Podstępny Odys wybudowawszy konia trojańskiego umożliwił Grekom zdobycie odwiecznego miasta Troi. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że kiedy upici, po wielkiej uczcie, obrońcy, zostali nieoczekiwanie zaatakowani przez Achajów (którzy wyskoczyli z drewnianego posągu), nie stawiali większego oporu.
Jednak bogowie postanowili oszczędził kilku Trojan, aby ci zakładając późniejszy Rzym mogli wziąć odwet na Grekach. Wśród nich znalazł się niejaki Eneasz, syn Wenery (Wenus, greckiej Afrodyty), człowiek niezwykłej pobożności. Na Olimpie nie miał wrogów, prócz Junony (greckiej Hery), która prawdziwie go nienawidziła. Po pierwsze był synem Wenery, jej rywalki, a po drugie jak głoszą przepowiednie jego potomkowie mają zniszczyć Kartaginę, której jest opiekunką. Eneasz ocalały z rzezi wraz z synem Askaniuszem i grupką ocalałych wybudował łodzie i czym prędzej odpłynął od brzegu...
Bogowie wszakże obiecali mu nową krainę, ale jak to bywa ich obietnice są iście pytyjskie, zawiłe i niezrozumiałe. Dla Eneasza i jego ekipy rozpoczęły się lata uciążliwej wędrówki. Przemierzał niezliczone kraje i krainy, wyspy i półwyspy. Szedł w ślad za Odyseuszem; spotkał się z cyklopem, ominął Scyllę i Charybdę i zawitał na wyspę Politema. W końcu bogowie zesłali mu kolejną wskazówkę. Dostał ją na wyspach Strofadów, od mieszkających tam harpii, które oznajmiły mu, że osiedli się w tym miejscu, gdzie taki głód go napadnie, że pozjada stoły !
Eneasz wiele razy był bliski Italii, ale chytra i złośliwa Junona zawsze skutecznie go od niej odpędzała. W końcu zawinął do fenickiego miasta Kartagina. Zarządzała nią piękna księżniczka o zacnym imieniu Dydona. Wieść o klęsce Troi była już powszechnie znana, więc tym chętniej przyjęła naocznych świadków, którzy są najlepszym źródłem informacji. Księżna zakochała się w przybyszu . Od tego czasu Dydona i Eneasz często spacerowali po ulicach powstającego miasta. Przybysza trapiło jednak poczucie misji. W końcu odpłynął wraz z towarzyszami. Dydona z rozpaczy przebiła się mieczem.
Przybył do wybrzeży Zatoki Neapolitańskiej. Odnalazł tam wejście do podziemi, gdzie oprowadzał go duch, jego zmarłego ojca. Eneasz ujrzał wtedy wszystkich przyszłych króli, dyktatorów, władców Rzymu aż do boskiego Oktawiana Augusta.
Wyruszył na północ, aby przybić do brzegu, gdzie Tyber uchodzi do Morza Tyrreńskiego. Nikt wówczas się nie spodziewał, że to jest ich ziemia, wyznaczona przez bogów. Nie prezentowała się wówczas najlepiej : sucha, gdzieniegdzie tylko kępa trawy, zamiast rzeki mlekiem płynącej, niezbyt czysty Tyber. Słowem nie warta większej uwagi.
Usiadłszy, drużyna Eneasza wyciągnęła resztki zapasów, wśród których były stare, twarde jak kamień placki. Zajadając się tymi smakołykami w pewnym momencie mały Askaniusz krzyknął : "Acha! Już nawet stoły musimy jeść". Przepowiednia się sprawdziła.
Na owym terenie panowały dwie rodziny : Latynów i Rutulów. Stary król Latyński, Latynus miał piękną córkę imieniem Lawinie, którą zamierzał wydać za księcia Rutulów, Turunusa. Jednak w nocy objawił mu się ojciec, rozkazawszy wydać jedynaczkę za przybysza, którego jutro spotka. I rzeczywiście nazajutrz zjawił się u niego Eneasz z prośbą o pozwolenia na osiedlenie się na jego ziemiach. Pobożny Latynus wyżej stawiał posłuszność bogom nad sprawami politycznymi. Turunus, podjudzany przez Junonę wywołał wojnę z Latynami. Ci wraz z drużyna Eneasza odparli najazd. Zwycięzca ożenił się z Lawinią, a na jej cześć wybudował miasto Lawinium. Jednak 4 lata później Rutulowie ponowili atak. W szale bitwy Eneasz zaginął. Jedni mówili, że zginął, drudzy natomiast widzieli jak wstępuje do nieba za sprawą swej matki Wenery. Supremację po nim objął jego syn Askaniusz, zwany także Julusem.
Nowy władca, założył nowe miasto, które nazwał Alba Long. Od tego czasu nową warownią rządziła niezliczona rzesza władców, których żadna księga nie zdoła spisać, ani żadna głowa nie zdoła spamiętać...
Stary król Prokas, potomek Askaniusza, zostawił po sobie dwóch synów: starszego Numitora, który prawowicie objął władzę po ojcu i rządnego władzy Amuliusa. Młodszy zebrawszy wojsko, strącił z tronu brata i sam obwołał się królem. Aby zabezpieczyć swoją władzę, jedyną córkę Numitora, Reę Sylwię uczynił westalką . Jednak zdarzył się cud. Rea Sylwia poczęła bliźniaków : Remusa i Romulusa, których ojcem był sam Mars. Amulius kazał wyrzucić braci do Tybru. Tak też uczyniono, jednak z pomocą bogów obaj chłopcy zostali wyrzuceni na brzeg w okolicy wzgórza Palatynu. Od tej pory byli karmieni przez wilczycę.
Pewnego razu pastuch Faustulus, zauważył dwóch małych chłopców w zaroślach. Bogowie nie zesłali mu własnego potomstwa, a zawsze marzył o dzieciach. Przygarnął więc je do siebie i wespół z żoną wychowywał. Remus i Romulus dorastali nic nie wiedząc o swoim pochodzeniu. Spędzali czas jak wszyscy młodzieńcy : na polowaniach, zapasach, grach.
Wkrótce jednak doszło do bójki między pastuchami Amuliusa i Numitora. Bracia, jako że Faustulus był sługą królewskim stanęli po stronie byłego samozwańca. Poplecznikom Numitora udało się porwać Romulusa. Stary, prawowity władcy poznał w nim swojego wnuka. Postanowiona wraz z Remusem, że obalą Amuliusa. Zebrawszy wojsko pokonali żołnierzy amuliusowych, a na tronie obsadzili Numitora. Bracia jednak nie chcieli przebywać w Alba Long, a ich pragnieniem było założenie własnego miasta...
Obaj jednak nie wiedzieli, który z nich ma być założycielem nowego grodu. Postanowiono poradzić się w tej kwestii bogów. Pewnej nocy usiedli obaj na dwóch wzgórzach: Romulus na Kapitolu, a Remus na Awentynie. Najpierw do drugiego z braci przyleciało sześć sępów i już wydawało się, że to jego bogowie wybrali, gdy nagle nad głową Romulusa ukazało się dwanaście. Było więc jasne ...
Wybraniec od razu wziął się do pracy. Zaprzągł pług w parę wołów i zaczął orać teren wokół Kapitolu. Było to w roku 753 przed Chrystusem. Podobno Remus zawistny w stosunku do brata, pogardliwie patrzył na pracę Romulusa. W końcu przeskoczył bruzdę ziemi, stanowiącą pierwowzór murów obronnych. Jednak nie wziął pod uwagę faktu, że Romulus nie jest już pastuchem, a królem nowego miasta, które swoim panowaniem obejmie największy teren w historii świata. Władca przyskoczył do najeźdźcy i przebił go mieczem, oznajmiając, że każdego spotka taki los, jeżeli będzie siłą starał się przedostać do nowego miasta, Romy ...
Było miasto, lecz nie było mieszkańców. Romulus wpadł na świetny pomysł. Wyznaczył pobliższy gaj zwany asylum, na miejsce w którym każdy, nawet największy zbrodniarz może czuć się bezpieczny, gdyż nie spotka go żadna kara. Od tej pory do nowego grodu wpływały duże ilości opryszków, złodziejaszków, zabójców itd. Jednak kolejny problem zafrasował głowę władcy. Aby miasto mogło istnieć potrzebne są kobiety. Postanowił więc urządzić wspaniałą ucztę i zaprosił na nią wszystkich mieszkańców z pobliskich gmin. Gdy zabawa trwała na dobre, Romulus dał znak i jego ludzie porwali po jednej kobiecie. Powstał wielki zgiełk. Akcja był jednak udana. Mężczyźni musieli wracać bez żon i córek...
Taka hańba nie mogła zostać bez odzewu. Pobliskie gminy zaczęły rekrutować żołnierzy. Na pierwszym miejscu uplasowali się Sabinowie. W końcu król Sabinów Titus Tatius wyruszył na Rzym. Walka była zacięta i wydawałoby się, że obrońcy ulegną. Jednak nagle wpadły w ciżbę walczących wcześniej porwane kobiety, które przyzwyczaiły się i nawet pokochały swoich porywaczy. Po krzykach i lamentach udało się im w końcu spacyfikować walczących. Sabinowie połączyli się z Rzymem tworząc jedno państwo, a Titus Tatius rządził na równi z Romulusem.
Pewnego dnia nad założycielem miasta pojawiła się wielka chmura. Gdy jej obłoki się rozpierzchły Romulusa już nie było. Zastanawiano się co się stało. W końcu sytuacja się wyjaśniła, za sprawą jednego z mieszkańców, który ogłosił, że widział Romulusa przemienionego w boga.
Od tej pory Rzymem rządziło sześciu królów. Ostatni z nich Tarkwiniusz Pyszny został wypędzony i nastała republika. Rządy owych władców są owiane tajemnicą jednak wbrew obiegowej opini władali mądrze i roztropnie.
Podstępny Odys wybudowawszy konia trojańskiego umożliwił Grekom zdobycie odwiecznego miasta Troi. Nie trzeba chyba wyjaśniać, że kiedy upici, po wielkiej uczcie, obrońcy, zostali nieoczekiwanie zaatakowani przez Achajów (którzy wyskoczyli z drewnianego posągu), nie stawiali większego oporu.
Jednak bogowie postanowili oszczędził kilku Trojan, aby ci zakładając późniejszy Rzym mogli wziąć odwet na Grekach. Wśród nich znalazł się niejaki Eneasz, syn Wenery (Wenus, greckiej Afrodyty), człowiek niezwykłej pobożności. Na Olimpie nie miał wrogów, prócz Junony (greckiej Hery), która prawdziwie go nienawidziła. Po pierwsze był synem Wenery, jej rywalki, a po drugie jak głoszą przepowiednie jego potomkowie mają zniszczyć Kartaginę, której jest opiekunką. Eneasz ocalały z rzezi wraz z synem Askaniuszem i grupką ocalałych wybudował łodzie i czym prędzej odpłynął od brzegu...
Bogowie wszakże obiecali mu nową krainę, ale jak to bywa ich obietnice są iście pytyjskie, zawiłe i niezrozumiałe. Dla Eneasza i jego ekipy rozpoczęły się lata uciążliwej wędrówki. Przemierzał niezliczone kraje i krainy, wyspy i półwyspy. Szedł w ślad za Odyseuszem; spotkał się z cyklopem, ominął Scyllę i Charybdę i zawitał na wyspę Politema. W końcu bogowie zesłali mu kolejną wskazówkę. Dostał ją na wyspach Strofadów, od mieszkających tam harpii, które oznajmiły mu, że osiedli się w tym miejscu, gdzie taki głód go napadnie, że pozjada stoły !
Eneasz wiele razy był bliski Italii, ale chytra i złośliwa Junona zawsze skutecznie go od niej odpędzała. W końcu zawinął do fenickiego miasta Kartagina. Zarządzała nią piękna księżniczka o zacnym imieniu Dydona. Wieść o klęsce Troi była już powszechnie znana, więc tym chętniej przyjęła naocznych świadków, którzy są najlepszym źródłem informacji. Księżna zakochała się w przybyszu . Od tego czasu Dydona i Eneasz często spacerowali po ulicach powstającego miasta. Przybysza trapiło jednak poczucie misji. W końcu odpłynął wraz z towarzyszami. Dydona z rozpaczy przebiła się mieczem.
Przybył do wybrzeży Zatoki Neapolitańskiej. Odnalazł tam wejście do podziemi, gdzie oprowadzał go duch, jego zmarłego ojca. Eneasz ujrzał wtedy wszystkich przyszłych króli, dyktatorów, władców Rzymu aż do boskiego Oktawiana Augusta.
Wyruszył na północ, aby przybić do brzegu, gdzie Tyber uchodzi do Morza Tyrreńskiego. Nikt wówczas się nie spodziewał, że to jest ich ziemia, wyznaczona przez bogów. Nie prezentowała się wówczas najlepiej : sucha, gdzieniegdzie tylko kępa trawy, zamiast rzeki mlekiem płynącej, niezbyt czysty Tyber. Słowem nie warta większej uwagi.
Usiadłszy, drużyna Eneasza wyciągnęła resztki zapasów, wśród których były stare, twarde jak kamień placki. Zajadając się tymi smakołykami w pewnym momencie mały Askaniusz krzyknął : "Acha! Już nawet stoły musimy jeść". Przepowiednia się sprawdziła.
Na owym terenie panowały dwie rodziny : Latynów i Rutulów. Stary król Latyński, Latynus miał piękną córkę imieniem Lawinie, którą zamierzał wydać za księcia Rutulów, Turunusa. Jednak w nocy objawił mu się ojciec, rozkazawszy wydać jedynaczkę za przybysza, którego jutro spotka. I rzeczywiście nazajutrz zjawił się u niego Eneasz z prośbą o pozwolenia na osiedlenie się na jego ziemiach. Pobożny Latynus wyżej stawiał posłuszność bogom nad sprawami politycznymi. Turunus, podjudzany przez Junonę wywołał wojnę z Latynami. Ci wraz z drużyna Eneasza odparli najazd. Zwycięzca ożenił się z Lawinią, a na jej cześć wybudował miasto Lawinium. Jednak 4 lata później Rutulowie ponowili atak. W szale bitwy Eneasz zaginął. Jedni mówili, że zginął, drudzy natomiast widzieli jak wstępuje do nieba za sprawą swej matki Wenery. Supremację po nim objął jego syn Askaniusz, zwany także Julusem.
Nowy władca, założył nowe miasto, które nazwał Alba Long. Od tego czasu nową warownią rządziła niezliczona rzesza władców, których żadna księga nie zdoła spisać, ani żadna głowa nie zdoła spamiętać...
Stary król Prokas, potomek Askaniusza, zostawił po sobie dwóch synów: starszego Numitora, który prawowicie objął władzę po ojcu i rządnego władzy Amuliusa. Młodszy zebrawszy wojsko, strącił z tronu brata i sam obwołał się królem. Aby zabezpieczyć swoją władzę, jedyną córkę Numitora, Reę Sylwię uczynił westalką . Jednak zdarzył się cud. Rea Sylwia poczęła bliźniaków : Remusa i Romulusa, których ojcem był sam Mars. Amulius kazał wyrzucić braci do Tybru. Tak też uczyniono, jednak z pomocą bogów obaj chłopcy zostali wyrzuceni na brzeg w okolicy wzgórza Palatynu. Od tej pory byli karmieni przez wilczycę.
Pewnego razu pastuch Faustulus, zauważył dwóch małych chłopców w zaroślach. Bogowie nie zesłali mu własnego potomstwa, a zawsze marzył o dzieciach. Przygarnął więc je do siebie i wespół z żoną wychowywał. Remus i Romulus dorastali nic nie wiedząc o swoim pochodzeniu. Spędzali czas jak wszyscy młodzieńcy : na polowaniach, zapasach, grach.
Wkrótce jednak doszło do bójki między pastuchami Amuliusa i Numitora. Bracia, jako że Faustulus był sługą królewskim stanęli po stronie byłego samozwańca. Poplecznikom Numitora udało się porwać Romulusa. Stary, prawowity władcy poznał w nim swojego wnuka. Postanowiona wraz z Remusem, że obalą Amuliusa. Zebrawszy wojsko pokonali żołnierzy amuliusowych, a na tronie obsadzili Numitora. Bracia jednak nie chcieli przebywać w Alba Long, a ich pragnieniem było założenie własnego miasta...
Obaj jednak nie wiedzieli, który z nich ma być założycielem nowego grodu. Postanowiono poradzić się w tej kwestii bogów. Pewnej nocy usiedli obaj na dwóch wzgórzach: Romulus na Kapitolu, a Remus na Awentynie. Najpierw do drugiego z braci przyleciało sześć sępów i już wydawało się, że to jego bogowie wybrali, gdy nagle nad głową Romulusa ukazało się dwanaście. Było więc jasne ...
Wybraniec od razu wziął się do pracy. Zaprzągł pług w parę wołów i zaczął orać teren wokół Kapitolu. Było to w roku 753 przed Chrystusem. Podobno Remus zawistny w stosunku do brata, pogardliwie patrzył na pracę Romulusa. W końcu przeskoczył bruzdę ziemi, stanowiącą pierwowzór murów obronnych. Jednak nie wziął pod uwagę faktu, że Romulus nie jest już pastuchem, a królem nowego miasta, które swoim panowaniem obejmie największy teren w historii świata. Władca przyskoczył do najeźdźcy i przebił go mieczem, oznajmiając, że każdego spotka taki los, jeżeli będzie siłą starał się przedostać do nowego miasta, Romy ...
Było miasto, lecz nie było mieszkańców. Romulus wpadł na świetny pomysł. Wyznaczył pobliższy gaj zwany asylum, na miejsce w którym każdy, nawet największy zbrodniarz może czuć się bezpieczny, gdyż nie spotka go żadna kara. Od tej pory do nowego grodu wpływały duże ilości opryszków, złodziejaszków, zabójców itd. Jednak kolejny problem zafrasował głowę władcy. Aby miasto mogło istnieć potrzebne są kobiety. Postanowił więc urządzić wspaniałą ucztę i zaprosił na nią wszystkich mieszkańców z pobliskich gmin. Gdy zabawa trwała na dobre, Romulus dał znak i jego ludzie porwali po jednej kobiecie. Powstał wielki zgiełk. Akcja był jednak udana. Mężczyźni musieli wracać bez żon i córek...
Taka hańba nie mogła zostać bez odzewu. Pobliskie gminy zaczęły rekrutować żołnierzy. Na pierwszym miejscu uplasowali się Sabinowie. W końcu król Sabinów Titus Tatius wyruszył na Rzym. Walka była zacięta i wydawałoby się, że obrońcy ulegną. Jednak nagle wpadły w ciżbę walczących wcześniej porwane kobiety, które przyzwyczaiły się i nawet pokochały swoich porywaczy. Po krzykach i lamentach udało się im w końcu spacyfikować walczących. Sabinowie połączyli się z Rzymem tworząc jedno państwo, a Titus Tatius rządził na równi z Romulusem.
Pewnego dnia nad założycielem miasta pojawiła się wielka chmura. Gdy jej obłoki się rozpierzchły Romulusa już nie było. Zastanawiano się co się stało. W końcu sytuacja się wyjaśniła, za sprawą jednego z mieszkańców, który ogłosił, że widział Romulusa przemienionego w boga.
Od tej pory Rzymem rządziło sześciu królów. Ostatni z nich Tarkwiniusz Pyszny został wypędzony i nastała republika. Rządy owych władców są owiane tajemnicą jednak wbrew obiegowej opini władali mądrze i roztropnie.