Musze napisać opowiadanie twórcze że ja jestem detekstywem i nmusze jakąś sprawe rozwiązać pomóżcie mi wymyślić coś śmiesznego
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
zależy czy byłąś detektywem czy jesteś abo nie pominę wsztęp
pewnego razu zauważyłam że na betonie są odciski buta. chciałam pujść na policję ale detektyw działa sam więc ruszyłam śladami doszłam do starej kamienicy przypominającą kształt krótkiego smoka lub delfina. weszłam do kamienicy i zobaczyłam płapki, nie wiedzałam po co ale poszłam dalej.wkrótcę doszłam do dzwi pod numerem ∞.myślałam że to jakiś obłend ale pukając do drwi otworzył półczłowiek pół zwierz tak jak bogowie egipscy i powiedzieli że muszą okraść od tych bank dziś wieczorem.kręciło mi się w głowie od tychzdarzeń ale oni mieli rację w nocy ktoś chciał wkraść się do banku.po tygodniu okazało się że to był trening.mi się kręciło w głowie a inni się śmiali. wkrótcę się odpłacę.
mam nadzieje że pomogłem
Pewnego pięknego lipcowego ranka opalałam się na plaży. Na niebie nie było ani jednej chmurki, błękit rozpanoszył się tam na dobre. Około godziny jedenastej zwinęłam mój ręcznik plażowy i wróciłam do hotelu, bo słońce grzało niemiłosiernie. Nawet asfalt przestał stawiać mu opór i zmiękł od jego ciepła.
Hotel był na szczęście klimatyzowany i zaopatrzony w chłodne napoje oraz lody w barze. Kupiłam wodę mineralną i poszłam do pokoju, żeby wytrzepać piasek ze wszystkiego, co miałam na plaży. O dwunastej poszłam na obiad, jak każdy, kto się tu zatrzmał. Zajadając z apetytem myślałam o tym, co będę robić po południu. Nagle, w połowie drogi widelca z sałatką do moich ust, w hotelu włączył się alarm. Po chwili pojawił się kierownik i poinformował mnie, że w jednym z pokoi dokonano kradzieży. Wiedział, że jestem detektywem, więc poprosił mnie o pomoc w tej sprawie.
Weszliśmy do pokoju, takiego samego jak mój. Okno było wybite, a na trawniku przed nim leżało mnóstwo szkła i dość duży kamień. Pośrodku stała bogata starsza pani i jej wnuk. Kobieta przez łzy mówiła, że skradziono jej psa, rasowego medalistę rasy chiuaua. Chłopak był spokojny.
- Witam - zaczęłam. - Czy mogłaby pani powiedzieć, co się stało?
- To może ja powiem - powiedział chłopak. - Babcia jest bardzo smutna. Cezary był oczywiście ubezpieczony, ale jej chyba nic go nie zastąpi.
- Cezary to ten pies, tak?
- Mój kochany medalista! - wybuchnęła płaczem starsza pani. - Co ja bez niego zrobię?! Źli ludzie go porwali, biedna psinka!
- Babciu, ja pani detektyw wszystko wytłumaczę - przerwał wnuczek. - Cezary został tu, w pokoju, a my zeszliśmy na obiad. Jestem pewien, że drzwi były zamknięte na klucz. Mieliśmy dwa, ale babcia swój gdzieś zapodziała, na co byłem przygotowany i dałem jej mój. Babcia często coś gubi. Ja mieszkam w pokoju obok, w zeszłym tygodniu przyjechała moja dziewczyna. Bolała ją głowa i nie była na obiedzie. Teraz śpi. Jutro wyjeżdża.
- Dobrze. Tobie już dziękuję, chciałabym zadać kilka pytań twojej babci. Mógłbyś wyjść?
- Oczywiście - chyba niechętnie spełnił moje polecenie.
- Proszę pani, czy pieniądze z ubezpieczenia psa dałaby pani wnuczkowi? - zapytałam staruszkę.
- Tak. Nie mam nikogo poza nim - wytarła nos chusteczką. - Miałam jeszcze tylko Czarusia, ale on... - urwała i znów utonęła w potoku łez.
Zawołałam chłopaka do pokoju i wiedząc dokładnie co zrobił, zaczęłam to tłumaczyć starszej pani przy nim i kierowniku
- Wiem już wszystko. Pani wcale kluczy nie zgubiła, ma je ta dziewczyna pani wnuka. Zabrał je pani i dał jej. Chora wcale nie jest. Pies...
- Proszę tak o Czarusiu nie mówić - chlipnęła kobieta.
- Dobrze. Cezary został skradziony przez tego chłopaka i jego dziewczynę. Pewnie jeszcze go mają w swoim pokoju.
- Co?! Jak pani może! - zawołał wnuczek.
- Zdradziła was szyba - powiedziałam. - Gdyby ktoś chciał ją wybić, to większość szkła leżałaby wewnątrz pokoju. Natomiast to, że leży za oknem świadczy o tym, że wybito ją od wewnątrz. Reszta układa się w logiczną całość.
- Co?! Ty mały łajdaku! Ja ci chciałam wszystko zapisać w spadku, a ty chciałeś zabrać mojego medalistę? O nie! Wszystko zapiszę Czarkowi! - krzyczała wściekła babcia.
- Temu kundlowi?! - dziwił się chłopak.
- Czarusiowi! - wykrzyknęła.
- Do widzenia państwu, ja wracam na plażę - powiedziałam, żeby wyjść nie wybuchnąć śmiechem po kolejnym "Czarusiu". Wciąż nie mogę się nadziwić, jak ta kobieta kocha swojego psa. Poprawka, "Czarusia".
Trochę się rozpisałam. Może się przyda? ;) Pozdro.