doroo
Piękna jest moja szkoła bo zawsze jest wesoła. O szkoło cudna, szkoło upragniona kto ciebie opusci to z tęsknoty skona! Marzymy o szkole nocami i dniami marzymy zawsze gdy jestesmy sami. Bo w szkole zawsze znajomych jest pełno Można porozmawiac o wszystkim To sedno.
5 votes Thanks 6
olusia51695000
Za górami, za lasami… gdzieś wśród pól i łąk , nad leniwie płynąca rzeczką jakieś 100 km od stolicy leży mała wioska. W wiosce tej stoi mała szkółka. W szkółce owej rządzi miła pani dyrektor. Miła i bardzo, bardzo rodzinna pani dyrektor. Z tego też tytułu miła pani dyrektor zatrudnia „u siebie” głównie bliższych i dalszych członków swojej rodzinki ze wsi, z której pochodzi, nie bawiąc się w takie szczegóły i szczególiki jak wykształcenie i kompetencje zawodowe, czy psychofizyczne… Przecież ciemny wiejski naród nie zauważy, że dzieci są traktowane „per noga”, że szkółka corocznie plasuje się na ostatnim miejscu w rankingach podstawówek, a dzieci ledwie dukają w czasie czytania. Że nauczyciele należą do „ostatniego sortu” i że sami wymagają douczenia. Ponieważ pani dyrektor kocha swoją rodzinkę, kocha ją bez wyjątku to nie zwraca uwagi na dobro dzieci, które do wymienionej szkoły podążają, bo czemuż niby te bachory mają przeszkadzać rodzince w sielankowym żywocie? Przecież rodzinka musi jeść, rodzinka musi mieć się w co ubrać, rodzinka musi wypocząć. A „bachory” niech się same nauczą materiału, a co? I tak żyjąc beztrosko z dnia na dzień, z roku na rok jak u Pana Boga za piecem, pasą się „wrzody” na wiejskiej głupocie i niezaradności, a może zwykłej dobroci serca. Zbierają zapasy na zimę; jaja, mięso, ziemniaki, warzywa, ryby i drób od rodziców chcących wesprzeć promocję swojej dziatwy do następnej klasy. Aż tu nagle, pewnego dnia część rodziców zaczyna opowiadać o panu „wuefiście” (również członku zacnej rodzinki). A to, że wyzywa dzieci od najgorszych, a to że je zastrasza, a to że każe im szczekać spod stołu, a to że ubliża im, rodzicom mówiąc: „ja pier…lę jechać z waszymi dziećmi na wycieczkę, wolę jechać z kochanką na wczasy!”, a to zmusza dzieci do karkołomnych wyczynów stanowiących bezpośrednie zagrożenie dla ich zdrowia i życia, każąc im dźwigać inne dzieci na ramionach i biegać po sali z tym ciężarem, depcząc je swoim 80-kilogramowym ponad cielskiem po plecach etc. Pana „wuefistę” oskarżono, więc w odpowiednim oddziale kuratorium o powyższe zachowania, ale ponieważ w kraju tym sprawy rozpatrywane są nadal z poziomu „rąsia, gęba, klapa, goździk”, to panie kuratorki jak i przyjechały, tak i odjechały, a pan „wuefista” zaskoczonym rodzicom zakomunikował: „i tak g…mi zrobicie, ja znam wszystkich!!!” i dzieciom protestujących odważnych rodziców zaczął dokuczać jeszcze bardziej… Już nie od przypadku do przypadku, ale stale. Do dziś pan „wuefista” uczy w rodzinnej szkółce i do dziś ubliża i dzieciom, i ich rodzicom, czując się całkowicie bezkarnym, bo przecież on „zna wszystkich”, a miła pani dyrektor nie czuje się odpowiedzialna za taki, a nie inny stan rzeczy… Pani dyrektor ma w nosie, że zatrudnia złych nauczycieli. Bo czemu miałaby się silić na lepszych, skoro dzieciom ze wsi edukacja jest zbędna. Wystarczy, że pochodzą 6 lat i że będą promowane co roku, aby nie psuć statystyki i nie wykazywać, że „nauczyciel rodzinny” sobie nie radzi. Najważniejsze są pieniądze. Duże pieniądze jak za 3-5 godzin dziennie spędzonych na efektownej pracy. Bardzo duże, choć dla wielu dobrych nauczycieli zbyt małe. Dla tych konkretnych to czyste El-Dorado.
bo zawsze jest wesoła.
O szkoło cudna, szkoło upragniona
kto ciebie opusci to z tęsknoty skona!
Marzymy o szkole nocami i dniami
marzymy zawsze gdy jestesmy sami.
Bo w szkole zawsze znajomych jest pełno
Można porozmawiac o wszystkim
To sedno.