Baśń przyszłości? Jeśli dobrze rozumiem, coś w rodzaju "Bajek robotów" Lema?
Dawno, dawno temu, za siedmioma gromadami, za siedmioma galatykami, za siedmioma supenowymi, miliardy parseków stąd, była sobie rozumna cywilizacja na planecie zwanej Ziemią. Mieszkały tam istoty przeróżne. Od porośniętych dziwnym włosiem stworzeń zwanych 'ssakami' do mikroskopijnych żyjątek - 'bakterii'. Wszyscy istnieli tam we względnej zgodzie i porządku, dopóki nie pojawił się On.
Człowiek. Tak się nazwał, sam siebie - Człowiek. Uznał siebie za pana i władcę świata - za cały świat uważał własną planetę, Ziemię.
Teraz, kochane dzieci, kiedy opowiadam wam tą bajkę, nie wiem, czy potraficie to sobie wyobrazić - w naszej, technicznej i niczym nie ograniczonej rzeczywistości - jak Człowiek mógł wierzyć w coś takiego. Jednak wierzył.
Człowiek powoli zdobywał władzę, jak to sobie postanowił. Powoli, bardzo powoli, opanowywał kontynenty (kontynenty to takie skrawki skorupy jego planety - większość stanowi tam woda). Wprowadził niepokój do spokojnego dotychczas świata zwierząt (tak nazwał wszystkie istoty niebędące nim).
Widzicie, Człowiek był bardzo głupi i ograniczony. Lecz im więcej widział, im wyżej wybijał się ponad poziom życia 'zwierzęcy', tym bardziej zaślepiała go władza, chęć posiadania, pycha. Dlatego ludzką cywilizację, dzieci, uważamy za zepsutą.
Człowiek prowadził wojny, walczył nie tylko ze zwierzętami, ale także ze sobą. To zgoła pozbawione sensu, nie uważacie? A jednak, robił to.
Oczywiście, zdarzali się Ludzie mądrzejsi. Jednak było ich niewiele, byli też niewysłuchiwani przez resztę, gdyż Ludzie nie lubili być krytykowani.
W około 202. tysiącleciu panowania Człowieka, zaistniał pewnien wybitny osobnik. Imię jego brzmiało - zgodnie ze znalezionymi źródłami w ruinach planety - Adalph. Wprowadził oni w społeczeńswie Ludzi ideały bliskie nam, Parianom. Niestety, wprowadzał je nieudolnie. Bardzo nieudolnie.
Zaczął od jednej tylko grupy Ludzi. To było głupie! Ludzie powinni być traktowani jako całość, jako jedna zbiorowość. Jak my, Parianie, Panowie Wszechświata.
On wyróżnił tylko część Ludzi - nie wiedział o istnieniu innych istot - i przepełnił ich dumą, uświadomił im ich wartość. Uwierzyli mu.
Prowadził ich na wojnę. Chciał zapewnic im lepsze życie, lepszą przyszłość. Co im sie przecież należało. Wierzyli w to! I początkowo wygrywali. Udało Mu sie zawładnać przeszło połową świata!
Niestety, nie na długo. Załamał się psychicznie.
Pozostali Ludzie zjednoczyli się przeciw Niemu. Dlatego Adalph przegrał. Nie zdawał sobie sprawy z istnienia innych istot, tak samo rozumnych, rozdzielił Ludzi samych w sobie. To był wielki błąd. To Człowiek powinien być uznany za władcę i pana świata - co, jak już mówiliśmy, robił, choć niezbyt konsekwenie.
Ludzie uważają Jego epizod za ciemną stronę swojej historii, wstydzą się tego. Nie zdają sobie sprawy, jak sami w swojej pysze bliscy są Jego ideałom.
A teraz, wszyscy razem: niech żyje Nasz Wielki Wódz, Pan Świata, Władca Umysłów! Chwała! Chwała! Chwała!
Baśń przyszłości? Jeśli dobrze rozumiem, coś w rodzaju "Bajek robotów" Lema?
Dawno, dawno temu, za siedmioma gromadami, za siedmioma galatykami, za siedmioma supenowymi, miliardy parseków stąd, była sobie rozumna cywilizacja na planecie zwanej Ziemią. Mieszkały tam istoty przeróżne. Od porośniętych dziwnym włosiem stworzeń zwanych 'ssakami' do mikroskopijnych żyjątek - 'bakterii'. Wszyscy istnieli tam we względnej zgodzie i porządku, dopóki nie pojawił się On.
Człowiek. Tak się nazwał, sam siebie - Człowiek. Uznał siebie za pana i władcę świata - za cały świat uważał własną planetę, Ziemię.
Teraz, kochane dzieci, kiedy opowiadam wam tą bajkę, nie wiem, czy potraficie to sobie wyobrazić - w naszej, technicznej i niczym nie ograniczonej rzeczywistości - jak Człowiek mógł wierzyć w coś takiego. Jednak wierzył.
Człowiek powoli zdobywał władzę, jak to sobie postanowił. Powoli, bardzo powoli, opanowywał kontynenty (kontynenty to takie skrawki skorupy jego planety - większość stanowi tam woda). Wprowadził niepokój do spokojnego dotychczas świata zwierząt (tak nazwał wszystkie istoty niebędące nim).
Widzicie, Człowiek był bardzo głupi i ograniczony. Lecz im więcej widział, im wyżej wybijał się ponad poziom życia 'zwierzęcy', tym bardziej zaślepiała go władza, chęć posiadania, pycha. Dlatego ludzką cywilizację, dzieci, uważamy za zepsutą.
Człowiek prowadził wojny, walczył nie tylko ze zwierzętami, ale także ze sobą. To zgoła pozbawione sensu, nie uważacie? A jednak, robił to.
Oczywiście, zdarzali się Ludzie mądrzejsi. Jednak było ich niewiele, byli też niewysłuchiwani przez resztę, gdyż Ludzie nie lubili być krytykowani.
W około 202. tysiącleciu panowania Człowieka, zaistniał pewnien wybitny osobnik. Imię jego brzmiało - zgodnie ze znalezionymi źródłami w ruinach planety - Adalph. Wprowadził oni w społeczeńswie Ludzi ideały bliskie nam, Parianom. Niestety, wprowadzał je nieudolnie. Bardzo nieudolnie.
Zaczął od jednej tylko grupy Ludzi. To było głupie! Ludzie powinni być traktowani jako całość, jako jedna zbiorowość. Jak my, Parianie, Panowie Wszechświata.
On wyróżnił tylko część Ludzi - nie wiedział o istnieniu innych istot - i przepełnił ich dumą, uświadomił im ich wartość. Uwierzyli mu.
Prowadził ich na wojnę. Chciał zapewnic im lepsze życie, lepszą przyszłość. Co im sie przecież należało. Wierzyli w to! I początkowo wygrywali. Udało Mu sie zawładnać przeszło połową świata!
Niestety, nie na długo. Załamał się psychicznie.
Pozostali Ludzie zjednoczyli się przeciw Niemu. Dlatego Adalph przegrał. Nie zdawał sobie sprawy z istnienia innych istot, tak samo rozumnych, rozdzielił Ludzi samych w sobie. To był wielki błąd. To Człowiek powinien być uznany za władcę i pana świata - co, jak już mówiliśmy, robił, choć niezbyt konsekwenie.
Ludzie uważają Jego epizod za ciemną stronę swojej historii, wstydzą się tego. Nie zdają sobie sprawy, jak sami w swojej pysze bliscy są Jego ideałom.
A teraz, wszyscy razem: niech żyje Nasz Wielki Wódz, Pan Świata, Władca Umysłów! Chwała! Chwała! Chwała!