Od lat w wigilijny poranek pakujemy do samochodu walizki i jedziemy do babci Jasi, aby spędzić święta w gronie rodziny tatusia. Babcia, dziadek, wujek, dwie ciocie, kuzynki i kuzyni mieszkają w malutkim miasteczku pod Kielcami.
Domek dziadków jest mały i stary. Pachnie wilgocią oraz suszonymi jabłkami, które leżą na piecu. Na Wigilię wszyscy przychodząz różnymi pakunkami i garnuszkami. Trzeba dużo jedzenia dla tylu osób. Babcia nie dałaby rady przygotować wszyatkiego sama. Dlatego jej pomagamy. W poludnie dziadek z wujkiemprzynoszą z lasu olbrzymią choinkę. Cały dom zaczyna pachnieć lasem. Babcia otwiera wielką szafę, w której są pudła z ozdobami choinkowymi. Najweselej jest zawsze przy zakładaniu łańcuchów. Kiedyś dziadziuś cały się w nie zaplątał. Kiedy choinka jest już wystrojona, wracamy do kuchni. Pachnie tu makiem, grzybami i kapustą. Wszystkich ogarnia świąteczny nastrój. Kiedy potrawy są gotowe, zaczynamy nakrywać stół wigilijny. Dziadekwychodzi po siano, które kładziemy pod śnieżnobiałym obrusem. Wszyscy ubieramy się odświętnie.
Przy stole wigilijnym najpierw składamy sobie serdeczne życzenia. Potem jemy potrawy wigilijne. U dziadków jest ich zazwyczaj siedem. Moje ulubione to groch z kapustą i barszcz z uszkami.
Jest ciasno, ale bardz wesoło. Najbardziej lubię, gdy wszyscy śpiewamy kolędy. W pokoju pachnie prawdziwą choinką. Po Wigilii cała rodzina idzie na pasterkę do małego kościółka. Śnieg skrzypi pod nogami, jest cicho i biało. Słychać tylko szczekanie psów.
Cieszę się, że co roku możemy się spotkać. Przez ten czas zawsze dzieje się coś ciekawego. Lubię białą zimę, puszysty śnieg w ogródku babci i puszystego kota, który wesoło mruczy na babcinych kolanach. A babcia zna tyle bajek i chętnie je opowiada.
Od lat w wigilijny poranek pakujemy do samochodu walizki i jedziemy do babci Jasi, aby spędzić święta w gronie rodziny tatusia. Babcia, dziadek, wujek, dwie ciocie, kuzynki i kuzyni mieszkają w malutkim miasteczku pod Kielcami.
Domek dziadków jest mały i stary. Pachnie wilgocią oraz suszonymi jabłkami, które leżą na piecu. Na Wigilię wszyscy przychodząz różnymi pakunkami i garnuszkami. Trzeba dużo jedzenia dla tylu osób. Babcia nie dałaby rady przygotować wszyatkiego sama. Dlatego jej pomagamy. W poludnie dziadek z wujkiemprzynoszą z lasu olbrzymią choinkę. Cały dom zaczyna pachnieć lasem. Babcia otwiera wielką szafę, w której są pudła z ozdobami choinkowymi. Najweselej jest zawsze przy zakładaniu łańcuchów. Kiedyś dziadziuś cały się w nie zaplątał. Kiedy choinka jest już wystrojona, wracamy do kuchni. Pachnie tu makiem, grzybami i kapustą. Wszystkich ogarnia świąteczny nastrój. Kiedy potrawy są gotowe, zaczynamy nakrywać stół wigilijny. Dziadekwychodzi po siano, które kładziemy pod śnieżnobiałym obrusem. Wszyscy ubieramy się odświętnie.
Przy stole wigilijnym najpierw składamy sobie serdeczne życzenia. Potem jemy potrawy wigilijne. U dziadków jest ich zazwyczaj siedem. Moje ulubione to groch z kapustą i barszcz z uszkami.
Jest ciasno, ale bardz wesoło. Najbardziej lubię, gdy wszyscy śpiewamy kolędy. W pokoju pachnie prawdziwą choinką. Po Wigilii cała rodzina idzie na pasterkę do małego kościółka. Śnieg skrzypi pod nogami, jest cicho i biało. Słychać tylko szczekanie psów.
Cieszę się, że co roku możemy się spotkać. Przez ten czas zawsze dzieje się coś ciekawego. Lubię białą zimę, puszysty śnieg w ogródku babci i puszystego kota, który wesoło mruczy na babcinych kolanach. A babcia zna tyle bajek i chętnie je opowiada.