Życie w gierkowskim PRL-u, zwłaszcza dla młodego człowieka to było tak, jakby się musiało na stałe przebywać w zamkniętym pomieszczeniu o wysokości 180 cm. Duchota i sufit nad głową – niby jest co jeść, niby można przeżyć, ale gdzie się nie obejrzysz, szarość, ściana i brak nadziei na cokolwiek. I taka codzienna, ogłupiająca rutyna prosowieckiego rytuału.
Życie w gierkowskim PRL-u, zwłaszcza dla młodego człowieka to było tak, jakby się musiało na stałe przebywać w zamkniętym pomieszczeniu o wysokości 180 cm. Duchota i sufit nad głową – niby jest co jeść, niby można przeżyć, ale gdzie się nie obejrzysz, szarość, ściana i brak nadziei na cokolwiek. I taka codzienna, ogłupiająca rutyna prosowieckiego rytuału.