Napisać nieistniejącą baśń...... Prosze na jutro!!!
tviska
Dawno, dawno temu, za wielkim morzem i wielką górą żyła dziewczynka o imieniu Bella. Zwykła dziewczynka, o włosach czarnych jak noc, i oczach niebieskich jak niebo. Pewnego dnia poszła na spacer, gdy wtem zobaczyła śliczny kwiat. Kwiat o kolorze fioletowym, niesamowicie rzucający się w oczy. Bella próbowała go zerwać i udało jej się to. Usłyszała głos: ,,Od tej chwili będziesz miała wszystkie rzeczy materialne, ale nie będziesz szczęśliwa." Dziewczynka nie zrozumiała, więc zostawiła sobie ten kwiat. Gdy przyszła do domu, mama nie przywitała jej tak jak zwykle. Właściwie w ogóle do niej nie doszła. ,,No nic, pewnie gdzieś wyszła"- pomyślała sobie Bella,i zawołała babcię. Było to dziwne, gdyż babcia była na każde jej zawołanie. Weszła głębiej do domu, do kuchni. Zobaczyła i mamę i babcię przy ciasteczkach. Nagle starsza z pań obróciła głowę i powiedziała: -O, co ty tu robisz, dziewczynko? -Przecież jestem twoją wmuczką! -Nie wygaduj herezji. Wyjdź z tego domu. Belli popłynęła łza po policzku i poszła na łąkę. Tam dopiero zrozumiała, co się stało. To przez ten kwiat! Wyciągnęła go z kieszeni i wrzuciła do rzeki, nagle ziemia się zatrzęsła, zobaczyła tęcze i pobiegła do spowrotem do domu. Gdy weszła, już od progu przywitały ją radosne, ale wzburzone głosy mamy i babci. -Gdzieś ty się podziewała? Dziewczynka nic nie odrzekłaa tylko się uśmiechała...
Pewnego dnia poszła na spacer, gdy wtem zobaczyła śliczny kwiat. Kwiat o kolorze fioletowym, niesamowicie rzucający się w oczy. Bella próbowała go zerwać i udało jej się to. Usłyszała głos:
,,Od tej chwili będziesz miała wszystkie rzeczy materialne, ale nie będziesz szczęśliwa."
Dziewczynka nie zrozumiała, więc zostawiła sobie ten kwiat.
Gdy przyszła do domu, mama nie przywitała jej tak jak zwykle. Właściwie w ogóle do niej nie doszła. ,,No nic, pewnie gdzieś wyszła"- pomyślała sobie Bella,i zawołała babcię. Było to dziwne, gdyż babcia była na każde jej zawołanie.
Weszła głębiej do domu, do kuchni. Zobaczyła i mamę i babcię przy ciasteczkach. Nagle starsza z pań obróciła głowę i powiedziała:
-O, co ty tu robisz, dziewczynko?
-Przecież jestem twoją wmuczką!
-Nie wygaduj herezji. Wyjdź z tego domu.
Belli popłynęła łza po policzku i poszła na łąkę. Tam dopiero zrozumiała, co się stało. To przez ten kwiat! Wyciągnęła go z kieszeni i wrzuciła do rzeki, nagle ziemia się zatrzęsła, zobaczyła tęcze i pobiegła do spowrotem do domu. Gdy weszła, już od progu przywitały ją radosne, ale wzburzone głosy mamy i babci.
-Gdzieś ty się podziewała?
Dziewczynka nic nie odrzekłaa tylko się uśmiechała...