~zgadnijcie kto ja jestem (2007-09-03 11:48:27) mąż często w trasie więc trzeba jakoś zabic nudę zycia codziennego jesień długie wieczory, często oni bywali u mnie nawet w tygodniu kiedy nie było męża, a ja u nich jakiś drink lub piwko... Będąc u nich prowokowaliśmy jakies piwko, tylko kto skoczy no... oczywiście jego żona, a my w tym czasie... och czasem ledwo wyrabialiśmy się... tak nasz romans trwał następne 3 z kawalkiem lat. nie to nie koniec historii, pewnie teraz myślicie że, jak to bywa w życiu zaliczyliśmy wpadkę i po przyjaźni... nie nic z tych rzeczy... nikt niczego nie domyśa się nawet do dziś a przynajmiej tak nam się wydaje... nie dają nic odczuc cdn ~zgadnijcie kto ja jestem (2007-09-03 11:55:39) zaczęły się wyrzuty sumienia u mnie... jestem katoliczką wychowaną. . tak można powiedziec w srachu przed Bogiem (zrobiszc coś złego to cię ukarze) niestety to wzięło górę. Kościół, spowiedź, iiiii koniec romansu... Romans skończył się ale namiętnośc NIE unikam stotkań z nim sam na sam,... niestety to nie łatwe przeciez jesteśmy przyjaciółmi, a ON najlepszym kumplem mojego męża... Wciąż czuję jego zapach, kochając się z mężem widzę Jego, dotyk jego wąsa, ust, zawsze będzie w moim sercu... minęły długie lata 1997 -2007... cdn ~zgadnijcie kto ja jestem (2007-09-03 11:57:31) i co ineresuje was co teraz ~zgadnijcie kto ja jestem (2007-09-03 12:30:42) nie były to lata ""suche"" ale sexu nie było, były pocałunki wykorzystywanie każdej minuty na dotyk, żeby poczuc siebie, choc spojrzec... ożna powiedziec że, historia zatoczyła koło, wróciliśmy do tego co było przed... On bez przerwy przy każdej okazji namawiał mnie na spotkani... ojjj przez te 10 lat byłam ciągne niedysponowana :-) to była najdłuższa niedyspozycja... pare razy los tak chciał że, byliśmy sami ale na rozmowach skończyło się... cholera uszanował tą moją obawę przed karą... ALE (właściwie to spowodowało że, o tym piszę) w zeszłym tygodniu przeszłam się do skleu carreofur chyba tak się pisze niedaleko mojego domu i tu może będę za dokładna w opisie, ale kurcze los tak chciał... pierwszy raz z powodu nadmiaru czas pomyślałam sobie, a przejdę się zabiję czas zobaczę co mają ciekawego, chciałam tam iśc bez celu konkretnego-myślę sobie po co mam iśc kiedy jedzie autobus, poszłam więc na przystanek, niestety nieświadoma tego że, autubus nie zatrzymuje się na tym przystanku czas mi uciekł, pojechałam innym-połaziłam tam (tak to można nazwac-bez celu)... i w odpowiednim momencie opuściłam sklep... cdn ~zgadnijcie kto ja jestem (2007-09-03 12:40:00) gdybym pojechała autobusem wyszlabym wcześniej i i i i nie spotkałabym GO Dostrzegłmnie mino dużej odległaści jechał samochodem na drugiej dwupasmówce, mimo to zatrzymał auto na awaryjnych czekał aż dojdę (ale ja cały czas nie widzałam go) dopiero na pasach otworzył drzwi nie było innego wyjścia musiałam wsiąśc, przeciez nie będę blokowa pasa ruchu... :-) I POJECHALIŚMY w podróż sentymentalną w laek powspominac... ten sex na polanie, w jeziorku, w biednym małym maluchu który miał na początku, ten nastrój oczekiwanie na następne spotkanie, jak nie mogł sie doczekac jeszcze nie rozstaliśmy się a juz mu brakowało mnie, a mi jego... och cdn ~zgadnijcie kto ja jestem (2007-09-03 12:51:37) jeszcze raz oparłam się mu, ale od ostatniego piątku o niczym innym nie myślę chyba jak będzie następna taka okazja nie daruję i pójdę na całośc, szkoda że bardziej nie nalegał, bo dużo mi już nie brakowało... minęło już 14 lat od pierwszego sexu a my wciąz kochamy się, pragniemy. najgorsze są wspólne imprezy jesteśmy tak blisko a jednocześnie tak daleko... jestem pewna że ponowny ronas wisi w powietrzu, ale mówią że nie wchodzi się 2 razy do tej samej wody... ale czy ja z niej w ogóle wyszłam Kocham GO a jednoacześnie kocham MĘŻA I zrobie wszystko żeby nie dowiedział się trochę ze strachu a bardzej że on by cierpiał - zawiódł by się na mnie czasem chciałabym żeby mnie zdradził i dowiedziałabym się o tym, miałabym alibi na ponowny rmans... o ironio losu właśnie dzwoniła do mnie jego żona idzie do mnie na kawę no cóż... wolałaby ja do niej... Jeśli coś się wydarzy napiszę wam o tym napewno... pewnie spodziewaliście się innego końca ale to jest życie nie wiadomo co przyniesie... jak myślicie wrócic do romansu z nim... zawsze będzie w moim sercu, tak jak jestem pewna że ja w jego
(2007-09-01 13:46:19) Wszystko zaczęło się dwa lata temu… Był lipiec…. żar lał się z nieba…. Wracałam od znajomej i pragnęłam, by jak najszybciej znaleźć się w domu, gdzie nie dosięgnie mnie straszliwy ukrop, jaki panował tamtego dnia…. Sunąc jedną z ulic mojego miasta usłyszałam wołanie dobiegające z ciężarówki, która wolno jechała drogą. Za kierownicą siedział meżczyzna … lat około 35, brunet o niezwykle miłym i życzliwym wyrazie twarzy…. . Przystanęłam więc i oczekiwałam czego może ode mnie oczekiwać. Zapytał mnie czy nie wiem, gdzie znajduje się ulica… … Odrzekłam, że i owszem wiem, po czym po krótce wyjaśniłam jak tam dojechać ( w końcu mieszkam kilometr od firmy której poszukiwał J ) Jednak moje tłumaczenie nie wydało mu się aż tak jasne i precyzyjne jak sądziłam, toteż zaproponował bym wsiadła i pobawiła się w nawigatora … Nie jestem osobą ufną i łatwo nawiązująca kontakty. a już na pewno NIE wsiadam do aut obcych mi facetów, ale marzenie o domku, w którym jest przyjemnie chłodno zrobiło swoje…. . Po niedługim namyśle przytaknęłam na tą niecodzienna dla mnie sytuację i wskoczyłam do czerwonej maszyny….
(2007-09-01 14:30:18) …. . przywitaliśmy się jak to nakazuje dobre wychowanie, wymieliliśmy uściski dłoni i uśmiechyi i ruszyliśmy do celu… Poczułam się troszkę niepewnie siedząc z obcym męźczyzną, ale szybko zapomniałam o moich obawach, jak się później okazało zupełnie bezpodstawnych. Poza tym do końca pochłonęła mnie obserwacja całego osprzętowania w samochodzie i prośby o wytłumaczenie mi do czego wszystko służy. Rozmowa płynęła bardzo miło i nie brakowało tematów do dyskusji, więc czułam się coraz bardziej swobodnie. Paweł… bo tak miał na imię, zdąrzył opowiedzieć mi troszkę o sobie, swoim życiu, o pracy kierowcy, o przygodach jakie przeżył i ludziach, których spotkał, czym sprawił, że nabrałam do niego większego zaufania. Patrząc na niego uważnie i wnikliwie, słuchając tego zapadającego w pamięć głosu, musiałam przyznać przed samą sobą, że mnie w jakiś sposób intrygował, sprawiał, że chciałam słuchać i rozmawiać choćby na tematy z cyklu czemu żaby są zielone. I może nie urzekała mnie w nim jego strona fizyczna, co sam charakter i sposób bycia…. . Niebezpiecznie spoglądałam na drogę, która niemiłosiernie zbliżała nas do miejsca jego rozładunku i żal mi się robiło, że będę musiała się pożegnać i odejść w swoją stronę…. I by tak się nie stało Skakanka wpadła na szatański pomysł…. (od tamtej pory mam ich znacznie więcej i cześciej wdrażam w życie :) ) postanowiłam troszkę uszminkować prawdę (czytaj. skałamać) i dojechać do firmy… tylko troszkę okrężną drogą. Twierdząc, że jedna z dróg jest obecnie w remoncie i tworzą się duze korki, zaproponowałam alternatywną trasę. Plan się powiódł więc miałam jakieś 20 minut więcej, by przedłużyć troszkę radość z jazdy w miłym towarzystwie….
ale wszystko co dobre szybko się kończy…. nie wiadomo kiedy dotarliśmy na miejsce i chcąc nie chcąc trzeba było się pożegnać. Podziękowałam ładnie za mile spędzony czas, pozyczyłam szerokości, posłałam ostatnie spojrzenie w jego stronę i osowiale zaczęłam otwierać drzwi…. ” więc dzisiejszy dzień mogę zaliczyc do udanych” pomyślałam i ruszyłam w stronę domu. I znów po chwili usłyszałam ten jego głos…. . Przystanęłam… odwróciłam głowę i zobaczyłam za sobą Pawła, trzymającego w reku jakiś kawałek kartki. Powiedział że bardzo miło mu się ze mną rozmawiało i że absolutnie nie chce się narzucać, ale jeśli czasami będę chciała pogadać albo posłuchać o przygłupawych kierowcach, których niekiedy spotykał na szlaku (a jego opowieści wywoływały u mnie istną burzę smiechu) to niech dam znać, po czym wręczył mi kartkę z numerem telefonu Jak ja się ucieszyła to tylko ja wiem, ale oczywiście nic a nic nie dałam po sobie znać i odrzekłam że może się odezwę. Więc pierwszy etap znajomości miałam już za sobą…. Tylko wówczas nie wiedziałam że to nie jest pierwszy i ostatni…. .
(2007-09-01 22:13:59) Wróciłam do domu… położyłam się na łóżko i wlepiając się w biały sufit, raz jeszcze przezywałam spotkanie, minuta po minucie…. . ale że jestem realistką starałam się szybko wybić to sobie z głowy, nie robiąc żadnych nadziei na dalszą znajomość, wiedząc że więcej raczej się nie spotkamy… kartka z numerem telefonu wylądowała gdzieś w szufladzie i dalej wiodłam spokojne życie bez niesamowitych spotkań z kierowcami ciężarówek… Tylko że chyba nie dane mi było zupełnie wymazać ten epizod z pamięci bo w końcu przez przypadek odkopałam tą niepozorną karteczkę i pod wpływem chwili wstukałam numer na wyświetlaczu mojego telefonu…. . i znów ten miły głos w słuchawce… … … Byłam pewna że już mnie nie pamięta i nie przypomni sobie co ja za jedna ; ) i znów ogromne zaskoczenie… …. Czekał na telefon ode mnie ale po tygodniu już się nie wlepiał w ekranik komórki, będąc przekonanym że się nie odezwę…. i tak przegadaliśmy blisko tydzień, wisząc na telefonach w każdej wolnej chwili…. . A po tym tygodniu zdobyłam się na najbardziej spontaniczną w moim życiu decyzję….
Hahaha Dyziu jestes jestem już i zgodnie z obietniąc będzie dalsza część. Wczoraj nie byłam w stanie siąść do komputera bo wpadli znajomi i siedzieli i siedzieli i siedzieli…. : ( No więc przesyłam przedostatnią cześć mojej historii … … podczas jednej z naszych długich rozmów Paweł rzucił pomysł, że fajnie byłoby się spotkac znów, z czym również się zgodziłam…. Ale nie przewidziałam, że zaproponuje takie dłuższe spotkanie …. . miał kurs do Francji i chciał bym pojechała z nim…. ot tak… po prostu… wsiadam i jadę… … i ja…. zgodziłam się prawie bez zająknięcia…. . Byłam wtedy związana z kimś i taka decyzja, z której nie chciałam się jednak wycofywać budziła we mnie wiele niepokojów i lęków… ale „ zamknęłam drzwi zostawiłam wszystko”, oczywiście nie mówiąc prawdy dokąd i z kim jadę. I zaczęła się moją najwspanialsza dotychczas przygoda… Podróż przebiegała rewelacyjnie, wszystko, z czym się spotkałam w czasie tej drogi zachwycało mnie, nawet, gdy trzeba było sprawdzić swoją cierpliwość w czasie postoju na granicy, czy podczas kontroli GTA (gestapo ; ) w Niemczech. Każde codzienne czynności nabierały lepszych i weselszych barw…. Oczywiście nie obyło się bez „ spięć” i „ kłótni”, że żałuje mu masła na kanapki, (ale ja nie używam masła, więc do cholery skąd miałam wiedzieć ile go należy posmarować ; ) Sam pobyt we Francji to prawdziwa bajka. Co prawda opóźnił się nasz powrót do domu, tak jak był on planowany, ale życie to przecież pasmo niespodzianek. . :) Co do bardziej osobistych przeżyć z tej wyprawy to wskazane jest przemilczenie niektórych wątków….
... cd. skończyłem jak nałykałem się wody więc... woda była cieplutka - wyobraźcie sobie - noc, księżyc, w oddali las nocą, tafla jeziora jak lustro tylko dwie głowy w wodzie, półcień twarzy. Podpłyneliśmy bliżej brzegu aby złapać grunt. Choć oboje byliśmy ubrań bez skrępowania zbliżyliśmy się do siebie. Ona podpłynęła, zarzuciła ręce na moje ramiona, a nogami mnie oplotła. Nie napiszę co czuła ale na pewno zwielokrotniło się to znacznie gdy zbliżyła usta. Hmm... całowaliśmy się mocno i głęboko - naprawdę nie potrafię powiedzieć jak długo. Czułem tylko ją - w środku, smakowałem i mocno tuliłem. To było niesamowite! Po czasie całując się poszliśmy wodą do brzegu, położyłem ją na plaży. Po czasie -uzmysłowiłem sobie że w tym momencie ktoś mógł nas obserwować ale to nie miało znaczenia. Tak - zrobiliśmy to. Kurcze to był wspaniały seks. Ale nie powiem o szczegółach gdyż teraz - po latach - pamiętam go jako całokształt. Naprawdę warty pamięci... cd
~Piotr (2007-09-03 10:05:28) ... już po ubraliśmy się i zaczęliśmy iść z powrotem do obozu. Szliśmy trzymając się za rękę i było to coś najbardziej naturalnego co mogłem sobie wyobrazić. Podeszliśmy do skraju ogniska - Ona dała mi ogromnego buziaka i... poszła do swoich. Ja odczekałm chwilę i usiadłem na swoim miejscu. Najdziwniejsze jest to iż przez cały czas nie powiedzieliśmy do siebie ani słowa. Nie wiem czy każde z nas czekało na inicjatywę drugiego czy też nie uważaliśmy tego za konieczne. Rano, z bólem głowy obudziło mnie w namiocie słońce i upał. Wychyliłem się z niego i zobaczyłem odjeżdżające samochody nocnych gości i jej twarz... patrzyła na mnie przez szybę seicento i uśmiechając się pomachała ręką. Dopiero koło południa spytałem się mojego kolegi kim była. Była jego bliską kuzynką z Chojnic. Miała tam faceta - była zaręczona. Nie szukałem już kontaktu ale wspominam to jako jedną z najdziwniejszych i przyjemnych historii mojego życia. Mam nadzieję że Wam się podobało.
~zgadnijcie kto ja jestem
(2007-09-03 11:48:27) mąż często w trasie więc trzeba jakoś zabic nudę zycia codziennego jesień długie wieczory, często oni bywali u mnie nawet w tygodniu kiedy nie było męża, a ja u nich jakiś drink lub piwko... Będąc u nich prowokowaliśmy jakies piwko, tylko kto skoczy no... oczywiście jego żona, a my w tym czasie... och czasem ledwo wyrabialiśmy się... tak nasz romans trwał następne 3 z kawalkiem lat.
nie to nie koniec historii, pewnie teraz myślicie że, jak to bywa w życiu zaliczyliśmy wpadkę i po przyjaźni... nie nic z tych rzeczy... nikt niczego nie domyśa się nawet do dziś a przynajmiej tak nam się wydaje... nie dają nic odczuc cdn
~zgadnijcie kto ja jestem
(2007-09-03 11:55:39) zaczęły się wyrzuty sumienia u mnie... jestem katoliczką wychowaną. . tak można powiedziec w srachu przed Bogiem (zrobiszc coś złego to cię ukarze) niestety to wzięło górę. Kościół, spowiedź, iiiii koniec romansu... Romans skończył się ale namiętnośc NIE unikam stotkań z nim sam na sam,... niestety to nie łatwe przeciez jesteśmy przyjaciółmi, a ON najlepszym kumplem mojego męża... Wciąż czuję jego zapach, kochając się z mężem widzę Jego, dotyk jego wąsa, ust, zawsze będzie w moim sercu... minęły długie lata 1997 -2007... cdn
~zgadnijcie kto ja jestem
(2007-09-03 11:57:31) i co ineresuje was co teraz
~zgadnijcie kto ja jestem
(2007-09-03 12:30:42) nie były to lata ""suche"" ale sexu nie było, były pocałunki wykorzystywanie każdej minuty na dotyk, żeby poczuc siebie, choc spojrzec... ożna powiedziec że, historia zatoczyła koło, wróciliśmy do tego co było przed... On bez przerwy przy każdej okazji namawiał mnie na spotkani... ojjj przez te 10 lat byłam ciągne niedysponowana :-) to była najdłuższa niedyspozycja... pare razy los tak chciał że, byliśmy sami ale na rozmowach skończyło się... cholera uszanował tą moją obawę przed karą...
ALE (właściwie to spowodowało że, o tym piszę) w zeszłym tygodniu przeszłam się do skleu carreofur chyba tak się pisze niedaleko mojego domu i tu może będę za dokładna w opisie, ale kurcze los tak chciał... pierwszy raz z powodu nadmiaru czas pomyślałam sobie, a przejdę się zabiję czas zobaczę co mają ciekawego, chciałam tam iśc bez celu konkretnego-myślę sobie po co mam iśc kiedy jedzie autobus, poszłam więc na przystanek, niestety nieświadoma tego że, autubus nie zatrzymuje się na tym przystanku czas mi uciekł, pojechałam innym-połaziłam tam (tak to można nazwac-bez celu)... i w odpowiednim momencie opuściłam sklep... cdn
~zgadnijcie kto ja jestem
(2007-09-03 12:40:00) gdybym pojechała autobusem wyszlabym wcześniej i i i i nie spotkałabym GO Dostrzegłmnie mino dużej odległaści jechał samochodem na drugiej dwupasmówce, mimo to zatrzymał auto na awaryjnych czekał aż dojdę (ale ja cały czas nie widzałam go) dopiero na pasach otworzył drzwi nie było innego wyjścia musiałam wsiąśc, przeciez nie będę blokowa pasa ruchu... :-)
I POJECHALIŚMY w podróż sentymentalną w laek powspominac... ten sex na polanie, w jeziorku, w biednym małym maluchu który miał na początku, ten nastrój oczekiwanie na następne spotkanie, jak nie mogł sie doczekac jeszcze nie rozstaliśmy się a juz mu brakowało mnie, a mi jego... och cdn
~zgadnijcie kto ja jestem
(2007-09-03 12:51:37) jeszcze raz oparłam się mu, ale od ostatniego piątku o niczym innym nie myślę chyba jak będzie następna taka okazja nie daruję i pójdę na całośc, szkoda że bardziej nie nalegał, bo dużo mi już nie brakowało... minęło już 14 lat od pierwszego sexu a my wciąz kochamy się, pragniemy. najgorsze są wspólne imprezy jesteśmy tak blisko a jednocześnie tak daleko... jestem pewna że ponowny ronas wisi w powietrzu, ale mówią że nie wchodzi się 2 razy do tej samej wody... ale czy ja z niej w ogóle wyszłam Kocham GO a jednoacześnie kocham MĘŻA I zrobie wszystko żeby nie dowiedział się trochę ze strachu a bardzej że on by cierpiał - zawiódł by się na mnie czasem chciałabym żeby mnie zdradził i dowiedziałabym się o tym, miałabym alibi na ponowny rmans... o ironio losu właśnie dzwoniła do mnie jego żona idzie do mnie na kawę no cóż... wolałaby ja do niej... Jeśli coś się wydarzy napiszę wam o tym napewno... pewnie spodziewaliście się innego końca ale to jest życie nie wiadomo co przyniesie... jak myślicie wrócic do romansu z nim... zawsze będzie w moim sercu, tak jak jestem pewna że ja w jego
(2007-09-01 13:46:19) Wszystko zaczęło się dwa lata temu… Był lipiec…. żar lał się z nieba…. Wracałam od znajomej i pragnęłam, by jak najszybciej znaleźć się w domu, gdzie nie dosięgnie mnie straszliwy ukrop, jaki panował tamtego dnia….
Sunąc jedną z ulic mojego miasta usłyszałam wołanie dobiegające z ciężarówki, która wolno jechała drogą. Za kierownicą siedział meżczyzna … lat około 35, brunet o niezwykle miłym i życzliwym wyrazie twarzy…. . Przystanęłam więc i oczekiwałam czego może ode mnie oczekiwać. Zapytał mnie czy nie wiem, gdzie znajduje się ulica… … Odrzekłam, że i owszem wiem, po czym po krótce wyjaśniłam jak tam dojechać ( w końcu mieszkam kilometr od firmy której poszukiwał J ) Jednak moje tłumaczenie nie wydało mu się aż tak jasne i precyzyjne jak sądziłam, toteż zaproponował bym wsiadła i pobawiła się w nawigatora … Nie jestem osobą ufną i łatwo nawiązująca kontakty. a już na pewno NIE wsiadam do aut obcych mi facetów, ale marzenie o domku, w którym jest przyjemnie chłodno zrobiło swoje…. . Po niedługim namyśle przytaknęłam na tą niecodzienna dla mnie sytuację i wskoczyłam do czerwonej maszyny….
(2007-09-01 14:30:18) …. . przywitaliśmy się jak to nakazuje dobre wychowanie, wymieliliśmy uściski dłoni i uśmiechyi i ruszyliśmy do celu… Poczułam się troszkę niepewnie siedząc z obcym męźczyzną, ale szybko zapomniałam o moich obawach, jak się później okazało zupełnie bezpodstawnych. Poza tym do końca pochłonęła mnie obserwacja całego osprzętowania w samochodzie i prośby o wytłumaczenie mi do czego wszystko służy. Rozmowa płynęła bardzo miło i nie brakowało tematów do dyskusji, więc czułam się coraz bardziej swobodnie. Paweł… bo tak miał na imię, zdąrzył opowiedzieć mi troszkę o sobie, swoim życiu, o pracy kierowcy, o przygodach jakie przeżył i ludziach, których spotkał, czym sprawił, że nabrałam do niego większego zaufania. Patrząc na niego uważnie i wnikliwie, słuchając tego zapadającego w pamięć głosu, musiałam przyznać przed samą sobą, że mnie w jakiś sposób intrygował, sprawiał, że chciałam słuchać i rozmawiać choćby na tematy z cyklu czemu żaby są zielone. I może nie urzekała mnie w nim jego strona fizyczna, co sam charakter i sposób bycia…. .
Niebezpiecznie spoglądałam na drogę, która niemiłosiernie zbliżała nas do miejsca jego rozładunku i żal mi się robiło, że będę musiała się pożegnać i odejść w swoją stronę….
I by tak się nie stało Skakanka wpadła na szatański pomysł…. (od tamtej pory mam ich znacznie więcej i cześciej wdrażam w życie :) ) postanowiłam troszkę uszminkować prawdę (czytaj. skałamać) i dojechać do firmy… tylko troszkę okrężną drogą. Twierdząc, że jedna z dróg jest obecnie w remoncie i tworzą się duze korki, zaproponowałam alternatywną trasę. Plan się powiódł więc miałam jakieś 20 minut więcej, by przedłużyć troszkę radość z jazdy w miłym towarzystwie….
ale wszystko co dobre szybko się kończy…. nie wiadomo kiedy dotarliśmy na miejsce i chcąc nie chcąc trzeba było się pożegnać. Podziękowałam ładnie za mile spędzony czas, pozyczyłam szerokości, posłałam ostatnie spojrzenie w jego stronę i osowiale zaczęłam otwierać drzwi…. ” więc dzisiejszy dzień mogę zaliczyc do udanych” pomyślałam i ruszyłam w stronę domu. I znów po chwili usłyszałam ten jego głos…. . Przystanęłam… odwróciłam głowę i zobaczyłam za sobą Pawła, trzymającego w reku jakiś kawałek kartki. Powiedział że bardzo miło mu się ze mną rozmawiało i że absolutnie nie chce się narzucać, ale jeśli czasami będę chciała pogadać albo posłuchać o przygłupawych kierowcach, których niekiedy spotykał na szlaku (a jego opowieści wywoływały u mnie istną burzę smiechu) to niech dam znać, po czym wręczył mi kartkę z numerem telefonu Jak ja się ucieszyła to tylko ja wiem, ale oczywiście nic a nic nie dałam po sobie znać i odrzekłam że może się odezwę. Więc pierwszy etap znajomości miałam już za sobą…. Tylko wówczas nie wiedziałam że to nie jest pierwszy i ostatni…. .
(2007-09-01 22:13:59) Wróciłam do domu… położyłam się na łóżko i wlepiając się w biały sufit, raz jeszcze przezywałam spotkanie, minuta po minucie…. . ale że jestem realistką starałam się szybko wybić to sobie z głowy, nie robiąc żadnych nadziei na dalszą znajomość, wiedząc że więcej raczej się nie spotkamy… kartka z numerem telefonu wylądowała gdzieś w szufladzie i dalej wiodłam spokojne życie bez niesamowitych spotkań z kierowcami ciężarówek… Tylko że chyba nie dane mi było zupełnie wymazać ten epizod z pamięci bo w końcu przez przypadek odkopałam tą niepozorną karteczkę i pod wpływem chwili wstukałam numer na wyświetlaczu mojego telefonu…. . i znów ten miły głos w słuchawce… … … Byłam pewna że już mnie nie pamięta i nie przypomni sobie co ja za jedna ; ) i znów ogromne zaskoczenie… …. Czekał na telefon ode mnie ale po tygodniu już się nie wlepiał w ekranik komórki, będąc przekonanym że się nie odezwę…. i tak przegadaliśmy blisko tydzień, wisząc na telefonach w każdej wolnej chwili…. . A po tym tygodniu zdobyłam się na najbardziej spontaniczną w moim życiu decyzję….
Hahaha Dyziu jestes jestem już i zgodnie z obietniąc będzie dalsza część. Wczoraj nie byłam w stanie siąść do komputera bo wpadli znajomi i siedzieli i siedzieli i siedzieli…. : (
No więc przesyłam przedostatnią cześć mojej historii
… … podczas jednej z naszych długich rozmów Paweł rzucił pomysł, że fajnie byłoby się spotkac znów, z czym również się zgodziłam…. Ale nie przewidziałam, że zaproponuje takie dłuższe spotkanie …. . miał kurs do Francji i chciał bym pojechała z nim…. ot tak… po prostu… wsiadam i jadę… … i ja…. zgodziłam się prawie bez zająknięcia…. . Byłam wtedy związana z kimś i taka decyzja, z której nie chciałam się jednak wycofywać budziła we mnie wiele niepokojów i lęków… ale „ zamknęłam drzwi zostawiłam wszystko”, oczywiście nie mówiąc prawdy dokąd i z kim jadę.
I zaczęła się moją najwspanialsza dotychczas przygoda… Podróż przebiegała rewelacyjnie, wszystko, z czym się spotkałam w czasie tej drogi zachwycało mnie, nawet, gdy trzeba było sprawdzić swoją cierpliwość w czasie postoju na granicy, czy podczas kontroli GTA (gestapo ; ) w Niemczech. Każde codzienne czynności nabierały lepszych i weselszych barw….
Oczywiście nie obyło się bez „ spięć” i „ kłótni”, że żałuje mu masła na kanapki, (ale ja nie używam masła, więc do cholery skąd miałam wiedzieć ile go należy posmarować ; )
Sam pobyt we Francji to prawdziwa bajka. Co prawda opóźnił się nasz powrót do domu, tak jak był on planowany, ale życie to przecież pasmo niespodzianek. . :) Co do bardziej osobistych przeżyć z tej wyprawy to wskazane jest przemilczenie niektórych wątków….
... cd. skończyłem jak nałykałem się wody więc... woda była cieplutka - wyobraźcie sobie - noc, księżyc, w oddali las nocą, tafla jeziora jak lustro tylko dwie głowy w wodzie, półcień twarzy. Podpłyneliśmy bliżej brzegu aby złapać grunt. Choć oboje byliśmy ubrań bez skrępowania zbliżyliśmy się do siebie. Ona podpłynęła, zarzuciła ręce na moje ramiona, a nogami mnie oplotła. Nie napiszę co czuła ale na pewno zwielokrotniło się to znacznie gdy zbliżyła usta. Hmm... całowaliśmy się mocno i głęboko - naprawdę nie potrafię powiedzieć jak długo. Czułem tylko ją - w środku, smakowałem i mocno tuliłem. To było niesamowite! Po czasie całując się poszliśmy wodą do brzegu, położyłem ją na plaży. Po czasie -uzmysłowiłem sobie że w tym momencie ktoś mógł nas obserwować ale to nie miało znaczenia. Tak - zrobiliśmy to. Kurcze to był wspaniały seks. Ale nie powiem o szczegółach gdyż teraz - po latach - pamiętam go jako całokształt. Naprawdę warty pamięci... cd
~Piotr
(2007-09-03 10:05:28) ... już po ubraliśmy się i zaczęliśmy iść z powrotem do obozu. Szliśmy trzymając się za rękę i było to coś najbardziej naturalnego co mogłem sobie wyobrazić. Podeszliśmy do skraju ogniska - Ona dała mi ogromnego buziaka i... poszła do swoich.
Ja odczekałm chwilę i usiadłem na swoim miejscu. Najdziwniejsze jest to iż przez cały czas nie powiedzieliśmy do siebie ani słowa. Nie wiem czy każde z nas czekało na inicjatywę drugiego czy też nie uważaliśmy tego za konieczne. Rano, z bólem głowy obudziło mnie w namiocie słońce i upał. Wychyliłem się z niego i zobaczyłem odjeżdżające samochody nocnych gości i jej twarz... patrzyła na mnie przez szybę seicento i uśmiechając się pomachała ręką. Dopiero koło południa spytałem się mojego kolegi kim była. Była jego bliską kuzynką z Chojnic. Miała tam faceta - była zaręczona. Nie szukałem już kontaktu ale wspominam to jako jedną z najdziwniejszych i przyjemnych historii mojego życia.
Mam nadzieję że Wam się podobało.