rikitaka
Dawno, dawno temu, za pięcioma górami, a może nawet sześcioma, ech, w każdym razie gdzieś bardzo daleko żyła królewna o imieniu Estera. Jak co piątek przechadzała się po swoim wytwornym zamku, głośno wzdychając, gdyż dręczyła ją nuda i znużenie. Estera nie zdawała sobie sprawy, że ten dzień odmieni jej życie. Był bezchmurny, słoneczny dzień. Z nieba wręcz lał się żar, który zraszał twarz Estery kropelkami potu. Dziewczyna jak zwykle w piątek nie miała co robić, bowiem cały dwór opuścił zamek w pilnych urzędowych sprawach. Dziewczyna snuła się po pomieszczeniach wielkich jak podziemne lochy, kiedy nagle coś zwróciło jej uwagę. Stłumiła ziewnięcie i przyjrzała się niezwykłej rzeczy uważniej. Na marmurowym parapecie okna przysiadła biedronka. Estera zdziwiła się, bo wydawało się jej, że owad ten niecodziennie połyskiwał, postanowiła podejść i zaspokoić ciekawość. Wtem biedronka rozpoztarła skrzydełka, które w jednej sekundzie sięgnęły kolosalnych rozmiarów, posypał się z nich duszący, srebrny pył i...Estera obudziła się nad rzeką. Wstając, przetarła zaspane oczy i rozglądnęła się niespokojona po miejscu, do jakiego magicznie trafiła. Nad swoją głową dostrzegła tę samą biedronkę, która zdawała się do niej uśmiechać, a swoim wesołym pobrzękiwaniem jakby sygnalizowała królewnie, że musi teraz pójść za nią. Estera posłusznie szła za lecącą już w kierunku lasu biedronką. Kiedy doszła na wskazane miejsce, nagle w powietrzu ukazał się kulisty, różowy obłok, który wciągnął owada, pozostawiając Esterę samą sobie. Pod jej stopami otworzyła się zapadnia i dziewczyna w jednej chwili wylądowała na miękkim, pluszowym podłożu. Jej oczom ukazała się wróżka, która lewitowała nad ziemią. Uśmiechnęła się do niej pogodnie i poinformowała, że jest w stanie zapobiec nudzie, któa nieustannie ją trapiła. Wystarczy tylko wypić kilka łyków magicznego napoju, a dziewczyna zostanie obdarzona mocami, które pozwolą jej przystosować się do otoczenia, w którym teraz się znajdowała. Bez namysłu Estera pociągnęła duże łyki z flakonu podanego przez wróżkę i...zaczęła z wolna unosić się nad ziemią. Wokół niej zebrała się cała zbiorowść czarodziejskiego podziemia, a ona z miejsca stała się ich ulubienicą. Odtąd nie była już nieszczęśliwą, samotną królewną, a królową jej własnego podziemia.
Był bezchmurny, słoneczny dzień. Z nieba wręcz lał się żar, który zraszał twarz Estery kropelkami potu. Dziewczyna jak zwykle w piątek nie miała co robić, bowiem cały dwór opuścił zamek w pilnych urzędowych sprawach. Dziewczyna snuła się po pomieszczeniach wielkich jak podziemne lochy, kiedy nagle coś zwróciło jej uwagę. Stłumiła ziewnięcie i przyjrzała się niezwykłej rzeczy uważniej. Na marmurowym parapecie okna przysiadła biedronka. Estera zdziwiła się, bo wydawało się jej, że owad ten niecodziennie połyskiwał, postanowiła podejść i zaspokoić ciekawość. Wtem biedronka rozpoztarła skrzydełka, które w jednej sekundzie sięgnęły kolosalnych rozmiarów, posypał się z nich duszący, srebrny pył i...Estera obudziła się nad rzeką. Wstając, przetarła zaspane oczy i rozglądnęła się niespokojona po miejscu, do jakiego magicznie trafiła. Nad swoją głową dostrzegła tę samą biedronkę, która zdawała się do niej uśmiechać, a swoim wesołym pobrzękiwaniem jakby sygnalizowała królewnie, że musi teraz pójść za nią. Estera posłusznie szła za lecącą już w kierunku lasu biedronką. Kiedy doszła na wskazane miejsce, nagle w powietrzu ukazał się kulisty, różowy obłok, który wciągnął owada, pozostawiając Esterę samą sobie. Pod jej stopami otworzyła się zapadnia i dziewczyna w jednej chwili wylądowała na miękkim, pluszowym podłożu. Jej oczom ukazała się wróżka, która lewitowała nad ziemią. Uśmiechnęła się do niej pogodnie i poinformowała, że jest w stanie zapobiec nudzie, któa nieustannie ją trapiła. Wystarczy tylko wypić kilka łyków magicznego napoju, a dziewczyna zostanie obdarzona mocami, które pozwolą jej przystosować się do otoczenia, w którym teraz się znajdowała. Bez namysłu Estera pociągnęła duże łyki z flakonu podanego przez wróżkę i...zaczęła z wolna unosić się nad ziemią. Wokół niej zebrała się cała zbiorowść czarodziejskiego podziemia, a ona z miejsca stała się ich ulubienicą.
Odtąd nie była już nieszczęśliwą, samotną królewną, a królową jej własnego podziemia.