Najważniejsze wydarzenia podczas II wojny światowej w tarnowie
Swieczak1234
Początek II wojny światowej w Tarnowie
O wojnie mówiono od dawna
Wiadomo było, że wybuchnie, tylko nikt nie wiedział, kiedy - wspomina Mieczysław Krzemiński, wówczas kilkunastoletni chłopak, a w późniejszych latach żołnierz Armii Krajowej. A jednak 1 września, kiedy na ustach wszystkich pojawiło się słowo "wojna", ta wiadomość zrobiła wstrząsające wrażenie. "W piątek 1 września pokazały się pierwsze bombowce niemieckie - pisze ks. dr Jan Bochenek, wówczas proboszcz parafii katedralnej w Tarnowie, w opublikowanej w 1947 r. książce "Na posterunku" - szły powoli, z poszumem, błyszcząc czarnymi hackenkreuzami. Momentalnie opustoszały ulice... powiało strachem... odezwały się armatki przeciwlotnicze nad Mościcami, zaczęły trzeszczeć karabiny maszynowe pod Górą św. Marcina. Bombowce szybowały spokojnie. (...) W niedzielę 3 września padły pierwsze bomby. Atakowano dworzec i tory kolejowe, padały bomby koło mostów, padły na cmentarz, koło młyna "Romana", koło cegielni "Konstancja". We wtorek po południu padło ich więcej. Zniszczyły parę domów przy ul Narutowicza. A tymczasem wszystkie drogi były pełne uchodźców, szły tysiące ze Śląska, od Krakowa..." - Pamiętam dobrze naloty na Tarnów - pani Krystyna Czubowa miała wtedy zaledwie 8 lat. - Samoloty nadlatywały nie po kilka, ale naraz leciało ich ze 30. Uciekaliśmy do schronu, takiego prowizorycznego, który był niedaleko domu. Mieszkaliśmy za wałami Białej, kiedyś bomba wpadła do rzeki - pamiętam, że woda doleciała aż do naszego domu..." "Najcięższa była noc z wtorku na środę z 5 na 6 września - wspomina ks. J. Bochenek - W tę noc zrzucono parę bomb na szpital powszechny". Personel medyczny szpitala był nieliczny - lekarze także zostali zmobilizowani. Z tymi, którzy pozostali, współpracowały harcerki ze specjalnego zastępu samarytańskiego. Jedna z nich, Janina Siudutówna, wówczas uczennica Liceum im. Bł. Kingi, tak wspomina tamte wydarzenia: "Ewakuowano do nas szpital z Pszczyny, gdzie rozegrały się pierwsze walki. (...) Bomba spadła na podwórze. Panika. Brak lekarzy, kilka sióstr i nas, kilka harcerek i masa rannych. Przekrwawione bandaże, opatrunki niezmieniane od dnia walki, zgorzel na rękach i nogach, poszarpane wnętrzności, paniczny strach przed Niemcami i błagalna zewsząd prośba: siostrzyczko, wody!"...
Otwarta Katedra
W te straszne dni katedra była nieustannie otwarta dla wiernych. Ks. J. Bochenek dobrze wiedział, ile siły i otuchy płynie z wiary, z sakramentów świętych. "Ludzie cisnęli się do kościoła - wspomina - szeregami stali przy konfesjonałach. Komunikowaliśmy od wczesnego rana do godziny pierwszej, a nierzadko i później. (...) Z jakim przejęciem słuchaliśmy spowiedzi... może ostatniej! Z jakim nabożeństwem podawaliśmy Zbawiciela"... Do katedry przeniesiono wówczas cudowny obraz Matki Bożej Szkaplerznej, gdyż w kościółku na Burku, drewnianym i położonym blisko toru, nie był bezpieczny. Przed tym obrazem o każdej porze dnia widziało się rozmodlonych, leżących krzyżem...
Wkroczenie oddziałów
Pierwsze oddziały niemieckie wkroczyły do Tarnowa po południu 7 września. W kilka godzin później zostali zatrzymani zakładnicy, którzy swym życiem mieli gwarantować spokój. Byli to członkowie tymczasowego Zarządu Miasta. Umieszczono ich pod strażą w Ratuszu. Wśród zakładników był także wspominany ks. dr J. Bochenek. Nocą życie uwięzionych zawisło na włosku: "... z rewolwerem w ręku wpadł podporucznik z krzykiem: Padły strzały z ręki ludności cywilnej! Będziecie rozstrzelani!. W pierwszej chwili nikt się nie odezwał, jakby życie w nas zamarło. Za chwilę próbowaliśmy tłumaczyć chaotycznie, że my nie jesteśmy winni, że miasto nie jest jeszcze uświadomione o losie zakładników, że w mieście mogą być nieodpowiedzialne elementy. Dr Kryplewski począł tłumaczyć, że on jest burmistrzem, że może wystarczyłoby, gdyby on sam został rozstrzelany. Podporucznik warknął: Czy wy wiecie, kim są zakładnicy?! - Daliśmy spokój (...) Zaczęliśmy się spowiadać, chcieliśmy się przygotować na śmierć"... Nie zginęli. Po kilku godzinach zakładnicy zostali zwolnieni. Dopiero później dowiedzieli się, co się stało. Z ul. Wałowej ktoś strzelił w kierunku katedry. Zrobiono rewizję w okolicznych budynkach, wywleczono dwóch braci Chrząszczów - Stanisława i Piotra. Pod zarzutem strzelania do wojska niemieckiego zostali natychmiast rozstrzelani... "Coraz wyraźniej ręka niemiecka kładła się na życiu Tarnowa"...
Magdalena Rzepka - Tarnowski Gość Niedzielny
Fot 1: Niemieccy żołnierze na dworcu w Tarnowie Fot 2: Konwój Wehrmachtu na rynku w Ciężkowicach Zdjęcia zrobione przez Friedricha Schweiera, pisarza 54 kompanii Strzelców Krajowych, który w pierwszych dniach września 1939 r. wraz ze swoim oddziałem jechał na placówkę do Ciężkowic. Album przekazał Muzeum Okręgowemu w Tarnowie jego syn, Gerhard Schweier w 1985 r.
Tarnów w Generalnym Gubernatorstwie
26 października 1939 roku okupujący polskie obszary Niemcy przekazali władzę sprawowaną dotąd przez Wermacht w ręce własnej administracji cywilnej i wprowadzili nowy podział administracyjny zagarniętych ziem.
W wyniku tych zmian Tarnów znalazł się na obszarze nowego tworu administracyjno-politycznego - Generalnego Gubernatorstwa (Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete) i stał się siedzibą powiatu tarnowskiego (Kreishauptmannschaft Tarnow), wchodzącego w skład okręgu Kraków (Distrikt Krakau). Powiat tarnowski objął wówczas tereny przedwojennych powiatów: dąbrowskiego, brzeskiego i tarnowskiego, w tym obszar samego miasta, łącznie przeszło 2380 km2. Na jego czele stanął starosta (Kreishauptmann). Urząd ten jako pierwszy (do grudnia 1939 roku) pełnił dr Becht, następnie zaś kolejno Ernst Kundt, dr Hasse, Ludwig Stizinger i jako ostatni do końca wojny dr Alfred Kipke. Administrację w granicach samego miasta sprawował wówczas komisarz miejski (Stadtkommissar) podlegający jednak staroście.
Utworzenie Generalnego Gubernatorstwa (GG) nastąpiło z woli Führera i Kanclerza Rzeszy Niemieckiej Adolfa Hitlera na mocy dekretu z dnia 12 października 1939 roku o administracji okupowanych polskich obszarów, natomiast podziału administracyjnego GG dokonał już mianowany przez Hitlera Generalny Gubernator Hans Frank rozporządzeniem z dnia 26 października 1939 roku o odbudowie administracji okupowanych polskich obszarów. W rozporządzeniu tym Hans Frank wyznaczył jednocześnie Kraków jako siedzibę władz GG oraz wprowadził w GG język niemiecki jako język urzędowy. Generalne Gubernatorstwo było tworem specyficznym i miało status nie do końca określony. Z całą pewnością GG nie była krajem suwerennym, nie była też częścią Rzeszy. Podobnie problematyczny był status ludności zamieszkałej na terenie GG, która nie miała obywatelstwa GG ani obywatelstwa Rzeszy. Na terenie GG co do zasady obowiązywał polski porządek prawny, o ile określone sprawy nie zostały odmiennie uregulowane przez władze niemieckie. Specyfika GG polegała również na tym, że teoretycznie najwyższy organ władzy jakim był Generalny Gubernator nie posiadał na podległym sobie terenie jej pełni. Władzą prawodawczą dzielić się musiał z Radą Ministrów do Spraw Obrony Rzeszy oraz pełnomocnikiem do Spraw Planu Czteroletniego, którzy podobnie jak on mieli prawo wydawania rozporządzeń stanowiących najważniejsze źródło prawa w GG, natomiast władzą wykonawczą dzielił się przede wszystkim z wyższym dowódcą SS i Policji (der Höhere SS- und Polizeiführer), który choć formalnie podlegał Generalnemu Gubernatorowi, to jednak mianowany był osobiście przez Himmlera i w praktyce tylko jego rozkazy wykonywał. Jeżeli chodzi o władzę sądowniczą to na terenie GG funkcjonowały równocześnie sądy niemieckie, którym podlegali Reichsdeutsche, Volksdeutsche i osoby prowadzące działalność przeciwko Rzeszy, jej obywatelom i władzom GG (sądy powszechne, specjalne i policyjne sądy doraźne), oraz sądy polskie właściwe w sprawach nie należących do właściwości sądów niemieckich (sądy grodzkie, okręgowe i apelacyjne).
Generalne Gubernatorstwo było zatem strukturą quasi-państwową, podporządkowaną całkowicie Rzeszy Niemieckiej, zdominowaną przez czynniki policyjne, które posiadały uprawnienia władzy wykonawczej, sądowniczej a do pewnego stopnia również prawodawczej (Hans Frank przyznał wyższemu dowódcy SS i Policji prawo wydawania aktów prawnych na terenie GG). GG choć uzależniona całkowicie od Rzeszy posiadała jednak własną walutę (nowo utworzony Bank Emisyjny drukował tzw. młynarki) i oddzielona była od Rzeszy granicą celną i dewizową. GG posiadała również własny rząd, który był organem doradczym i wykonawczym Generalnego Gubernatora. Na jego czele przez cały okres okupacji stał Józef Bühler.
O wojnie mówiono od dawna
Wiadomo było, że wybuchnie, tylko nikt nie wiedział, kiedy - wspomina Mieczysław Krzemiński, wówczas kilkunastoletni chłopak, a w późniejszych latach żołnierz Armii Krajowej. A jednak 1 września, kiedy na ustach wszystkich pojawiło się słowo "wojna", ta wiadomość zrobiła wstrząsające wrażenie. "W piątek 1 września pokazały się pierwsze bombowce niemieckie - pisze ks. dr Jan Bochenek, wówczas proboszcz parafii katedralnej w Tarnowie, w opublikowanej w 1947 r. książce "Na posterunku" - szły powoli, z poszumem, błyszcząc czarnymi hackenkreuzami. Momentalnie opustoszały ulice... powiało strachem... odezwały się armatki przeciwlotnicze nad Mościcami, zaczęły trzeszczeć karabiny maszynowe pod Górą św. Marcina. Bombowce szybowały spokojnie. (...) W niedzielę 3 września padły pierwsze bomby. Atakowano dworzec i tory kolejowe, padały bomby koło mostów, padły na cmentarz, koło młyna "Romana", koło cegielni "Konstancja". We wtorek po południu padło ich więcej. Zniszczyły parę domów przy ul Narutowicza. A tymczasem wszystkie drogi były pełne uchodźców, szły tysiące ze Śląska, od Krakowa..." - Pamiętam dobrze naloty na Tarnów - pani Krystyna Czubowa miała wtedy zaledwie 8 lat. - Samoloty nadlatywały nie po kilka, ale naraz leciało ich ze 30. Uciekaliśmy do schronu, takiego prowizorycznego, który był niedaleko domu. Mieszkaliśmy za wałami Białej, kiedyś bomba wpadła do rzeki - pamiętam, że woda doleciała aż do naszego domu..." "Najcięższa była noc z wtorku na środę z 5 na 6 września - wspomina ks. J. Bochenek - W tę noc zrzucono parę bomb na szpital powszechny". Personel medyczny szpitala był nieliczny - lekarze także zostali zmobilizowani. Z tymi, którzy pozostali, współpracowały harcerki ze specjalnego zastępu samarytańskiego. Jedna z nich, Janina Siudutówna, wówczas uczennica Liceum im. Bł. Kingi, tak wspomina tamte wydarzenia: "Ewakuowano do nas szpital z Pszczyny, gdzie rozegrały się pierwsze walki. (...) Bomba spadła na podwórze. Panika. Brak lekarzy, kilka sióstr i nas, kilka harcerek i masa rannych. Przekrwawione bandaże, opatrunki niezmieniane od dnia walki, zgorzel na rękach i nogach, poszarpane wnętrzności, paniczny strach przed Niemcami i błagalna zewsząd prośba: siostrzyczko, wody!"...
Otwarta Katedra
W te straszne dni katedra była nieustannie otwarta dla wiernych. Ks. J. Bochenek dobrze wiedział, ile siły i otuchy płynie z wiary, z sakramentów świętych. "Ludzie cisnęli się do kościoła - wspomina - szeregami stali przy konfesjonałach. Komunikowaliśmy od wczesnego rana do godziny pierwszej, a nierzadko i później. (...) Z jakim przejęciem słuchaliśmy spowiedzi... może ostatniej! Z jakim nabożeństwem podawaliśmy Zbawiciela"... Do katedry przeniesiono wówczas cudowny obraz Matki Bożej Szkaplerznej, gdyż w kościółku na Burku, drewnianym i położonym blisko toru, nie był bezpieczny. Przed tym obrazem o każdej porze dnia widziało się rozmodlonych, leżących krzyżem...
Wkroczenie oddziałów
Pierwsze oddziały niemieckie wkroczyły do Tarnowa po południu 7 września. W kilka godzin później zostali zatrzymani zakładnicy, którzy swym życiem mieli gwarantować spokój. Byli to członkowie tymczasowego Zarządu Miasta. Umieszczono ich pod strażą w Ratuszu. Wśród zakładników był także wspominany ks. dr J. Bochenek. Nocą życie uwięzionych zawisło na włosku: "... z rewolwerem w ręku wpadł podporucznik z krzykiem: Padły strzały z ręki ludności cywilnej! Będziecie rozstrzelani!. W pierwszej chwili nikt się nie odezwał, jakby życie w nas zamarło. Za chwilę próbowaliśmy tłumaczyć chaotycznie, że my nie jesteśmy winni, że miasto nie jest jeszcze uświadomione o losie zakładników, że w mieście mogą być nieodpowiedzialne elementy. Dr Kryplewski począł tłumaczyć, że on jest burmistrzem, że może wystarczyłoby, gdyby on sam został rozstrzelany. Podporucznik warknął: Czy wy wiecie, kim są zakładnicy?! - Daliśmy spokój (...) Zaczęliśmy się spowiadać, chcieliśmy się przygotować na śmierć"... Nie zginęli. Po kilku godzinach zakładnicy zostali zwolnieni. Dopiero później dowiedzieli się, co się stało. Z ul. Wałowej ktoś strzelił w kierunku katedry. Zrobiono rewizję w okolicznych budynkach, wywleczono dwóch braci Chrząszczów - Stanisława i Piotra. Pod zarzutem strzelania do wojska niemieckiego zostali natychmiast rozstrzelani... "Coraz wyraźniej ręka niemiecka kładła się na życiu Tarnowa"...
Magdalena Rzepka - Tarnowski Gość Niedzielny
Fot 1: Niemieccy żołnierze na dworcu w Tarnowie Fot 2: Konwój Wehrmachtu na rynku w Ciężkowicach Zdjęcia zrobione przez Friedricha Schweiera, pisarza 54 kompanii Strzelców Krajowych, który w pierwszych dniach września 1939 r. wraz ze swoim oddziałem jechał na placówkę do Ciężkowic. Album przekazał Muzeum Okręgowemu w Tarnowie jego syn, Gerhard Schweier w 1985 r.
26 października 1939 roku okupujący polskie obszary Niemcy przekazali władzę sprawowaną dotąd przez Wermacht w ręce własnej administracji cywilnej i wprowadzili nowy podział administracyjny zagarniętych ziem.
W wyniku tych zmian Tarnów znalazł się na obszarze nowego tworu administracyjno-politycznego - Generalnego Gubernatorstwa (Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete) i stał się siedzibą powiatu tarnowskiego (Kreishauptmannschaft Tarnow), wchodzącego w skład okręgu Kraków (Distrikt Krakau). Powiat tarnowski objął wówczas tereny przedwojennych powiatów: dąbrowskiego, brzeskiego i tarnowskiego, w tym obszar samego miasta, łącznie przeszło 2380 km2. Na jego czele stanął starosta (Kreishauptmann). Urząd ten jako pierwszy (do grudnia 1939 roku) pełnił dr Becht, następnie zaś kolejno Ernst Kundt, dr Hasse, Ludwig Stizinger i jako ostatni do końca wojny dr Alfred Kipke. Administrację w granicach samego miasta sprawował wówczas komisarz miejski (Stadtkommissar) podlegający jednak staroście.
Utworzenie Generalnego Gubernatorstwa (GG) nastąpiło z woli Führera i Kanclerza Rzeszy Niemieckiej Adolfa Hitlera na mocy dekretu z dnia 12 października 1939 roku o administracji okupowanych polskich obszarów, natomiast podziału administracyjnego GG dokonał już mianowany przez Hitlera Generalny Gubernator Hans Frank rozporządzeniem z dnia 26 października 1939 roku o odbudowie administracji okupowanych polskich obszarów. W rozporządzeniu tym Hans Frank wyznaczył jednocześnie Kraków jako siedzibę władz GG oraz wprowadził w GG język niemiecki jako język urzędowy. Generalne Gubernatorstwo było tworem specyficznym i miało status nie do końca określony. Z całą pewnością GG nie była krajem suwerennym, nie była też częścią Rzeszy. Podobnie problematyczny był status ludności zamieszkałej na terenie GG, która nie miała obywatelstwa GG ani obywatelstwa Rzeszy. Na terenie GG co do zasady obowiązywał polski porządek prawny, o ile określone sprawy nie zostały odmiennie uregulowane przez władze niemieckie. Specyfika GG polegała również na tym, że teoretycznie najwyższy organ władzy jakim był Generalny Gubernator nie posiadał na podległym sobie terenie jej pełni. Władzą prawodawczą dzielić się musiał z Radą Ministrów do Spraw Obrony Rzeszy oraz pełnomocnikiem do Spraw Planu Czteroletniego, którzy podobnie jak on mieli prawo wydawania rozporządzeń stanowiących najważniejsze źródło prawa w GG, natomiast władzą wykonawczą dzielił się przede wszystkim z wyższym dowódcą SS i Policji (der Höhere SS- und Polizeiführer), który choć formalnie podlegał Generalnemu Gubernatorowi, to jednak mianowany był osobiście przez Himmlera i w praktyce tylko jego rozkazy wykonywał. Jeżeli chodzi o władzę sądowniczą to na terenie GG funkcjonowały równocześnie sądy niemieckie, którym podlegali Reichsdeutsche, Volksdeutsche i osoby prowadzące działalność przeciwko Rzeszy, jej obywatelom i władzom GG (sądy powszechne, specjalne i policyjne sądy doraźne), oraz sądy polskie właściwe w sprawach nie należących do właściwości sądów niemieckich (sądy grodzkie, okręgowe i apelacyjne).
Generalne Gubernatorstwo było zatem strukturą quasi-państwową, podporządkowaną całkowicie Rzeszy Niemieckiej, zdominowaną przez czynniki policyjne, które posiadały uprawnienia władzy wykonawczej, sądowniczej a do pewnego stopnia również prawodawczej (Hans Frank przyznał wyższemu dowódcy SS i Policji prawo wydawania aktów prawnych na terenie GG). GG choć uzależniona całkowicie od Rzeszy posiadała jednak własną walutę (nowo utworzony Bank Emisyjny drukował tzw. młynarki) i oddzielona była od Rzeszy granicą celną i dewizową. GG posiadała również własny rząd, który był organem doradczym i wykonawczym Generalnego Gubernatora. Na jego czele przez cały okres okupacji stał Józef Bühler.