Na początku był... Napisz mit o stworzeniu świata. Postaraj się żeby informacje, które podasz, nie miały naukowego uzasadnienia. Bardzo proszę o pomoc!
NattLOL
Na początku byl chaos... potem zaczelo sie cos dziac. Nagle z chmur i pylu powstał człowiek. Ale to nie byl zwykly człowiek, to byl ogromny czlowiek!... RESZTE SE DOSPIEWAJ;)
0 votes Thanks 0
lionelmessi48
Na początku był okruszek. Taki sobie mały okruszek ciastka, który lewitował we wszechświecie. Nie wiadomo było, co to za okruszek - bo przeciez nie moze istniec on bez ciasta a ciasta w poblizu nie było ani widac, ani słychac. A wiec ten maluch żyl sobie sam ze sobą 50 milionow lat, nieświadomy, iż nie ma on prawa istnieć. Wszystkie inne planety zastanawiały się, dlaczego owy maluszek lewituje całkiem sam pośrodku wielkiego kosmosu, i nie znajdywały na to ani jednego uzasadnienia. No ale taki bieg rzeczy nie mogł trwac długo - mimo iż w tym własnie miejscu gdzie był okruszek żadko się zdażały meteory, czasem jednak zdarzyło się jakimś odłamkom planetarnym przelecieć, i planety zaczeły się bać, że w końcu uderzy maluszka taki meteor. Wymyslił wiec Mars,żeby podłozyc maluszkowi drożdże. Tak wiec zrobili. Po 8 milionach lat okruszek urusł. Urusł sporo, i juz nie był okruszkiem tylko wielkim tortem weselnym. Złozylo sie jednak tak, że - znow z niewytłumaczalnych okolicznosci, tort miał ksztalt elipsy, jak nigdy z tortem sie nie dzieje. No ale coż - miał nie za dobrą postawe i za kazdym uderzeniem meteora robiła sie w nim duża dziura. I tak planety troszczyly sie o niego, ale tort wyrosł na całkiem grymaśna planete. Rozkazywał wszystkim. Po niedługim czasie (jakieś 4 miliony lat) planety postanowiły pozbyć sie malucha. Tylko jak to zrobić delikatnie? Saturn, uważany za najrozsadniejszego, żekł wtedy : - Nie ma innego wyjścia, trzeba malego po prostu porzadnie zlać! - Ale jak zlać? - dziwiły się planety - przecież on jest taki miekki. - Już ja mam na to sposób! - odpowiedział Saturn. Wział malucha i podstawił pod slonce, gdzie spedzili razem milion lat. w miedzyczasie, saturn stał się gazową planetą, a mały tort - zsechł się, jednak w wielu miejscach powstaly oceany wody - z jakiegoś niezrozumialego powodu nie wyparowały! Wtedy saturn popchnał małego, ktory tak sie zdziwił, ze poleciał daleko daleko, miliony kilometrów naprzód. Wyladował w końcu na miejscu dość dużo oddalonym od słonca, ale nie na tyle,aby swiatło promieni nie moglo go dotknać. Cóz jednak - miał karę. Odtad obracaŁ sie z wielka szybkoscią wokół własnej osi, i wokół słonca - tak aby powstały dzień i noc, i pory roku. a saturn, bardzo zadowolony, wrocił na swoja pozycję, tak powstala ziemia.
A wiec ten maluch żyl sobie sam ze sobą 50 milionow lat, nieświadomy, iż nie ma on prawa istnieć. Wszystkie inne planety zastanawiały się, dlaczego owy maluszek lewituje całkiem sam pośrodku wielkiego kosmosu, i nie znajdywały na to ani jednego uzasadnienia. No ale taki bieg rzeczy nie mogł trwac długo - mimo iż w tym własnie miejscu gdzie był okruszek żadko się zdażały meteory, czasem jednak zdarzyło się jakimś odłamkom planetarnym przelecieć, i planety zaczeły się bać, że w końcu uderzy maluszka taki meteor. Wymyslił wiec Mars,żeby podłozyc maluszkowi drożdże. Tak wiec zrobili.
Po 8 milionach lat okruszek urusł. Urusł sporo, i juz nie był okruszkiem tylko wielkim tortem weselnym. Złozylo sie jednak tak, że - znow z niewytłumaczalnych okolicznosci, tort miał ksztalt elipsy, jak nigdy z tortem sie nie dzieje. No ale coż - miał nie za dobrą postawe i za kazdym uderzeniem meteora robiła sie w nim duża dziura. I tak planety troszczyly sie o niego, ale tort wyrosł na całkiem grymaśna planete. Rozkazywał wszystkim. Po niedługim czasie (jakieś 4 miliony lat) planety postanowiły pozbyć sie malucha. Tylko jak to zrobić delikatnie?
Saturn, uważany za najrozsadniejszego, żekł wtedy :
- Nie ma innego wyjścia, trzeba malego po prostu porzadnie zlać!
- Ale jak zlać? - dziwiły się planety - przecież on jest taki miekki.
- Już ja mam na to sposób! - odpowiedział Saturn.
Wział malucha i podstawił pod slonce, gdzie spedzili razem milion lat. w miedzyczasie, saturn stał się gazową planetą, a mały tort - zsechł się, jednak w wielu miejscach powstaly oceany wody - z jakiegoś niezrozumialego powodu nie wyparowały!
Wtedy saturn popchnał małego, ktory tak sie zdziwił, ze poleciał daleko daleko, miliony kilometrów naprzód. Wyladował w końcu na miejscu dość dużo oddalonym od słonca, ale nie na tyle,aby swiatło promieni nie moglo go dotknać.
Cóz jednak - miał karę. Odtad obracaŁ sie z wielka szybkoscią wokół własnej osi, i wokół słonca - tak aby powstały dzień i noc, i pory roku. a saturn, bardzo zadowolony, wrocił na swoja pozycję,
tak powstala ziemia.