hyundaibrd
Dziś pojechałem z Babcią do Szczecina nad morze a później nad jezioro. Bardziej podobało mi się nad tym drugim bo woda była cieplejsza chociaż były trzciny. Nad jeziorem znalazłem bardzo dużą dżdżownicę. Z babcią zrobiliśmy ognisko a później poszliśmy zbierać żołędzie i kasztany.
8 votes Thanks 3
dominika99
Podczas przechadzki brzegiem jeziora usłyszałem chichot dobiegający z trzcin. Zobaczyłem w nich dwa chochliki, które siedziały na saniach i próbowały przymocować podkuwki. Nagle z ziemi wynurzył się chochoł. Pierwszy raz widziałem takowe stwory. Zacząłem powoli wycofywać się stamtąd, ale nagle się przewróciłem. Nie zauważyłem, że do brzegu przycumowała łódź. Pod moim okiem można było dostrzec wielkiego granatowo-fioletowego sińca. Czym prędzej pobiegłem do domu, gdyż nie chciałem tak się pokazywać. Niestety, nie zauważyłem rozgrzanej fajerki i oparłem tam rękę. Teraz prócz siniaka pod okien miałem również rękę w bandażu.