a co wiadomo chociażby na podstawie bolącego żebra, każdemu z różnym skutkiem, ale raczej łatwo przychodzi. Co jednak tyczy się usunięcia bólu zęba? No cóż idziemy do zaprzyjaźnionej szynkowni, lub pod sztandarem NFZtu okupujemy przychodnie. Od razu gwoli wyjaśnienia, nie porównuję tu problemu trudnej młodzieży do bólu „zęba narodu polskiego” (niestety musze zmartwić wszelkie ortodoksyjne bojówki – tytuł był nieznaczącą prowokacją), ani tym bardziej na stawiam się w roli lekarza. Chcę jednak do całej mieszaniny opinii i rozważań w okół młodzieży dorzucić swoją diagnozę i pseudo receptę. Wymagania – słowo klucz!
Któregoś listopadowego popołudnia przy rodzinnym obiedzie poruszyliśmy temat współczesnej młodzieży. Z rozmowy wynikło,że dzisiejsze dziewczęta zamiast wzorować się na słynnej "królewnie śnieżce" czy "kopciuszku" upodabniają się do lalek Barbi o krągłych kształtach.W wolnym czasie oglądają brytyjskie telenowele,a na twarze nakładają warstwę przeróżnych chemikaliów, aby do złudzenia przypominać swój autorytet "Dodę" czy "Mandarynę" .Natomiast chłopcy zamiast zachwycać się odważnymi rycerzami wolą kosmicznych wojowników. Między sobą prowadzą niesamowicie ważne rozmowy na temat tego kto wyrwał więc lasek jednocześnie klikając komputerową myszką w celu zabicia paru potworków w ulubionej grze. Większość dzieci zamiast czytać ciekawe książki , śledzi z zapałem komentarze na "naszej-klasie". Każdy nastolatek szuka sobie idola wśród tych,którzy używają całej masy przekleństw, mają wszystkie w "d.." ,a dzięki temu są naprawde "cool" i wogóle super. "Gdzie w tym wszystkim miejsce na historię,kulturę, tradycję?Dajcie spokój za moich czasów to było nie do pomyślenia"-Dziadek wypowiada słowa z oburzeniem. Dyskusja urywa się.Nikt bowiem nie zna rzetelnej odpowiedzi na postawione pytanie. Ta rozmowa nasuneła mi na myśl pewną wątpliwość.Czy aby napewno patrzenie na młodzież z perspektywy pokoleń jest właściwe? Sądze,ze nie.Bowiem młodzież zmienia się tak szybko jak szybko płynie czas.
Hahaah, nw czy może być, ale jak cośto nanieś sobie poprawki. xd
Może być
Chciałbym nawiązać, do ciągłej i aktualnej dyskusji na temat dzisiejszej „trudnej” młodzieży”. Możemy czytać wiele felietonów na ten temat, słuchać wypowiedzi ekspertów ze studia TVN24, czy też poradzić się Goździkowej, a nawet usłyszeć opinię Jurka Owsiaka w programach publicystycznych, że o Romanie Giertychu nie wspomnę. Z niektórymi opiniami się zgadzam, jak np. felieton na tej stronie pt.: „Winna latorośl”, a z innymi nie (czyt. Owsiak). Jednak nie będę tutaj, po raz kolejny przedstawiał obrazu polskiej młodzieży, bo chyba po całej serii wszelkiego rodzaju wypowiedzi, zainteresowani zdążyli poznać dogłębnie charakterystykę problemu. Skupię się więc, na często pomijanym aspekcie tej sprawy, a w moim mniemaniu kluczowym – mianowicie rozwiązaniu problemu. Większość skupia się na samym diagnozowaniu, a co wiadomo chociażby na podstawie bolącego żebra, każdemu z różnym skutkiem, ale raczej łatwo przychodzi. Co jednak tyczy się usunięcia bólu zęba? No cóż idziemy do zaprzyjaźnionej szynkowni, lub pod sztandarem NFZtu okupujemy przychodnie. Od razu gwoli wyjaśnienia, nie porównuję tu problemu trudnej młodzieży do bólu „zęba narodu polskiego” (niestety musze zmartwić wszelkie ortodoksyjne bojówki – tytuł był nieznaczącą prowokacją), ani tym bardziej na stawiam się w roli lekarza. Chcę jednak do całej mieszaniny opinii i rozważań w okół młodzieży dorzucić swoją diagnozę i pseudo receptę. Wymagania – słowo klucz!
Któregoś listopadowego popołudnia przy rodzinnym obiedzie poruszyliśmy temat współczesnej młodzieży. Z rozmowy wynikło,że dzisiejsze dziewczęta zamiast wzorować się na słynnej "królewnie śnieżce" czy "kopciuszku" upodabniają się do lalek Barbi o krągłych kształtach.W wolnym czasie oglądają brytyjskie telenowele,a na twarze nakładają warstwę przeróżnych chemikaliów, aby do złudzenia przypominać swój autorytet "Dodę" czy "Mandarynę" .Natomiast chłopcy zamiast zachwycać się odważnymi rycerzami wolą kosmicznych wojowników. Między sobą prowadzą niesamowicie ważne rozmowy na temat tego kto wyrwał więc lasek jednocześnie klikając komputerową myszką w celu zabicia paru potworków w ulubionej grze. Większość dzieci zamiast czytać ciekawe książki , śledzi z zapałem komentarze na "naszej-klasie". Każdy nastolatek szuka sobie idola wśród tych,którzy używają całej masy przekleństw, mają wszystkie w "d.." ,a dzięki temu są naprawde "cool" i wogóle super.
"Gdzie w tym wszystkim miejsce na historię,kulturę, tradycję?Dajcie spokój za moich czasów to było nie do pomyślenia"-Dziadek wypowiada słowa z oburzeniem. Dyskusja urywa się.Nikt bowiem nie zna rzetelnej odpowiedzi na postawione pytanie.
Ta rozmowa nasuneła mi na myśl pewną wątpliwość.Czy aby napewno patrzenie na młodzież z perspektywy pokoleń jest właściwe? Sądze,ze nie.Bowiem młodzież zmienia się tak szybko jak szybko płynie czas.
Hahaah, nw czy może być, ale jak cośto nanieś sobie poprawki. xd