Połowa tygodnia. Mam nadzieję, że dwa kolejne dni miną szybko, bo nie mogę doczekać się weekendu. Dzisiaj tak naprawdę nic ciekawego się nie wydarzyło. Jak zwykle nauczyciele dali popalić niezapowiedzianymi kartkówkami i odpytkami. Mam tego dość, że traktują nas jak nieuków, przecież się uczymy, nie nasza wina, że dopada nas trema przy tablicy. Co tu więcej napisać? Rano bolał mnie brzuch, ale wziąłem tabletkę i mi przeszło. Przede mną nauka na jutrzejszy sprawdzian z matmy.
Czwartek
Dzień pełen emocji! Nauczycielka z matematyki zachorowała i nie było sprawdzianu! Całe szczęście, bo chociaż siedziałem cały wieczór w książkach, to nic nie umiałem. Dzisiaj Jacek przyniósł do szkoły chleb z pasztetem na drugie śniadanie. Wszyscy od razu wiedzieli, bo kanapka pachniała tak mocno, że trudno było jej nie poczuć. Jacku, zlituj się! Niektórzy mają działające nosy! Ola uśmiechnęła się dzisiaj do mnie. Szkoda, że ma takie głupie koleżanki, które nie odstępują jej nawet na krok. Nie ma jak pogadać, ani nic. Pozostaje nam pisanie na facebooku. A tak bardzo chciałbym podejść i porozmawiać, usłyszeć jej głos, poczuć oddech... Chyba wpadłem po uszy. Ale przecież nie podejdę do niej, bo koledzy już w ogóle nie dadzą mi spokoju. Muszę to jeszcze przemyśleć.
Piątek
I weekend! W końcu można zrobić coś więcej, niż tylko nauka i nauka. Myślę, że jutro pójdę pograć z chłopakami w piłkę. Na w-fie robimy same nudne rzeczy. Dzisiaj na przykład były jakieś testy sprawnościowe. Nie lubię ich, bo zawsze mam kiepskie wyniki. Kto w ogóle układa te skale? Jakiś mistrz olimpijski chyba. Dzisiaj na historii nauczycielka sugerowała kartkówkę, więc znów będę musiał kuć te daty na pamięć. Bez sensu. Po co to komu? Oli nie było dziś w szkole. Słyszałem, że ma grypę żołądkową. Niestety nie odpisuje, więc nie wiem, co tam u niej słychać. Jedyną wadą weekendu jest to, że tak długo nie będę jej widzieć. To aż nienormalne. Znów bolał mnie brzuch, myślę, że pójdę z tym do lekarza.
Połowa tygodnia. Mam nadzieję, że dwa kolejne dni miną szybko, bo nie mogę doczekać się weekendu. Dzisiaj tak naprawdę nic ciekawego się nie wydarzyło. Jak zwykle nauczyciele dali popalić niezapowiedzianymi kartkówkami i odpytkami. Mam tego dość, że traktują nas jak nieuków, przecież się uczymy, nie nasza wina, że dopada nas trema przy tablicy.
Co tu więcej napisać? Rano bolał mnie brzuch, ale wziąłem tabletkę i mi przeszło. Przede mną nauka na jutrzejszy sprawdzian z matmy.
Czwartek
Dzień pełen emocji! Nauczycielka z matematyki zachorowała i nie było sprawdzianu! Całe szczęście, bo chociaż siedziałem cały wieczór w książkach, to nic nie umiałem. Dzisiaj Jacek przyniósł do szkoły chleb z pasztetem na drugie śniadanie. Wszyscy od razu wiedzieli, bo kanapka pachniała tak mocno, że trudno było jej nie poczuć. Jacku, zlituj się! Niektórzy mają działające nosy!
Ola uśmiechnęła się dzisiaj do mnie. Szkoda, że ma takie głupie koleżanki, które nie odstępują jej nawet na krok. Nie ma jak pogadać, ani nic. Pozostaje nam pisanie na facebooku. A tak bardzo chciałbym podejść i porozmawiać, usłyszeć jej głos, poczuć oddech... Chyba wpadłem po uszy. Ale przecież nie podejdę do niej, bo koledzy już w ogóle nie dadzą mi spokoju. Muszę to jeszcze przemyśleć.
Piątek
I weekend! W końcu można zrobić coś więcej, niż tylko nauka i nauka. Myślę, że jutro pójdę pograć z chłopakami w piłkę. Na w-fie robimy same nudne rzeczy. Dzisiaj na przykład były jakieś testy sprawnościowe. Nie lubię ich, bo zawsze mam kiepskie wyniki. Kto w ogóle układa te skale? Jakiś mistrz olimpijski chyba.
Dzisiaj na historii nauczycielka sugerowała kartkówkę, więc znów będę musiał kuć te daty na pamięć. Bez sensu. Po co to komu?
Oli nie było dziś w szkole. Słyszałem, że ma grypę żołądkową. Niestety nie odpisuje, więc nie wiem, co tam u niej słychać. Jedyną wadą weekendu jest to, że tak długo nie będę jej widzieć. To aż nienormalne.
Znów bolał mnie brzuch, myślę, że pójdę z tym do lekarza.