malinkaa15
Zbyszko był rycerzem Królestwa Polskiego kiedy na jego życiowej drodze stanął Krzyżacki posłaniec którego omylnie zaatakował. Za karę został wtrącony do lochów i skazany na ścięcie głowy. W samotni spędził wiele czasy rozmyślając nad losem jaki go już niedługo miał spotkać był przekonany że to już koniec jego egzystencji na tej planecie. Gdy wyszedł na plac przed jego oczami ukazał się tłum ludzi czekający na jego egzekucje. Był pogodzony i czekał na wymierzenie kary gdy nagle jak grom z jasnego nieba rozległ się błagalny głos Danusi Mój Ci on, Mój Ci on". Dzięki tym słowom Zbyszek z Bogdanca został ocalony, zyskał prawdziwą bezgraniczną miłość mogło się wydawać że wszystko zakończy się prawdziwym happy end’em i słowami „żyli długo i szczęśliwie”, jednak nie było to dane naszym bohaterom. W niedługim czasie po całym zdarzeniu przed Zbyszkiem pojawił się kolejny zakręt. Rozpoczęła się wojna z Zakonem Krzyżackim na którą on sam został wysłany, jakby tego było mało krzyżacy porwali Danusie która już nigdy nie wróciła z niewoli. Myślę że ten argument z „Krzyżaków” H. Sienkiewicza jest bardzo trafnym potwierdzeniem mojej tezy, lecz jej słuszność można udowodnić również w historii pewnego starca którego prześladował pech z uwagi na który postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wyruszyć w morze. Moim kolejnym argumentem jest życie pełne trudu i zakrętów Santiago z książki E.Hemingway’a Pt. „Stary człowiek i morze”. Santiago wiódł spokojne życie, był rybakiem ,ale nie zwyczajnym rybakiem, miał niewiarygodnego pecha jego życie od jakiegoś czasu dawało mu niewiarygodnie w kość. Od ponad osiemdziesięciu dni nie może złowić żadnej ryby, ludzie się z niego śmieją, wytykają palcami. W tedy staruszek postanawia na radykalny krok – wyrusza daleko w morze gdzie żaden z miejscowych się jeszcze nie odważył. Ludzie patrzą na niego ze zdziwieniem, stukają się w czoło lecz Santiago się nie poddaje i rusza na poszukiwanie ryby giganta. Początkowa faza poszukiwań jest daremna, zmartwiony rybak jest przybity rezultatami jego poszukiwań, gdy w pewnym momencie uśmiecha się do niego szczęście na przynętę łapię się niesamowity duży merlin lecz starcowi nie łatwo jest się uporać z tak dużą zdobyczą. Rozpoczyna się 3 dniowa walka w której raz górą jest człowiek jednak przebiegłe zwierzę też nie chce dać za wygraną. Rybak jest na skraju wycieńczenia jednak jest bardzo zdeterminowany a wiary we własne siły dodaje mu myśl o jego idolu Di Maggio wspaniałym bessbolliście. Postanawia że będzie walczył dopóki nie padnie z wycieńczenia, jego upór popłaca. Starzec zdołał upolować wielkiego merlina lecz życie po raz kolejny go nie oszczędza i musi stoczyć heroiczną walkę w rekinami z której jednak udaje się mu wyjść cało a do portu wraca z „ciemną masą łba” merlina. Odtąd jego życie się zmienia, wreszcie zyskuje szacunek mieszkańców ponieważ jak dotąd nikt nie złowił tak wielkiego merlina. To były właśnie jego zakręty na drodze życia.
W swojej pracy chciałem pokazać że życie jest bardzo kruche, obdarza nas dużą ilościom ostrych zakrętów oraz karzę podejmować bardzo trudne decyzje. Argumenty które przedstawiłem ukazują jak szybko można je zmienić i że przysłowiowymi „zakrętami” są problemy dnia codziennego z którymi musimy się zmierzać. Myślę że w życiu nie znamy dnia ani godziny więc musimy się cieszyć z każdej chwili jaka nam była dana. Mam nadzieję że przykładami z literatury udała mi się potwierdzić tezę że życie podobne jest do drogi pełnej zakrętów.
W swojej pracy chciałem pokazać że życie jest bardzo kruche, obdarza nas dużą ilościom ostrych zakrętów oraz karzę podejmować bardzo trudne decyzje. Argumenty które przedstawiłem ukazują jak szybko można je zmienić i że przysłowiowymi „zakrętami” są problemy dnia codziennego z którymi musimy się zmierzać. Myślę że w życiu nie znamy dnia ani godziny więc musimy się cieszyć z każdej chwili jaka nam była dana. Mam nadzieję że przykładami z literatury udała mi się potwierdzić tezę że życie podobne jest do drogi pełnej zakrętów.