Na podstawie legend warszawskich ułóż opowiadanie, którego głównym bohaterem będzie Bazyliszek. Wpleć w tekst opowiadania krótki opis postaci. Proszę o szybką odpowiedz! dam naj!!! z góry dziękuje!! ;-*
blacky98
W czasach tak odległych, że nie sposób tego objąć rozumem - żył sobie pewien Kogut. Było to najpyszniejsze i najniegodziwsze stworzenie na całym świecie. Całe swoje plugawe życie poświęcał na łamanie kurzych serc, zdradzanie kur z innymi kurami, a następnie porzucanie ich w chwili pojawienia się jajek. Oprócz tego Kogut był śmierdzącym i aroganckim leniem, brutalem i szowinistą i wszystkie kury mdlały na myśl o nim. Biedaczki były już zmęczone ciągłą rywalizacją, dbaniem o piękne pióra, walkami w błocie, a także wysiadywaniem jaj, które mnożyły się w postępie geometrycznym.
Pewnego dnia kury postanowiły się więc zemścić. Wybrały największe jajo i podrzuciły je Kogutowi do gniazda. Gdy tylko bezecnik się obudził i je ujrzał wpadł w czarną rozpacz, ponieważ okazało się, że też jest kobietą. Nieszczęsny Kogut przestał się ruszać i dzięki temu wysiedział ogromne jajo, z którego po pewnym czasie wykluł się rozkoszny kurczak. Kogut na jego widok zdębiał, zdumiał się, poruszył skrzydłem, a następnie umarł, ponieważ spojrzenie kurczaka było śmiertelnie przeszywające. Pisklę kwiliło z głodu, a w końcu znudziło się mu to, zjadł Koguta, skorupę z której wylazł oraz kilka pobliskich obiektów i tak pokrzepiony ruszył dalej. Nasz bohater zupełnie już nie przypominał swego niecnego rodzica. Był pokryty łuskami, miał kły, pazury, szpony, błoniaste skrzydła, wyłupiaste ślepia oraz parę innych ciekawych akcesoriów. Oprócz tego ział ogniem, miał na imię Bazyliszek i zabijał swe ofiary poprzez rzucenie na nie okiem. Gdy kury zobaczyły potwornego Bazyliszka pękły ze strachu. Bazyliszek zżarł popękany kurnik, rozrósł się do rozmiarów remizy strażackiej i następnie ruszył w świat.
Nasz bohater okazał się być wielkim i nieposkromionym żarłokiem. Wkrótce poznał serdecznego przyjaciela i kompana od spraw kulinarnych o imieniu Godzilla i odtąd już razem przemierzali Ziemię i plądrowali ją z różnych zasobów jedzeniowych. A ponieważ nie byli wybredni, smakowały im zarówno świeżutkie dania z makdonalda, jak i królewny z przeterminowaną datą ważności. Przy okazji Bazyliszek z Godzillą przeżywali dużo bardzo ciekawych przygód. Huśtali się na huśtawkach, jeździli go-kartami, bawili się w piasku, a także zwiedzali zamki i pałace gdzie robili dużo zdjęć cyfrowym aparatem i połknęli 6 królewien, z których przynajmniej 2 były świeże.
Niestety ich zabawa wkrótce uległa zniszczeniu, gdyż król po krótkiej naradzie z mieszkańcami doszedł do wniosku, że szkodliwe, królewno żerne potwory należy zamordować. Zaczęła się okrutna nagonka. Zabicie Godzilli było dziecinnie proste. Wystarczyło kilka helikopterów wyposażonych w laserowe miecze, karabiny oraz małą bombę atomową. Natomiast pozbycie się Bazyliszka było niemożliwe gdyż zabijał on spojrzeniem każdego, kto się tylko do niego zbliżył.
Król rozzłościł się ponieważ z winy Bazyliszka wymarło ¾ państwa i nie było komu płacić podatków. Biedny król musiał odsprzedać kilka swoich pałacy, żeby się jakoś utrzymać. Najbardziej cierpiała jego jedyna ocalała córka - Brunhilda, ponieważ nie mogła już odbywać swych coweekendowych wycieczek dookoła świata i bardzo się nudziła.
Pewnego razu gdy jak zwykle poszła do drogerii po zakup paru kilogramów kosmetyków, a następnie zaczęła ich używać i oglądać w lustrze ich piorunujący efekt, nadszedł Bazyliszek. Brunhilda zajęta obserwacją procesu pękania liszai na swej twarzyczce zupełnie nie zauważyła, że potwór pożera wszystkie sprzedawczynie ze sklepu i teraz czai się na nią. Niestety nim Bazyliszek dopadł królewny, zobaczył w lustrze swoje własne oblicze, na ten widok zdębiał, dostał apopleksji, padaczki, a potem umarł.
Królewna Brunhilda natychmiast zaczęła skakać do góry z radości, a następnie zdarła z Bazyliszka skórę i wyprodukowała z niej buty, torebkę oraz wiosenny płaszczyk.
I odtąd wszyscy na jej widok umierali z zazdrości.
Pewnego dnia kury postanowiły się więc zemścić. Wybrały największe jajo i podrzuciły je Kogutowi do gniazda. Gdy tylko bezecnik się obudził i je ujrzał wpadł w czarną rozpacz, ponieważ okazało się, że też jest kobietą. Nieszczęsny Kogut przestał się ruszać i dzięki temu wysiedział ogromne jajo, z którego po pewnym czasie wykluł się rozkoszny kurczak. Kogut na jego widok zdębiał, zdumiał się, poruszył skrzydłem, a następnie umarł, ponieważ spojrzenie kurczaka było śmiertelnie przeszywające. Pisklę kwiliło z głodu, a w końcu znudziło się mu to, zjadł Koguta, skorupę z której wylazł oraz kilka pobliskich obiektów i tak pokrzepiony ruszył dalej. Nasz bohater zupełnie już nie przypominał swego niecnego rodzica. Był pokryty łuskami, miał kły, pazury, szpony, błoniaste skrzydła, wyłupiaste ślepia oraz parę innych ciekawych akcesoriów. Oprócz tego ział ogniem, miał na imię Bazyliszek i zabijał swe ofiary poprzez rzucenie na nie okiem. Gdy kury zobaczyły potwornego Bazyliszka pękły ze strachu. Bazyliszek zżarł popękany kurnik, rozrósł się do rozmiarów remizy strażackiej i następnie ruszył w świat.
Nasz bohater okazał się być wielkim i nieposkromionym żarłokiem. Wkrótce poznał serdecznego przyjaciela i kompana od spraw kulinarnych o imieniu Godzilla i odtąd już razem przemierzali Ziemię i plądrowali ją z różnych zasobów jedzeniowych. A ponieważ nie byli wybredni, smakowały im zarówno świeżutkie dania z makdonalda, jak i królewny z przeterminowaną datą ważności. Przy okazji Bazyliszek z Godzillą przeżywali dużo bardzo ciekawych przygód. Huśtali się na huśtawkach, jeździli go-kartami, bawili się w piasku, a także zwiedzali zamki i pałace gdzie robili dużo zdjęć cyfrowym aparatem i połknęli 6 królewien, z których przynajmniej 2 były świeże.
Niestety ich zabawa wkrótce uległa zniszczeniu, gdyż król po krótkiej naradzie z mieszkańcami doszedł do wniosku, że szkodliwe, królewno żerne potwory należy zamordować. Zaczęła się okrutna nagonka. Zabicie Godzilli było dziecinnie proste. Wystarczyło kilka helikopterów wyposażonych w laserowe miecze, karabiny oraz małą bombę atomową. Natomiast pozbycie się Bazyliszka było niemożliwe gdyż zabijał on spojrzeniem każdego, kto się tylko do niego zbliżył.
Król rozzłościł się ponieważ z winy Bazyliszka wymarło ¾ państwa i nie było komu płacić podatków. Biedny król musiał odsprzedać kilka swoich pałacy, żeby się jakoś utrzymać. Najbardziej cierpiała jego jedyna ocalała córka - Brunhilda, ponieważ nie mogła już odbywać swych coweekendowych wycieczek dookoła świata i bardzo się nudziła.
Pewnego razu gdy jak zwykle poszła do drogerii po zakup paru kilogramów kosmetyków, a następnie zaczęła ich używać i oglądać w lustrze ich piorunujący efekt, nadszedł Bazyliszek. Brunhilda zajęta obserwacją procesu pękania liszai na swej twarzyczce zupełnie nie zauważyła, że potwór pożera wszystkie sprzedawczynie ze sklepu i teraz czai się na nią. Niestety nim Bazyliszek dopadł królewny, zobaczył w lustrze swoje własne oblicze, na ten widok zdębiał, dostał apopleksji, padaczki, a potem umarł.
Królewna Brunhilda natychmiast zaczęła skakać do góry z radości, a następnie zdarła z Bazyliszka skórę i wyprodukowała z niej buty, torebkę oraz wiosenny płaszczyk.
I odtąd wszyscy na jej widok umierali z zazdrości.