karlinam
Pewnego niedzielnego popołudnia Marysia siedziała nad książkami ucząc się do sprawdzianu z historii.Dziadek Stefan zza dzrwi zajrzaj do pokoju wnuczki.Cicho podszedł do niej i spojrzał przez ramię. Wytrącona z czytania wstała od biurka i usiadła na krześle ,do którego kierował się dziadek. -NA jaki temat?-zapytał -A nawet nie wiem. Takie to trudne ...A wy co? Znowu się pokłóciliście?-Odpowiedziała ze smutkiem. -No cóż poradzić. Twoja mama jak zwykle coś wynajdzie co będzie nie pasowało. Mnie tam pasują żółte ściany. Ale Mirka chce fiolet. -Aha. -odpowiedziała nie wiedząc co o tym myśleć,bo uważała również ,że żółte są brzydkie. -Wiesz ,a może i nie twoja ciocia,to znaczy ekhem siostra ,Mirki pokłóciła się z twoim tatą.Zawsze miały taki temperament. Wiola przychodzi tu tylko jak jest Mirka...Ale kiedyś ...ohohoo to dopiero było.NA nasze osiedle przyjechał niejaki Bartek. Nawet ,nawet. Pokłóciły się o niego ,bo zaczą chodzic do ich klasy i w ogóle rozmawiały z nim, o nim...no wiesz.Ale pewnego dnia już nawet nie pamiętam o co pokłóciły się z nim. A hałasy i krzyki buntu słychać ,aż było domu. JA siedziałem wtedy z jego rodzicami i graliśmy w karty przy kawie i ciastkach.Po chwili usłyszeliśmy trzaskanie drzwi ,a do Janickich zadzwonił Bartek. Heniek rzucił karty na stół,wstał i powiedział mnie więcej tak:,, Jak twoje córki są tak wychowane ,to nie będę grał z burżuazją w karty!!!" -A ty co na to? Znając cie to musiałeś coś odparować? -A jak.Ale słuchaj. JA na to ,że ich syn to drobne mieszczanstwo ,które nie zna kultury. Marysia nieco się zdziwiła słysząc tak nieco przestarzałe wyrazy...U nie to od razu parę słów ,by wystarczyło. -Od tej pory kłócimy się cały czas. Najlepsze jest to,że mieszkają ciągle obok nas na tym osiedlu. -To ta ,,miła" pani,która skrzyczała mnie za to ,że podczas wakacji u was piłka przeleciała na ich podwórko za płot? -Tak. Ale o niczym takim nie wiedzialem. No na mnie już czas. Tylko cie ostrzegam .Jak na wakacje znowu przyjedziesz to unikaj tej cześci naszego podwórka ,by ich nie spotkać, bo nas to oni raczej nie lubią. -A niech to szkoda... -Tak? A to niby dlaczego? -No bo jak poszłam po tą piłkę to maja fajną altankę i wnuczkę Malwinę w moim wieku.Gdybyście się nie pokłócili to bym mogła tam się bawić... -A te pretensje kieruj do mamy...
Wytrącona z czytania wstała od biurka i usiadła na krześle ,do którego kierował się dziadek.
-NA jaki temat?-zapytał
-A nawet nie wiem. Takie to trudne ...A wy co? Znowu się pokłóciliście?-Odpowiedziała ze smutkiem.
-No cóż poradzić. Twoja mama jak zwykle coś wynajdzie co będzie nie pasowało. Mnie tam pasują żółte ściany. Ale Mirka chce fiolet.
-Aha. -odpowiedziała nie wiedząc co o tym myśleć,bo uważała również ,że żółte są brzydkie.
-Wiesz ,a może i nie twoja ciocia,to znaczy ekhem siostra ,Mirki pokłóciła się z twoim tatą.Zawsze miały taki temperament. Wiola przychodzi tu tylko jak jest Mirka...Ale kiedyś ...ohohoo to dopiero było.NA nasze osiedle przyjechał niejaki Bartek. Nawet ,nawet. Pokłóciły się o niego ,bo zaczą chodzic do ich klasy i w ogóle rozmawiały z nim, o nim...no wiesz.Ale pewnego dnia już nawet nie pamiętam o co pokłóciły się z nim. A hałasy i krzyki buntu słychać ,aż było domu. JA siedziałem wtedy z jego rodzicami i graliśmy w karty przy kawie i ciastkach.Po chwili usłyszeliśmy trzaskanie drzwi ,a do Janickich zadzwonił Bartek. Heniek rzucił karty na stół,wstał i powiedział mnie więcej tak:,, Jak twoje córki są tak wychowane ,to nie będę grał z burżuazją w karty!!!"
-A ty co na to? Znając cie to musiałeś coś odparować?
-A jak.Ale słuchaj. JA na to ,że ich syn to drobne mieszczanstwo ,które nie zna kultury.
Marysia nieco się zdziwiła słysząc tak nieco przestarzałe wyrazy...U nie to od razu parę słów ,by wystarczyło.
-Od tej pory kłócimy się cały czas. Najlepsze jest to,że mieszkają ciągle obok nas na tym osiedlu.
-To ta ,,miła" pani,która skrzyczała mnie za to ,że podczas wakacji u was piłka przeleciała na ich podwórko za płot?
-Tak. Ale o niczym takim nie wiedzialem. No na mnie już czas.
Tylko cie ostrzegam .Jak na wakacje znowu przyjedziesz to unikaj tej cześci naszego podwórka ,by ich nie spotkać, bo nas to oni raczej nie lubią.
-A niech to szkoda...
-Tak? A to niby dlaczego?
-No bo jak poszłam po tą piłkę to maja fajną altankę i wnuczkę Malwinę w moim wieku.Gdybyście się nie pokłócili to bym mogła tam się bawić...
-A te pretensje kieruj do mamy...