Marcin Borowicz i Andrzej Radek to główni bohaterowie powieści Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace". Jako rówieśnicy uczęszczali do gimnazjum w Klerykowie. Pochodzili z dwóch różnych warstw społecznych. Marcin był synem zubożałej rodziny szlacheckiej, natomiast Andrzej pochodził z wielodzietnej, bardzo biednej rodziny chłopów pańszczyźnianych. Lata dziecięce Marcina opiewały w dostatek i miłość rodziców. Jako uczeń wyróżniał się pilnością i inteligencją. W przeciwieństwie do niego, Andrzej ciężko pracował udzielając korepetycji, aby opłacić czesne w szkole. Był, więc zdecydowanie bardziej samodzielny i odpowiedzialny.
Marcin Borowicz był młodzieńcem uczciwym, wrażliwym i uczuciowym, ale zarazem naiwnym, łatwowiernym i zagubionym. Nic dziwnego, że poddał się naciskom nauczycieli zmierzających do wynarodowienia polskiej młodzieży i poddania jej procesowi rusyfikacji. Dopiero zetknięcie się z buntownikiem Waleckim i odważnym Bernardem Zygierem recytującym "Redutę Ordona" oraz strzelcem Nogą opowiadającym o chłopie powstańcu, obudziło w nim poczucie polskości.
U Andrzeja Radka stopniowo wzrastał duch patriotyzmu. Można nawet powiedzieć, iż rosła w nim też duma z bycia Polakiem. Często złośliwie prowokowany przez swoich „kolegów”, zdenerwował się i uderzył Tymkiewicza w twarz. Gdy został wyrzucony ze szkoły, Marcin wstawił się za nim i mógł wrócić do klasy. Sprawdziło się tutaj piękne, staropolskie przysłowie, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Widać, więc, że pomimo tylu różnic stali się przyjaciółmi.
jest Andrzeja nie Jedżeja
Marcin Borowicz i Andrzej Radek to główni bohaterowie powieści Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace". Jako rówieśnicy uczęszczali do gimnazjum w Klerykowie. Pochodzili z dwóch różnych warstw społecznych. Marcin był synem zubożałej rodziny szlacheckiej, natomiast Andrzej pochodził z wielodzietnej, bardzo biednej rodziny chłopów pańszczyźnianych. Lata dziecięce Marcina opiewały w dostatek i miłość rodziców. Jako uczeń wyróżniał się pilnością i inteligencją. W przeciwieństwie do niego, Andrzej ciężko pracował udzielając korepetycji, aby opłacić czesne w szkole. Był, więc zdecydowanie bardziej samodzielny i odpowiedzialny.
Marcin Borowicz był młodzieńcem uczciwym, wrażliwym i uczuciowym, ale zarazem naiwnym, łatwowiernym i zagubionym. Nic dziwnego, że poddał się naciskom nauczycieli zmierzających do wynarodowienia polskiej młodzieży i poddania jej procesowi rusyfikacji.
Dopiero zetknięcie się z buntownikiem Waleckim i odważnym Bernardem Zygierem recytującym "Redutę Ordona" oraz strzelcem Nogą opowiadającym o chłopie powstańcu, obudziło w nim poczucie polskości.
U Andrzeja Radka stopniowo wzrastał duch patriotyzmu. Można nawet powiedzieć, iż rosła w nim też duma z bycia Polakiem. Często złośliwie prowokowany przez swoich „kolegów”, zdenerwował się i uderzył Tymkiewicza w twarz. Gdy został wyrzucony ze szkoły, Marcin wstawił się za nim i mógł wrócić do klasy. Sprawdziło się tutaj piękne, staropolskie przysłowie, że „prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Widać, więc, że pomimo tylu różnic stali się przyjaciółmi.
Licze na naj i pozdrawiam :)