Napisz baśń.Mogą występować w niej imiona Ola Angelika Olga Paulina temat byle jaki.baśń na 1stronę lub więcej kartki A4.Prosze o pomoc na jutro!!!1
ania246
PRZYGODY PIESKA TOTO Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno nieopodal wioski Bzinica dwóch starców prowadziło spokojne życie na własnej małej farmie. Mieli oni dużo ziemi oraz zwierząt. Na każdym gospodarstwie dużym czy małym powinien być pies. Przecież porządku na farmie wśród zwierząt ktoś pilnować musi. Staruszkowie mieli dwa psy, które wabiły się Brylant i Brenda. Tym psom żyło się naprawdę dobrze aż doczekali się potomstwa najpierw były to dwie dziewczynki Nokia i Felusia. Lecz później z czasem doczekali się jeszcze jednego szczeniaczka któremu staruszkowie dali na imię Toto. Urodził on się na początku lata kiedyż to na farmę przybyły ukochane wnuczki dziadków Ania, Monika i Julia. Dziewczynki bardzo kochały wszystkie zwierzęta. Gdy dowiedziały się że na podwórzu są nowe pieski nie traciły ani chwili od razu wybiegły je zobaczyć. Szczenię o imieniu Toto najbardziej im się spodobało, ponieważ miał on długą sierść przez co wyglądał jak mała puszysta kuleczka. Następnego dnia z rana dziewczynki podzieliły się którym pieskiem kto będzie się opiekować. Julia będzie mała pod swoją opieką Nokie, Monika- Felusie, a Ania zajmie się Toto. Później siostry zaplanowały cały dzień dla szczeniąt. Rano będzie spacer, przed południem psiaki będą się bawiły aż do obiadu. Po obiadku pójdą spać, a dziewczynki będą miały czas dla siebie. Gdy pieski się obudzą to ich mama czyli Brenda będzie musiał je umyć, a potem powygłupiają się troszkę ze swoim tatą. Dziewczynki bardzo lubią się czesać i układać sobie fryzury lecz pieski też muszą ładnie wyglądać no i ich piękne futerko musi być zawsze ładnie uczesane. Gdy wszystkie już ładnie wyglądały to wszyscy poszli pobawić się na łąkę. Gdy zbliżał się wieczór siostry z szczeniętami wracały do domu. Pobawiły się z nimi jeszcze trochę, a później oddały je Brendzie. Tak upływał dzień po dniu. Pewnego razu dziewczynki postanowiły wybrać się z pieskami na spacer po lesie. Więc założyły im piękne obroże które wcześniej kupiły z babcią w miasteczku. Pieski wyglądały bardzo ładnie Nokia z Felusiom miały różowe obroże w kolorowe motylki, a Toto miał niebieską z białymi kośćmi i bardzo ładnie w niej wyglądał. Dziewczynki były już prawie gotowe do drogi tylko babcia dała im koszyczek z kocem, ciastkami i soczkiem, aby na małej polance pośród lasu mogły urządzić sobie piknik. Ania, Monika i Julia wyruszył jak najszybciej, ponieważ dziadek obiecał im że jeśli szybko wrócą to zrobi na obiad naleśniki. Dziewczynki bardzo lubiły naleśniki dziadka. Wchodząc do lasu musiały iść gęsiego, gdyż ścieszka która je prowadziła była bardzo wąska. Idąc tak cały czas przed siebie szukały polanki, nie bały się, że się zgubią, ponieważ bardzo często urządzały sobie latem tam pikniki z dziadkami. Nagle Monika która już zauważyła polankę minęła Anię idącą pierwszą i biegła ku niej. Gdy już wszystkie znajdowały się na polanie to odpięły psiaki ze smyczy aby mogły się razem pobawić, a same wyjęły z koszyka kocyk i rozłożyły go, a później urządziły sobie mini piknik z ciasteczek i soczku które babcia im spakowała. Dziewczynki bardzo lubiły takie wycieczki, gdyż zawsze kładły się na kocu i patrząc w niebo po kolei mówiły która co widzi w chmurze. I tym razem dziewczynki tak postąpiły. Psiaki w tak upalny dzień nie miały ochoty na zabawę oprócz Toto który ciągle gonił dmuchawce podwiewane lekkim wiaterkiem. Strasznie mu się nudziło. Poszedł do swoich sióstr poprosić aby się pobawiły z nim lecz one opryskliwie mu odpowiedziały, że szkoda im czasu na zabawę z nim, a poza tym teraz wygrzewają się na słonku. Toto zrobiło się bardzo przykro gdy usłyszał takie coś od Noki i Felusi nie zamierzał się tym przejmować. Położył się w trawce dwa metry dalej i zaczął rozmyślać co by było gdyby to on był starszy i mądrzejszy jak on by był postąpił w tej sytuacji. W końcu po długim namyśle stwierdził, że młodszemu rodzeństwu nigdy by tak nie powiedział. W tym momęcie dziewczęta wstały z koca i zaczęły składać koc. Wnet Toto ujrzał pięknego kolorowego motyla więc postanowił się z nim pobawić, a zatem zaczął za nim biegnąć. Motyl wfrunął w las piesek na nic nie patrzał, spoglądał tylko gdzie frunie motylek. Nagle stracił motyla z przed oczu rozejrzał się wokoło i okazało się, że znalazł się w sercu puszczy. Przestraszony Toto zaczął biegać w wszystkie strony był zdezorientowany, nie wiedział gdzie jest. Gdy się uspokoił zaczął iść przed siebie, gdyż stwierdził, że nic gorszego już mu się przytrafić nie może. A jednak niedługo potem odezwały się sowy i zaczęło się ściemniać szczenię zwinęło się w kulkę pod drzewem i zasnęło. W tym samym czasie wracające do domu siostry wołały psa lecz przepadł jak kamień w wodę. Dziewczynki wróciwszy do domu powiadomiły dziadków o zniknięciu Toto. Opowiedziały całą historię po czym zaniosły pozostałe szczenięta do Brendy, gdy ta zorientowała się, że brakuje jednego jej dziecka zezłościła się na dziewczynki i naszczekała na nie, a Brylant o mało co nie zrobił krzywdy jednej z nich. Dziadek postanowił, że następnego dnia rano wyruszy na poszukiwanie Toto. Wnuczki bardzo prosiły aby zabrał je ze sobą, ponieważ to przez nie piesek się zgubił. Staruszek pozwolił im iść ze sobą. Następnego dnia rano wszyscy wyruszyli na poszukiwania pieska oprócz babci która musiała pilnować gospodarstwa. W tym samym czasie Toto się obudził i postanowił że spróbuje odnaleźć drogę do domu. Zrobił kilka kroków i ktoś się odezwał - Ćwir, ćwir - Kim jesteś?- spytał przestraszony piesek. - Jestem ptaszkiem mówią do mnie Elemelek. A ty kto i co tu robisz? - Jestem pieskiem i wabię się Toto. Goniąc motylka zgubiłem się. - To świetnie trafiłeś- powiedział Elemelek- ja świetnie znam te tereny i drogi chętnie ci pomogę. - Oh dziękuję przyjacielu. Chętnie skorzystam z twojej pomocy wystarczy mi, że doprowadzisz mnie do ścieszki. -Ale której ścieszki?- zapytał ptaszek - No do tej która doprowadzi mnie do domu była taka wąska i prowadzi na farmę z której pochodzę niedaleko wioski Bzinica. Ptaszek już wiedział o jaką ścieszkę chodzi pieskowi. Elemelek doprowadził go do niej. Szczenię podziękowało serdecznie i wyruszyło w dalszą drogę. Po długiej przebytej drodze las się skończył. Toto ujrzał gospodarstwo podobne do tego na którym on mieszkał. Ujrzał uchyloną furtkę więc podbiegł i wszedł na podwórze. To nie był jego dom. Po chwili zauważyła go dziewczynka podobna do Ani, Moniki i Juli. Lecz nie była to żadna z nich. Nagle nieznajoma wzięła przestraszonego pieska na ręce i poszła z nim do domu który był tuż obok. Wchodząc dziewczynka krzyknęł: - Mamusiu znalazłam Ana naszym podwórzu pieska od dziadków moich koleżanek. - Których?- zapytała mama niznajomej. - Od Ani, Juli i Moniki. - Aha to zanieś im o córeczko na pewno się o niego martwią, bo już się zciemnia. W tym samym czasie dziewczynki z dziadkiem próbowały odnaleźć Toto. Ale nigdzie go nie było. Dziadek oznajmił, że to niema sensu dłużej szukać i wracamy do domu. Koleżanka dziewczynek odniosła przestraszone szczenię do jego domu. Staruszka bardzo się ucieszyła gdy zobaczyła psiaka całego i zdrowego. Gdy zasmucona ekipa poszukiwawcza wróciła do domu oznajmił staruszce złą wiadomość, a ona się uśmiechnęła i pokazała im szczeniaka w całości śpiącego przy kaloryferze, bo troszkę zmarzł, tak po za tym nic mu nie było. Dziewczynki się ucieszyły i od razu zaniosły o Brendzie nie pytając się babci jak Toto znalazł się w domu. Brylant widząc szczenię chciał podziękować dzieciom by im wdzięczny za odnalezienie syna. Następnym razem na takiej wycieczce dziewczynki bardziej pilnowały szczeniaczków. I wszystko skończyło się dobrze i szczęśliwie. KONIEC
Dawno, dawno temu, a może nie tak dawno nieopodal wioski Bzinica dwóch starców prowadziło spokojne życie na własnej małej farmie. Mieli oni dużo ziemi oraz zwierząt. Na każdym gospodarstwie dużym czy małym powinien być pies. Przecież porządku na farmie wśród zwierząt ktoś pilnować musi. Staruszkowie mieli dwa psy, które wabiły się Brylant i Brenda. Tym psom żyło się naprawdę dobrze aż doczekali się potomstwa najpierw były to dwie dziewczynki Nokia i Felusia. Lecz później z czasem doczekali się jeszcze jednego szczeniaczka któremu staruszkowie dali na imię Toto. Urodził on się na początku lata kiedyż to na farmę przybyły ukochane wnuczki dziadków Ania, Monika i Julia. Dziewczynki bardzo kochały wszystkie zwierzęta. Gdy dowiedziały się że na podwórzu są nowe pieski nie traciły ani chwili od razu wybiegły je zobaczyć. Szczenię o imieniu Toto najbardziej im się spodobało, ponieważ miał on długą sierść przez co wyglądał jak mała puszysta kuleczka. Następnego dnia z rana dziewczynki podzieliły się którym pieskiem kto będzie się opiekować. Julia będzie mała pod swoją opieką Nokie, Monika- Felusie, a Ania zajmie się Toto. Później siostry zaplanowały cały dzień dla szczeniąt. Rano będzie spacer, przed południem psiaki będą się bawiły aż do obiadu. Po obiadku pójdą spać, a dziewczynki będą miały czas dla siebie. Gdy pieski się obudzą to ich mama czyli Brenda będzie musiał je umyć, a potem powygłupiają się troszkę ze swoim tatą. Dziewczynki bardzo lubią się czesać i układać sobie fryzury lecz pieski też muszą ładnie wyglądać no i ich piękne futerko musi być zawsze ładnie uczesane. Gdy wszystkie już ładnie wyglądały to wszyscy poszli pobawić się na łąkę. Gdy zbliżał się wieczór siostry z szczeniętami wracały do domu. Pobawiły się z nimi jeszcze trochę, a później oddały je Brendzie. Tak upływał dzień po dniu. Pewnego razu dziewczynki postanowiły wybrać się z pieskami na spacer po lesie. Więc założyły im piękne obroże które wcześniej kupiły z babcią w miasteczku. Pieski wyglądały bardzo ładnie Nokia z Felusiom miały różowe obroże w kolorowe motylki, a Toto miał niebieską z białymi kośćmi i bardzo ładnie w niej wyglądał. Dziewczynki były już prawie gotowe do drogi tylko babcia dała im koszyczek z kocem, ciastkami i soczkiem, aby na małej polance pośród lasu mogły urządzić sobie piknik. Ania, Monika i Julia wyruszył jak najszybciej, ponieważ dziadek obiecał im że jeśli szybko wrócą to zrobi na obiad naleśniki. Dziewczynki bardzo lubiły naleśniki dziadka. Wchodząc do lasu musiały iść gęsiego, gdyż ścieszka która je prowadziła była bardzo wąska. Idąc tak cały czas przed siebie szukały polanki, nie bały się, że się zgubią, ponieważ bardzo często urządzały sobie latem tam pikniki z dziadkami. Nagle Monika która już zauważyła polankę minęła Anię idącą pierwszą i biegła ku niej. Gdy już wszystkie znajdowały się na polanie to odpięły psiaki ze smyczy aby mogły się razem pobawić, a same wyjęły z koszyka kocyk i rozłożyły go, a później urządziły sobie mini piknik z ciasteczek i soczku które babcia im spakowała. Dziewczynki bardzo lubiły takie wycieczki, gdyż zawsze kładły się na kocu i patrząc w niebo po kolei mówiły która co widzi w chmurze. I tym razem dziewczynki tak postąpiły. Psiaki w tak upalny dzień nie miały ochoty na zabawę oprócz Toto który ciągle gonił dmuchawce podwiewane lekkim wiaterkiem. Strasznie mu się nudziło. Poszedł do swoich sióstr poprosić aby się pobawiły z nim lecz one opryskliwie mu odpowiedziały, że szkoda im czasu na zabawę z nim, a poza tym teraz wygrzewają się na słonku. Toto zrobiło się bardzo przykro gdy usłyszał takie coś od Noki i Felusi nie zamierzał się tym przejmować. Położył się w trawce dwa metry dalej i zaczął rozmyślać co by było gdyby to on był starszy i mądrzejszy jak on by był postąpił w tej sytuacji. W końcu po długim namyśle stwierdził, że młodszemu rodzeństwu nigdy by tak nie powiedział. W tym momęcie dziewczęta wstały z koca i zaczęły składać koc. Wnet Toto ujrzał pięknego kolorowego motyla więc postanowił się z nim pobawić, a zatem zaczął za nim biegnąć. Motyl wfrunął w las piesek na nic nie patrzał, spoglądał tylko gdzie frunie motylek. Nagle stracił motyla z przed oczu rozejrzał się wokoło i okazało się, że znalazł się w sercu puszczy. Przestraszony Toto zaczął biegać w wszystkie strony był zdezorientowany, nie wiedział gdzie jest. Gdy się uspokoił zaczął iść przed siebie, gdyż stwierdził, że nic gorszego już mu się przytrafić nie może. A jednak niedługo potem odezwały się sowy i zaczęło się ściemniać szczenię zwinęło się w kulkę pod drzewem i zasnęło. W tym samym czasie wracające do domu siostry wołały psa lecz przepadł jak kamień w wodę. Dziewczynki wróciwszy do domu powiadomiły dziadków o zniknięciu Toto. Opowiedziały całą historię po czym zaniosły pozostałe szczenięta do Brendy, gdy ta zorientowała się, że brakuje jednego jej dziecka zezłościła się na dziewczynki i naszczekała na nie, a Brylant o mało co nie zrobił krzywdy jednej z nich. Dziadek postanowił, że następnego dnia rano wyruszy na poszukiwanie Toto. Wnuczki bardzo prosiły aby zabrał je ze sobą, ponieważ to przez nie piesek się zgubił. Staruszek pozwolił im iść ze sobą. Następnego dnia rano wszyscy wyruszyli na poszukiwania pieska oprócz babci która musiała pilnować gospodarstwa. W tym samym czasie Toto się obudził i postanowił że spróbuje odnaleźć drogę do domu. Zrobił kilka kroków i ktoś się odezwał
- Ćwir, ćwir
- Kim jesteś?- spytał przestraszony piesek.
- Jestem ptaszkiem mówią do mnie Elemelek. A ty kto i co tu robisz?
- Jestem pieskiem i wabię się Toto. Goniąc motylka zgubiłem się.
- To świetnie trafiłeś- powiedział Elemelek- ja świetnie znam te tereny i drogi chętnie ci pomogę.
- Oh dziękuję przyjacielu. Chętnie skorzystam z twojej pomocy wystarczy mi, że doprowadzisz mnie do ścieszki.
-Ale której ścieszki?- zapytał ptaszek
- No do tej która doprowadzi mnie do domu była taka wąska i prowadzi na farmę z której pochodzę niedaleko wioski Bzinica.
Ptaszek już wiedział o jaką ścieszkę chodzi pieskowi. Elemelek doprowadził go do niej. Szczenię podziękowało serdecznie i wyruszyło w dalszą drogę. Po długiej przebytej drodze las się skończył. Toto ujrzał gospodarstwo podobne do tego na którym on mieszkał. Ujrzał uchyloną furtkę więc podbiegł i wszedł na podwórze. To nie był jego dom. Po chwili zauważyła go dziewczynka podobna do Ani, Moniki i Juli. Lecz nie była to żadna z nich. Nagle nieznajoma wzięła przestraszonego pieska na ręce i poszła z nim do domu który był tuż obok. Wchodząc dziewczynka krzyknęł:
- Mamusiu znalazłam Ana naszym podwórzu pieska od dziadków moich koleżanek.
- Których?- zapytała mama niznajomej.
- Od Ani, Juli i Moniki.
- Aha to zanieś im o córeczko na pewno się o niego martwią, bo już się zciemnia.
W tym samym czasie dziewczynki z dziadkiem próbowały odnaleźć Toto. Ale nigdzie go nie było. Dziadek oznajmił, że to niema sensu dłużej szukać i wracamy do domu. Koleżanka dziewczynek odniosła przestraszone szczenię do jego domu. Staruszka bardzo się ucieszyła gdy zobaczyła psiaka całego i zdrowego. Gdy zasmucona ekipa poszukiwawcza wróciła do domu oznajmił staruszce złą wiadomość, a ona się uśmiechnęła i pokazała im szczeniaka w całości śpiącego przy kaloryferze, bo troszkę zmarzł, tak po za tym nic mu nie było. Dziewczynki się ucieszyły i od razu zaniosły o Brendzie nie pytając się babci jak Toto znalazł się w domu. Brylant widząc szczenię chciał podziękować dzieciom by im wdzięczny za odnalezienie syna. Następnym razem na takiej wycieczce dziewczynki bardziej pilnowały szczeniaczków. I wszystko skończyło się dobrze i szczęśliwie. KONIEC