Napisz długie Opowiadanie o swoim dobrym uczynku Który sprawił komus radość Pilne na jutro prosze o odp
Roksanka415
Opowiadanie o moich dobrym uczynku. A więc tak pewnego dnia była dosyc ładna pogoda. POstanoiwiłam wybrac się ze znajomymi do wesołego miasteczka ponieważ włąsnie przyjechało do naszego miasta. Tak bardzo cieszyłam się na ten dzień. w końcu nadszedł mój długo oczekiwany czas.Poszliśmy... Bawilismy sie wspaniale. Czas mijał znajomi musieli iśc do domu. Ja stwierdziłam że jeszcze zostane, rozejrze się trochę. Poszłam się przejśc naglke przy karuzeli zobaczyłam mala dziewczynke nie wiem ile mogła miec lat 4, 5.? Bardzo płakała wieć postanowiłam do niej podejśc napoczątku myslałam że to nie dobry pomysł ale okoazało sie ze postapiłam bardzo dobrze bo dziewzynka ta zgubiła rodzicó i czakała za nimi w miejscu w którym ostanio widziała mame. Zapytałam ją jak ma na imie powiedziała że na imie ma Karolinka. Nie wiedziałam czy moge zaytac ja o adres ale zapytałam, mała powiedziała że rodzice nie kazali podawać jej adresu obcym. Ne wiedziałam jak go z niej wydusić wieć powiedziałam że jak powie to zobaczy rodziców. Po duzym czasie powiedziała. Było to nie daleko wesołego miesjca ale nie wiedziała czy ją odprowadzić bo jeśli rodzice czekaja za nią i szukaja jej w wielkim wesołym miesteczki. Ale nie mogłm dłużej stać bezczynnie. Postanowiłam ja odprowadzić przed domem stała juz polcia kiedy rodzice zobaczyli swoją mała córeczke barzo sie ucieszyli płakali ze szczęscia. Bardzo mi dziekowali i oni i policja. Od dziś stałam się bohaterem w naszym miesteczku. Ciesze sie że zostałam troche łużj i zdołałam pomóc temu dziecku.
8 votes Thanks 16
kasiadolegowska
Ciągle wydaje mi się, że wiem za mało by Cię zrozumieć. Właściwie w sprawach dotyczących Ciebie jest to jedyna rzeczą, którą wiem na pewno. Męczące jest życie tuż obok Ciebie z brakiem pewności czy Ty rzeczywiście jesteś w tej chwili gdzieś nie tylko w zasięgu mojego wzroku, ale w ogóle, że gdzieś, gdziekolwiek jesteś. Jeśli tak jest to mam nadzieję, że jednak nie widzisz tego, co się tu dzieje i nie jesteś za to odpowiedzialny. Może to tylko przypadek, że właśnie nadepnęłam na mrówkę. A może świadomie uczyniono ze mnie morderczynię? Być może ktoś inny w tej chwili umiera tak jak ta mrówka? Ale przecież Ty nigdy nie dajesz jasnych odpowiedzi. Niby jesteś Dobry. Ale co z tego? Znam kilku takich. Dobrych. Nie, nie powiem ze sama do niech należę, przecież zabiłam mrówkę. Wiem, że im (tym Dobrym) takie rzeczy się nie zdarzają bo zawsze unoszą się kilka centymetrów nad ziemią i wcale nie potrzebują tych skrzydeł, którzy maja Twoi lokatorzy. Ba! Niektórzy z nich nawet w Ciebie nie wierzą! Na takich mówi się ateiści. Ja też czasem jestem ateistką, choć ciągle ciężko stąpam po ziemi i depczę mrówki. Co z tego, że robię to niechcący? Przecież każda śmierć jest „niechcący”. Moja pramatka też niechcący zesłała na takich jak ja śmierć. Stąd mój wniosek, że nawet zabójstwo uważane za zrobione z premedytacją jest niechcący. Skoro każda śmierć jest niechcący to znaczy, że jednak żadna. Bo my nie lubimy uogólniać. Sumienie to sumienie. Moje gryzie mnie za zabicie mrówek (bo z pewnością zabiłam więcej niż jedną). Nie mogę obiecać, że kogoś gryzło sumienie za ukrzyżowanie Ciebie. Jednego chyba tak, tego co się powiesił. Zawsze wydawało mi się, że to właśnie on Cię najbardziej kochał ponieważ on jedyny pozwolił na to, że mogłeś wypełnić Swoje Zadanie. On chyba rozumiał Ciebie i Twoje Zadanie najlepiej. Kochał Cię i pozwolił Ci odejść. Jego śmierć, zarówno jak i Twoja była niechcący. Niechcący zarzucił sobie sznur na szyję, niechcący gwoździe przebiły Twoje nadgarstki. My zawsze robimy wszystko niechcący, bo przecież to Ty wszystko zaplanowałeś. My tylko gramy role, które nam przypisałeś. Czasami jestem ateistką. Bo jak możesz istnieć i mnie kochać skoro tyle rzeczy mnie przygniata i nie pozwala oddychać (zupełnie jak z mrówkami). Sądzę, że ja wobec mrówek jestem tym kim Ty wobec ludzi. Nie wszystkich potrafimy ocalić, nie wszystkich potrafimy zauważyć, nie wszyscy są nam potrzebni. Inni z kolei muszą zginąć, dla Sprawy, Zadania czy czegoś równie bzdurnego. Po co pozwoliłeś na grzech, ten pierwszy? Chciałeś umrzeć?
Powiedz mi.
Chyba bluźnię, prawda?
Chciałabym wiedzieć.
Nie.
Chciałabym zrozumieć i uwierzyć. W Ciebie i niewinność morderczyni mrówek. Bo my jesteśmy tym samym. Ty jesteś Panem ludzi, a ja panią mrówek. Władza jest ta sama. Te same możliwości i ta sama nuda podczas ciągłej obserwacji.
W dniu, w którym zjawisz się w moich drzwiach odpuszczę Ci Twoje Grzechy (nawet Twoje Grzechy jestem zmuszona pisać wielką literą).
A więc tak pewnego dnia była dosyc ładna pogoda. POstanoiwiłam wybrac się ze znajomymi do wesołego miasteczka ponieważ włąsnie przyjechało do naszego miasta. Tak bardzo cieszyłam się na ten dzień. w końcu nadszedł mój długo oczekiwany czas.Poszliśmy... Bawilismy sie wspaniale. Czas mijał znajomi musieli iśc do domu. Ja stwierdziłam że jeszcze zostane, rozejrze się trochę. Poszłam się przejśc naglke przy karuzeli zobaczyłam mala dziewczynke nie wiem ile mogła miec lat 4, 5.? Bardzo płakała wieć postanowiłam do niej podejśc napoczątku myslałam że to nie dobry pomysł ale okoazało sie ze postapiłam bardzo dobrze bo dziewzynka ta zgubiła rodzicó i czakała za nimi w miejscu w którym ostanio widziała mame. Zapytałam ją jak ma na imie powiedziała że na imie ma Karolinka. Nie wiedziałam czy moge zaytac ja o adres ale zapytałam, mała powiedziała że rodzice nie kazali podawać jej adresu obcym. Ne wiedziałam jak go z niej wydusić wieć powiedziałam że jak powie to zobaczy rodziców. Po duzym czasie powiedziała. Było to nie daleko wesołego miesjca ale nie wiedziała czy ją odprowadzić bo jeśli rodzice czekaja za nią i szukaja jej w wielkim wesołym miesteczki. Ale nie mogłm dłużej stać bezczynnie. Postanowiłam ja odprowadzić przed domem stała juz polcia kiedy rodzice zobaczyli swoją mała córeczke barzo sie ucieszyli płakali ze szczęscia. Bardzo mi dziekowali i oni i policja. Od dziś stałam się bohaterem w naszym miesteczku. Ciesze sie że zostałam troche łużj i zdołałam pomóc temu dziecku.
Może to tylko przypadek, że właśnie nadepnęłam na mrówkę. A może świadomie uczyniono ze mnie morderczynię? Być może ktoś inny w tej chwili umiera tak jak ta mrówka? Ale przecież Ty nigdy nie dajesz jasnych odpowiedzi.
Niby jesteś Dobry. Ale co z tego? Znam kilku takich. Dobrych. Nie, nie powiem ze sama do niech należę, przecież zabiłam mrówkę.
Wiem, że im (tym Dobrym) takie rzeczy się nie zdarzają bo zawsze unoszą się kilka centymetrów nad ziemią i wcale nie potrzebują tych skrzydeł, którzy maja Twoi lokatorzy. Ba! Niektórzy z nich nawet w Ciebie nie wierzą! Na takich mówi się ateiści. Ja też czasem jestem ateistką, choć ciągle ciężko stąpam po ziemi i depczę mrówki.
Co z tego, że robię to niechcący? Przecież każda śmierć jest „niechcący”. Moja pramatka też niechcący zesłała na takich jak ja śmierć. Stąd mój wniosek, że nawet zabójstwo uważane za zrobione z premedytacją jest niechcący. Skoro każda śmierć jest niechcący to znaczy, że jednak żadna. Bo my nie lubimy uogólniać.
Sumienie to sumienie. Moje gryzie mnie za zabicie mrówek (bo z pewnością zabiłam więcej niż jedną). Nie mogę obiecać, że kogoś gryzło sumienie za ukrzyżowanie Ciebie. Jednego chyba tak, tego co się powiesił. Zawsze wydawało mi się, że to właśnie on Cię najbardziej kochał ponieważ on jedyny pozwolił na to, że mogłeś wypełnić Swoje Zadanie. On chyba rozumiał Ciebie i Twoje Zadanie najlepiej. Kochał Cię i pozwolił Ci odejść. Jego śmierć, zarówno jak i Twoja była niechcący. Niechcący zarzucił sobie sznur na szyję, niechcący gwoździe przebiły Twoje nadgarstki.
My zawsze robimy wszystko niechcący, bo przecież to Ty wszystko zaplanowałeś. My tylko gramy role, które nam przypisałeś.
Czasami jestem ateistką. Bo jak możesz istnieć i mnie kochać skoro tyle rzeczy mnie przygniata i nie pozwala oddychać (zupełnie jak z mrówkami). Sądzę, że ja wobec mrówek jestem tym kim Ty wobec ludzi. Nie wszystkich potrafimy ocalić, nie wszystkich potrafimy zauważyć, nie wszyscy są nam potrzebni. Inni z kolei muszą zginąć, dla Sprawy, Zadania czy czegoś równie bzdurnego. Po co pozwoliłeś na grzech, ten pierwszy? Chciałeś umrzeć?
Powiedz mi.
Chyba bluźnię, prawda?
Chciałabym wiedzieć.
Nie.
Chciałabym zrozumieć i uwierzyć. W Ciebie i niewinność morderczyni mrówek. Bo my jesteśmy tym samym. Ty jesteś Panem ludzi, a ja panią mrówek. Władza jest ta sama. Te same możliwości i ta sama nuda podczas ciągłej obserwacji.
W dniu, w którym zjawisz się w moich drzwiach odpuszczę Ci Twoje Grzechy (nawet Twoje Grzechy jestem zmuszona pisać wielką literą).
Czy Ciebie też gryzie Sumienie za śmierć mrówek?