patulka
Ryszard Kapuściński jest wybitnym pisarzem. Pisarzem uprawiającym przede wszystkim gatunek zwany reportażem. Z pewnością, można mówić o reportażu literackim, by go odróżnić od reportażu ściśle dziennikarskiego, doraźnego, zajmującego się wyłącznie chwilą bieżącą i nie aspirującego do uogólnień, szerszych ujęć, nie pretendującego do wyjścia poza efemeryczność, na jaką skazany jest dziennik a nawet tygodnik. Literacki nie znaczy jednak - fikcyjny.
Literackość nie polega bowiem na fantazjowaniu, na budowaniu fabuł układanych w zaciszu gabinetu, polega na całkiem czym innym - na szukaniu formy, w której dadzą się przedstawić relacjonowane zdarzenia, na kreowaniu podmiotu opowiadającego, na takim wreszcie ujmowaniu wypadków, o których się opowiada, by ujawnić ich różne aspekty, nie tylko aktualne uwikłania - aspekty polityczne, ale też psychologiczne, aspekty społeczne, ale również indywidualne.
Motto jednego z rozdziałów "Czerwonego i czarnego" Stendhala: "powieść, jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu", stało się banałem, cytowano je bowiem i wtedy, gdy była po temu potrzeba i gdy jej brakowało. Dzisiejszy reportaż, taki przynajmniej, jaki uprawia Kapuściński, nie mieściłby się już w tym określeniu, choć - jakby mogło się wydawać - przylega ono do niego lepiej, niż do jakiejkolwiek innej pisarskiej formy. Nie mieściłby się choćby dlatego, że reporter częściej porusza się po bezdrożach niż drogach, jego gościńcami bywają afrykańskie pustynie i busze, a także - podbiegunowe lodowe pola. Porusza się rozmaicie, czasem nawet pieszo - i korzysta z najróżniejszych środków lokomocji, od zwierząt pociągowych po odrzutowce.
Literackość nie polega bowiem na fantazjowaniu, na budowaniu fabuł układanych w zaciszu gabinetu, polega na całkiem czym innym - na szukaniu formy, w której dadzą się przedstawić relacjonowane zdarzenia, na kreowaniu podmiotu opowiadającego, na takim wreszcie ujmowaniu wypadków, o których się opowiada, by ujawnić ich różne aspekty, nie tylko aktualne uwikłania - aspekty polityczne, ale też psychologiczne, aspekty społeczne, ale również indywidualne.
Motto jednego z rozdziałów "Czerwonego i czarnego" Stendhala: "powieść, jest to zwierciadło, które obnosi się po gościńcu", stało się banałem, cytowano je bowiem i wtedy, gdy była po temu potrzeba i gdy jej brakowało. Dzisiejszy reportaż, taki przynajmniej, jaki uprawia Kapuściński, nie mieściłby się już w tym określeniu, choć - jakby mogło się wydawać - przylega ono do niego lepiej, niż do jakiejkolwiek innej pisarskiej formy. Nie mieściłby się choćby dlatego, że reporter częściej porusza się po bezdrożach niż drogach, jego gościńcami bywają afrykańskie pustynie i busze, a także - podbiegunowe lodowe pola. Porusza się rozmaicie, czasem nawet pieszo - i korzysta z najróżniejszych środków lokomocji, od zwierząt pociągowych po odrzutowce.
mam nadzieję że pomogłam :-)