magdaat
Mawia się, że życie to nie bajka. Trudno powiedzieć, czy to źle czy dobrze. Bajki, co prawda zazwyczaj kończą się pozytywnie - jednak ich bohaterowie narażeni są na wyjątkowo okrutny los zanim zaznają szczęścia. Jest jednak jedna rzecz, której bajka i rzeczywistość nie podzielają z pewnością. Tylko w bajkach istnieje wyższa konieczność, przeznaczenie i fatum. A wraz z nimi słowo "muszę".
Gdyby uznać, że istnieje świat równoległy, w którym bajki są rzeczywsitością, to każdy zdroworozsądkowy mieszkaniec takiego bajoświata wiedziałby, że już od urodzenia przynależy do jednej jego połowy. Jakaś nieokreślona, wielka i potężna siła metafizyczna (dla wtajemniczonych - bajkopisarz) decyduje, że mieszkaniec bajoświata stoi po stronie dobra lub zła. Nie ma, co dociekać przyczyn takiego istnienia rzeczy, ani żywić nadzei, że możne być inaczej.
Dlatego właśnie dobry rycesz MUSI uratować księżniczkę, a zła czarownica MUSI czychać na zdrowie, życie i spokój ducha każdego niewiniątka. Gdyby bohaterowie bajek zrobili inaczej cały ich świat runie w podstawach.
My obywatele rzeczywistości zachowujemy się często jakbyśmy zapomnieli gdzie jesteśmy. Kładziemy się wieczorami do łóżek i rzucając sie w pościeli myślimy: jutro muszę to, muszę tamto. Czujemy jakby fatum z bajoświata czuwało także nad nami. Czy i nam nie wyznaczono ról społecznych? Czy od nas nie oczekuje się konkretnych działań? Czy i my nie chcemy udowodnić naszej przynależności do dobrej strony świata (czyli świata dorbych matek i ojców, ludzi pracowitych, dobrze zarabiających, pięknych, inteligentnych i wysportowanych)?!
Tak, tak, tak! Krzyczy w pierwszej chwili nasz wzburzony umysł odpowiadając na te pytania. A jednak nie...
Cóż powoduje, że tyle rzeczy MUSIMY? My sami. Nie róbmy tego, bo to zbrodnia popełniana na motywacji.
W jednym z wcześniejszych wpisów poruszyłam już ten temat. Każda nasza decyzja, podjęcie jakiegoś działania lub jego zaniechanie jest czymś zmotywowane. Mówienie, że robimy coś, bo musimy jest mydleniem sobie oczu. Czasami poczucie konieczności zaangażowania się w coś potrafi nas pchnąć do czynu. Zazwyczaj jest to zaangażowanie chwilowe, szybko tracimy zapał (najczęściej powieszchowny) i prędzej czy puźniej porzucamy plan albo zaczynamy być źli na cały świat dookoła - bo z niego to "muszę" pochodzi.
Rzeczywiście życie społeczne sprawia nam złudzenie przymusu. Wiemy, że w większości przypadków sprawdzają się pewne utarte schematy. Żeby móc spełniać swoje marzenia (dość często niestety dotyczące zakupów), trzeba mieć pieniądze. Żeby mieć pieniądze, trzeba mieć dobrą pracę. Żeby mieć dobrą pracę trzeba się dobrze uczyć... Nie wszyscy równie dobrze radzimy sobie z taką presją, choć każdy po równi pragnie szczęścia. Niektórzy zaczynają buntować się wobec takiemu układowi rzeczy. Bunt objawia się różnie, nie zmienia się jednak to, że nadal chcemy być szczęśliwi. A co raz trudniej przychodzi nam zmotywowanie się do kontynuuowania raz obranej drogi.
Jak przełamać taki impas? Czy to, do czego dążymy to nasze prawdziwe pragnienia? A może tylko ulegamy magii tłumu. Widzimy dookoła do czego dążą nasi znajomi i uznajemy to za swój cel, albo pragniemy sprostać oczekiwaniom bliskim? Jeśli odpowiedź jednak brzmi, że to my jesteśmy jedynym podmiotem naszych pragnień to doskonała wiadomość. To znaczy, że możemy wyrzycić słowo "muszę" ze swojego słownika i zastąpić je "chcę". Łatwo zrobić taką zamianę kiedy zawsze mamy w świadomości powody, dla których do czegoś dążymy.
Reguły gry w społeczeństwo są okrutne i sztywne. Na reguły tej gry nie mamy za wiele wpływu. Siła wolności nie polega jednak na tym, by nie obowiązywały nas żadne reguły. Reguła nigdy nie określa tylko jednej możliwej drogi, określa konsekwencje, które niesie jej wybór.Tu leży nasza wolność zgoda na konsekwencje, które za sobą niesie. Jeśli konsekwencje nam nie odpowiadają to po prostu zmieńmy zdanie.
Zwijając kłębek nici naszej motywacji zawsze dochodzimy do momentu, w którym po prostu uświadamiamy sobie podstawę naszego systemu wartości. To jest coś niebywale silnego. Zazwyczaj zmuszając się do czegoś, próbujemy robić to wbrew temu systemowi. Zastanówmy się czy tak jest i co możemy zrobić, żeby nasze czyny były adekwatne do przekonań. Kiedy czyny i przekonania idą w parze będziemy chcieli wszystkiego, co do tej pory musieliśmy.
0 votes Thanks 0
cinala
Wolność jest to swoboda w wyrażaniu swoich uczuć, emocji i poglądów. Uważam, że jest ona istotną wartością w życiu każdego człowieka. Bez niej życie byłoby ciężkie. Ludzie nie mogliby wyrażać swoich opinii. Mówiąc o wolności człowieka muszę poruszyć także wolność narodu, która wiele razy już była łamana poprzez rasizm czy socjalizm. Narody nie miały prawa stanowić o sobie, co ewidentnie udowodnili Stalin i Hitler łamiąc ich prawo do wolności. Postępowanie takie było absolutnie sprzeczne z koncepcją prowadzenia polityki wytworzoną przez chrześcijańską Europę narodów, gdzie prawo do wolności jednego narodu było ograniczone prawem do wolności innego narodu. Cofnijmy się w daleką przeszłość, gdzie w królestwie Faraona ludzie cierpieli z powodu niewoli. Władca Egiptu chcąc stworzyć wszechmocne imperium, nie zwracał uwagi na uczucia ludu. Sprawa wolności była przedstawiana również w literaturze. Warto wspomnieć o ,,Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza. Naród polski wciąż był prześladowany przez Zakon, lecz nie poddał się i wywalczył swą wolność. Oznacza to, że każdy pożąda swej wolności i będzie walczył o nią. Co ze sztuką? Właśnie, dobrym przykładem jest malarstwo. Gdyby nie istniała wolność w wyrażaniu własnych uczuć i poglądów, nie moglibyśmy podziwiać wspaniałych dzieł Van Gogha, czy Leonarda da Vinci, bo każdy z artystów nie mógłby malować własnym stylem i według swych uczuć. Dziś przypominam sobie uczucie, jakie towarzyszyło mi za każdym razem, gdy płynąłem żaglówką, gdy wiatr uderzał w żagle będące na granicy łopotu, a fale uderzające o burtę rozpryskiwały się na tyjące kropel opadając na moja twarz, mając wiatr we włosach czułem euforię, zew wolności, czułem, że mogę wszystko zostawiając przyjemne sprawy za sobą na lądzie. Czułem się wolny. Wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Taka jest generalna zasada, która określa wolność. Moim zdaniem, zasada ta jest najprostszym oznaczeniem wolności każdego z nas. Żeby jednak zasada ta wyznaczała w sposób pozytywny relacje międzyludzkie, niezbędne jest poznanie, czym jest moja wolność i czym jest wolność drugiego człowieka. Niezbędne jest również poznanie uwarunkowań tej wolności.
Gdyby uznać, że istnieje świat równoległy, w którym bajki są rzeczywsitością, to każdy zdroworozsądkowy mieszkaniec takiego bajoświata wiedziałby, że już od urodzenia przynależy do jednej jego połowy. Jakaś nieokreślona, wielka i potężna siła metafizyczna (dla wtajemniczonych - bajkopisarz) decyduje, że mieszkaniec bajoświata stoi po stronie dobra lub zła. Nie ma, co dociekać przyczyn takiego istnienia rzeczy, ani żywić nadzei, że możne być inaczej.
Dlatego właśnie dobry rycesz MUSI uratować księżniczkę, a zła czarownica MUSI czychać na zdrowie, życie i spokój ducha każdego niewiniątka. Gdyby bohaterowie bajek zrobili inaczej cały ich świat runie w podstawach.
My obywatele rzeczywistości zachowujemy się często jakbyśmy zapomnieli gdzie jesteśmy. Kładziemy się wieczorami do łóżek i rzucając sie w pościeli myślimy: jutro muszę to, muszę tamto. Czujemy jakby fatum z bajoświata czuwało także nad nami. Czy i nam nie wyznaczono ról społecznych? Czy od nas nie oczekuje się konkretnych działań? Czy i my nie chcemy udowodnić naszej przynależności do dobrej strony świata (czyli świata dorbych matek i ojców, ludzi pracowitych, dobrze zarabiających, pięknych, inteligentnych i wysportowanych)?!
Tak, tak, tak! Krzyczy w pierwszej chwili nasz wzburzony umysł odpowiadając na te pytania. A jednak nie...
Cóż powoduje, że tyle rzeczy MUSIMY? My sami. Nie róbmy tego, bo to zbrodnia popełniana na motywacji.
W jednym z wcześniejszych wpisów poruszyłam już ten temat. Każda nasza decyzja, podjęcie jakiegoś działania lub jego zaniechanie jest czymś zmotywowane. Mówienie, że robimy coś, bo musimy jest mydleniem sobie oczu. Czasami poczucie konieczności zaangażowania się w coś potrafi nas pchnąć do czynu. Zazwyczaj jest to zaangażowanie chwilowe, szybko tracimy zapał (najczęściej powieszchowny) i prędzej czy puźniej porzucamy plan albo zaczynamy być źli na cały świat dookoła - bo z niego to "muszę" pochodzi.
Rzeczywiście życie społeczne sprawia nam złudzenie przymusu. Wiemy, że w większości przypadków sprawdzają się pewne utarte schematy. Żeby móc spełniać swoje marzenia (dość często niestety dotyczące zakupów), trzeba mieć pieniądze. Żeby mieć pieniądze, trzeba mieć dobrą pracę. Żeby mieć dobrą pracę trzeba się dobrze uczyć... Nie wszyscy równie dobrze radzimy sobie z taką presją, choć każdy po równi pragnie szczęścia. Niektórzy zaczynają buntować się wobec takiemu układowi rzeczy. Bunt objawia się różnie, nie zmienia się jednak to, że nadal chcemy być szczęśliwi. A co raz trudniej przychodzi nam zmotywowanie się do kontynuuowania raz obranej drogi.
Jak przełamać taki impas? Czy to, do czego dążymy to nasze prawdziwe pragnienia? A może tylko ulegamy magii tłumu. Widzimy dookoła do czego dążą nasi znajomi i uznajemy to za swój cel, albo pragniemy sprostać oczekiwaniom bliskim? Jeśli odpowiedź jednak brzmi, że to my jesteśmy jedynym podmiotem naszych pragnień to doskonała wiadomość. To znaczy, że możemy wyrzycić słowo "muszę" ze swojego słownika i zastąpić je "chcę". Łatwo zrobić taką zamianę kiedy zawsze mamy w świadomości powody, dla których do czegoś dążymy.
Reguły gry w społeczeństwo są okrutne i sztywne. Na reguły tej gry nie mamy za wiele wpływu. Siła wolności nie polega jednak na tym, by nie obowiązywały nas żadne reguły. Reguła nigdy nie określa tylko jednej możliwej drogi, określa konsekwencje, które niesie jej wybór.Tu leży nasza wolność zgoda na konsekwencje, które za sobą niesie. Jeśli konsekwencje nam nie odpowiadają to po prostu zmieńmy zdanie.
Zwijając kłębek nici naszej motywacji zawsze dochodzimy do momentu, w którym po prostu uświadamiamy sobie podstawę naszego systemu wartości. To jest coś niebywale silnego. Zazwyczaj zmuszając się do czegoś, próbujemy robić to wbrew temu systemowi. Zastanówmy się czy tak jest i co możemy zrobić, żeby nasze czyny były adekwatne do przekonań. Kiedy czyny i przekonania idą w parze będziemy chcieli wszystkiego, co do tej pory musieliśmy.
Mówiąc o wolności człowieka muszę poruszyć także wolność narodu, która wiele razy już była łamana poprzez rasizm czy socjalizm. Narody nie miały prawa stanowić o sobie, co ewidentnie udowodnili Stalin i Hitler łamiąc ich prawo do wolności. Postępowanie takie było absolutnie sprzeczne z koncepcją prowadzenia polityki wytworzoną przez chrześcijańską Europę narodów, gdzie prawo do wolności jednego narodu było ograniczone prawem do wolności innego narodu.
Cofnijmy się w daleką przeszłość, gdzie w królestwie Faraona ludzie cierpieli z powodu niewoli. Władca Egiptu chcąc stworzyć wszechmocne imperium, nie zwracał uwagi na uczucia ludu.
Sprawa wolności była przedstawiana również w literaturze. Warto wspomnieć o ,,Krzyżakach” Henryka Sienkiewicza. Naród polski wciąż był prześladowany przez Zakon, lecz nie poddał się i wywalczył swą wolność. Oznacza to, że każdy pożąda swej wolności i będzie walczył o nią.
Co ze sztuką? Właśnie, dobrym przykładem jest malarstwo. Gdyby nie istniała wolność w wyrażaniu własnych uczuć i poglądów, nie moglibyśmy podziwiać wspaniałych dzieł Van Gogha, czy Leonarda da Vinci, bo każdy z artystów nie mógłby malować własnym stylem i według swych uczuć.
Dziś przypominam sobie uczucie, jakie towarzyszyło mi za każdym razem, gdy płynąłem żaglówką, gdy wiatr uderzał w żagle będące na granicy łopotu, a fale uderzające o burtę rozpryskiwały się na tyjące kropel opadając na moja twarz, mając wiatr we włosach czułem euforię, zew wolności, czułem, że mogę wszystko zostawiając przyjemne sprawy za sobą na lądzie. Czułem się wolny.
Wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Taka jest generalna zasada, która określa wolność. Moim zdaniem, zasada ta jest najprostszym oznaczeniem wolności każdego z nas. Żeby jednak zasada ta wyznaczała w sposób pozytywny relacje międzyludzkie, niezbędne jest poznanie, czym jest moja wolność i czym jest wolność drugiego człowieka. Niezbędne jest również poznanie uwarunkowań tej wolności.