Robinson Cruzoe był człowiekiem niezwykłym. Autor nadaje tej postaci cechy, które muszą budzić uznanie, podziw. Podróżnik był przecież bardzo odważny i zarazem rozważny, inteligentny i pracowity, wszechstronnie uzdolniony, sprytny, zaradny. Równocześni każdy czytający "Przypadki..." musi zwrócić uwagę na wytrwałość Robinsona. Właśnie ta cecha jego charakteru zaimponowała mi najbardziej. Wokół nas można odnaleźć wielu ludzi mających świetne pomysły, entuzjazmujących się coraz to nowymi ideami, tworzących wspaniałe plany. I często ani jednego z nich nie doprowadzających do końca. Tak zwany "słomiany zapał" bywa cechą charakteru nie tylko młodych. Robinson Cruzoe był zaprzeczeniem podobnej postawy. Gdy znalazł się na bezludnej wyspie, nie miał praktycznie nic, nie wiedział nawet, czy dożyje następnego dnia. Opuszczając wyspę, pozostawił na niej wygodna, warowną siedzibę, pola uprawne, stado kóz i szereg pomysłowych urządzeń zasadniczo ułatwiających życie. Wszystko to osiągnął właśnie dzięki wytrwałości, uporowi w dążeniu do wyznaczonych sobie celów. Był przy tym zupełnie sam, nikt go nie wspierał, nie dopingował do pracy, nie pilnował. Stanowczość, konsekwencja to zatem cechy jego charakteru, nie zaś zachowania wymuszone przez innych. Początkowo tragiczne położenie Robinsona, samotność głód i wyczerpanie mogły skłonić tego człowieka do rezygnacji z walki o życie. Tak się nie stało. Rozbitek wytrwale zabezpieczał swą przyszłość. Najpierw troszcząc się tylko o zaspokojenie głodu, zdobycie dachu nad głową, później tworząc coś, co można nazwać nawet dobrobytem. Gdy przystępował do pracy, z pewnością trudno mu było wyobrazić sobie jej zakończenie, bowiem stawiał przed sobą nieproste zadania. Ale pracował z żelazną konsekwencją. Choćby przy budowie muru: "Pierwszy metr bieżący muru kosztował mnie nadzwyczaj wiele trudu, drugi już poszedł łatwiej. Z każdym dniem wprawiałem się w robocie bardziej, dopiero ósmego dnia nad wieczorem mur został ukończony." Nie mniej wytrwałości od Robinsona wymagało nauczenie się celnego strzelania z łuku, lepienia garnków. Przy użyciu prymitywnych narzędzi zdołał przygotować ziemię do siewu i zebrać plony. Podczas wszystkich tych prac nie zrażał się początkowymi niepowodzeniami, nie popadał w zwątpienie. Wierzył w swoje siły, nie tracił też nadziei, że któregoś dnia jakiś statek zabierze go do ojczyzny. Robinson, pracują ze zdumiewającą wytrwałością , planując coraz trudniejsze zadania, nie tracił niczego ze swej wrażliwości, uczuciowości, wyczulenia na piękno przyrody. Nie był więc kimś jednostronnie ukierunkowanym, nie można go uznać za pozbawioną ludzkich uczuć maszynę do pracy. Wręcz przeciwnie- Cruzoe to człowiek o złożonej konstrukcji psychicznej. Pośród cech jego charakteru każdy może znaleźć przynajmniej jedną szczególnie sobie bliską. Ja wybrałam wytrwałość. Może dlatego, że niekiedy mi jej brakuje...
Robinson Cruzoe był człowiekiem niezwykłym. Autor nadaje tej postaci cechy, które muszą budzić uznanie, podziw. Podróżnik był przecież bardzo odważny i zarazem rozważny, inteligentny i pracowity, wszechstronnie uzdolniony, sprytny, zaradny. Równocześni każdy czytający "Przypadki..." musi zwrócić uwagę na wytrwałość Robinsona. Właśnie ta cecha jego charakteru zaimponowała mi najbardziej.
Wokół nas można odnaleźć wielu ludzi mających świetne pomysły, entuzjazmujących się coraz to nowymi ideami, tworzących wspaniałe plany. I często ani jednego z nich nie doprowadzających do końca. Tak zwany "słomiany zapał" bywa cechą charakteru nie tylko młodych.
Robinson Cruzoe był zaprzeczeniem podobnej postawy. Gdy znalazł się na bezludnej wyspie, nie miał praktycznie nic, nie wiedział nawet, czy dożyje następnego dnia. Opuszczając wyspę, pozostawił na niej wygodna, warowną siedzibę, pola uprawne, stado kóz i szereg pomysłowych urządzeń zasadniczo ułatwiających życie. Wszystko to osiągnął właśnie dzięki wytrwałości, uporowi w dążeniu do wyznaczonych sobie celów. Był przy tym zupełnie sam, nikt go nie wspierał, nie dopingował do pracy, nie pilnował. Stanowczość, konsekwencja to zatem cechy jego charakteru, nie zaś zachowania wymuszone przez innych.
Początkowo tragiczne położenie Robinsona, samotność głód i wyczerpanie mogły skłonić tego człowieka do rezygnacji z walki o życie. Tak się nie stało. Rozbitek wytrwale zabezpieczał swą przyszłość. Najpierw troszcząc się tylko o zaspokojenie głodu, zdobycie dachu nad głową, później tworząc coś, co można nazwać nawet dobrobytem. Gdy przystępował do pracy, z pewnością trudno mu było wyobrazić sobie jej zakończenie, bowiem stawiał przed sobą nieproste zadania. Ale pracował z żelazną konsekwencją. Choćby przy budowie muru: "Pierwszy metr bieżący muru kosztował mnie nadzwyczaj wiele trudu, drugi już poszedł łatwiej. Z każdym dniem wprawiałem się w robocie bardziej, dopiero ósmego dnia nad wieczorem mur został ukończony."
Nie mniej wytrwałości od Robinsona wymagało nauczenie się celnego strzelania z łuku, lepienia garnków. Przy użyciu prymitywnych narzędzi zdołał przygotować ziemię do siewu i zebrać plony. Podczas wszystkich tych prac nie zrażał się początkowymi niepowodzeniami, nie popadał w zwątpienie. Wierzył w swoje siły, nie tracił też nadziei, że któregoś dnia jakiś statek zabierze go do ojczyzny.
Robinson, pracują ze zdumiewającą wytrwałością , planując coraz trudniejsze zadania, nie tracił niczego ze swej wrażliwości, uczuciowości, wyczulenia na piękno przyrody. Nie był więc kimś jednostronnie ukierunkowanym, nie można go uznać za pozbawioną ludzkich uczuć maszynę do pracy. Wręcz przeciwnie- Cruzoe to człowiek o złożonej konstrukcji psychicznej. Pośród cech jego charakteru każdy może znaleźć przynajmniej jedną szczególnie sobie bliską. Ja wybrałam wytrwałość. Może dlatego, że niekiedy mi jej brakuje...