— Cześć... — szepnęła Ania, siadając do swojej ławki. Bartek spojrzał na nią oraz na jej ławkę, chcąc zacząć mówić o tym że mają dzisiaj sprawdzian jednak odpuścił.
— Jak zwykle nieprzygotowana? — spytał retorycznie.
— Tak i właśnie jakbyś mógł nie zasłaniać tego co piszesz to byłoby super, naprawdę.
— Co?! — Bartkowi aż wyszły oczy z orbit — Przecież to niemożliwe! — krzyknął, jednak szybko opamiętał się w jakim znajduje się miejscu. Na szczęście poprzez ciągły hałas w pomieszczeniu nikt nie usłyszał jego podnoszącego się głosu. Ania spojrzała na niego zdziwiona.
— No co? Przecież jesteś moim kolegą, no nie?
— No tak, ale-
— No właśnie, i mamy sobie pomagać.
— Ale nie w taki sposób...
— A w jaki? Przecież wychowawczyni wyraźnie powiedziała na początku roku że jako klasa mamy sobie pomagać, czyż nie?
— Ale Anna, to tak nie działa. Pani nie chodziło o to że mamy sobie pomagać z takimi rzeczami jak odpisywanie ze sprawdzianów.
— Czyli mi nie dasz?
— Oczywiście że nie!
— A pamiętasz jak to ja dałam ci odpisać na przerwie zadanie domowe z biologii?
— Anka... — Bartek ciężko westchnął — Nie mogę, przepraszam... — po chwili ciszy rzucił — Było się nauczyć.
— Ale jesteś...
— A co robiłaś przez całe 2 tygodnie w domu?
— A co miałam robić? Grałam w gry, spałam, oglądałam TV...
— Ale się nie uczyłaś, prawda?
— No oczywiście że nie, czy ty w ogóle kiedykolwiek zobaczyłeś mnie z nagłym przypływem weny na sprawdzianie?
— No nie, ale czemu akurat dziś chcesz bym to ja ci pokazał co piszę?
— Przed tobą pokazywał mi to Sebastian — wskazała na puste miejsce za sobą — Ale dziś go nie ma, więc to ty jesteś moją ostatnią deską ratunku.
— Ania, nie mogę...
— Bartuś proszę cię!
— Nie, i nie przymilaj się. Jestem przewodniczącym, muszę dawać innym przykład a nie robić takie coś... — po chwili zastanowienia dodał — Czekaj, Sebastian ci pomagał?
— No tak, bo on był okej nie to co ty — dziewczyna przewróciła oczami, a chłopak bez słowa wstał i zgłosił to nauczycielce. Nauczycielka zamiast sprawdzianu zrobiła godzinę wychowawczą o poprawnym zachowaniu, oraz o tym co wolno a co nie. Po wyjściu z sali Bartek dogonił Annę, która od razu zaczęła go wyzywać od skarżypyt i świń. Bartek na odchodne tylko rzucił
— Sprawdzian będzie za 3 dni, tak więc masz czas by choć trochę się na niego nauczyć. Nie dziękuj — a Anna przemyślała tą propozycję...
— Cześć... — szepnęła Ania, siadając do swojej ławki. Bartek spojrzał na nią oraz na jej ławkę, chcąc zacząć mówić o tym że mają dzisiaj sprawdzian jednak odpuścił.
— Jak zwykle nieprzygotowana? — spytał retorycznie.
— Tak i właśnie jakbyś mógł nie zasłaniać tego co piszesz to byłoby super, naprawdę.
— Co?! — Bartkowi aż wyszły oczy z orbit — Przecież to niemożliwe! — krzyknął, jednak szybko opamiętał się w jakim znajduje się miejscu. Na szczęście poprzez ciągły hałas w pomieszczeniu nikt nie usłyszał jego podnoszącego się głosu. Ania spojrzała na niego zdziwiona.
— No co? Przecież jesteś moim kolegą, no nie?
— No tak, ale-
— No właśnie, i mamy sobie pomagać.
— Ale nie w taki sposób...
— A w jaki? Przecież wychowawczyni wyraźnie powiedziała na początku roku że jako klasa mamy sobie pomagać, czyż nie?
— Ale Anna, to tak nie działa. Pani nie chodziło o to że mamy sobie pomagać z takimi rzeczami jak odpisywanie ze sprawdzianów.
— Czyli mi nie dasz?
— Oczywiście że nie!
— A pamiętasz jak to ja dałam ci odpisać na przerwie zadanie domowe z biologii?
— Anka... — Bartek ciężko westchnął — Nie mogę, przepraszam... — po chwili ciszy rzucił — Było się nauczyć.
— Ale jesteś...
— A co robiłaś przez całe 2 tygodnie w domu?
— A co miałam robić? Grałam w gry, spałam, oglądałam TV...
— Ale się nie uczyłaś, prawda?
— No oczywiście że nie, czy ty w ogóle kiedykolwiek zobaczyłeś mnie z nagłym przypływem weny na sprawdzianie?
— No nie, ale czemu akurat dziś chcesz bym to ja ci pokazał co piszę?
— Przed tobą pokazywał mi to Sebastian — wskazała na puste miejsce za sobą — Ale dziś go nie ma, więc to ty jesteś moją ostatnią deską ratunku.
— Ania, nie mogę...
— Bartuś proszę cię!
— Nie, i nie przymilaj się. Jestem przewodniczącym, muszę dawać innym przykład a nie robić takie coś... — po chwili zastanowienia dodał — Czekaj, Sebastian ci pomagał?
— No tak, bo on był okej nie to co ty — dziewczyna przewróciła oczami, a chłopak bez słowa wstał i zgłosił to nauczycielce. Nauczycielka zamiast sprawdzianu zrobiła godzinę wychowawczą o poprawnym zachowaniu, oraz o tym co wolno a co nie. Po wyjściu z sali Bartek dogonił Annę, która od razu zaczęła go wyzywać od skarżypyt i świń. Bartek na odchodne tylko rzucił
— Sprawdzian będzie za 3 dni, tak więc masz czas by choć trochę się na niego nauczyć. Nie dziękuj — a Anna przemyślała tą propozycję...