Była godzina piąta po południu. Gebhr chciał przenocować. Szukał jakiegoś bezpiecznego miejsca, które dałoby schronienie przed dzikimi zwierzętami. Saba biegał poszczekując na małpy. Nagle umilkł, a po chwili przybiegł pędem do koni ze zjeżoną sierścią na grzbiecie i podkulonym pod siebie ogonem. Beduini, chcąc zobaczyć co przestraszyło psa, ruszyli dalej. Gdy pokonali zakręt, stanęli jak wryci. Ich oczom ukazał się lew. Zdumieni jeźdźcy nie wiedzieli co począć. Chcieli uciekać, ale pewne było, że wielki zwierz zacząłby ich gonić. Chamis wpadł na pomysł, żeby spuścić Kalego z powroza i uciekać. Wówczas lew jego pierwszego by dogonił i jego tylko zabił. Gebhr zastanowił się i doszedł do wniosku, że Kali z pewnością uciekłby na drzewo, a wtedy lew ruszyłby w pogoń za nimi. Niestety do głowy wpadła mu inna okropna myśl. Zaproponował towarzyszom, że zabije chłopca i rzuci go przed siebie. Wtedy lew widząc Kalego zatrzyma się, by go pożreć, a wówczas będą mogli uciec. Już chwycił nóż, gdy w tej samej chwili Staś złapał go za rękaw i zapytał co robi. Gebhr odparł, że jeśli Kali nie wystarczy, by powstrzymać lwa, zabije i ich. Staś ciągnąc go ze zdwojoną siłą powiedział, żeby dał mu strzelbę, i że on zabije lwa. Gebhr zawahał się, ale Chamis widział jak Staś strzela, więc krzyknął, żeby dać mu strzelbę. Gebhr dał chłopcu sztucer i naboje. Staś wolno ruszył w stronę zwierza. Przez kilka pierwszych kroków był jak odurzony i widział tylko siebie Nel z szyjami poderżniętymi nożem Gebhra. Ale wnet bliższe i straszniejsze niebezpieczeństwo kazało mu zapomnieć o wszystkim innym. Miał przed sobą lwa !!! Na widok zwierza pociemniało mu w oczach. Arabowie wstrzymali dech w piersiach, bowiem nigdy w życiu nie widzieli nic podobnego. Z jednej strony mały chłopiec, a z drugiej potężny zwierz. Staś przemógł całą siłą woli bezwładność nóg i posunął się dalej. Gdy był w odległości dwudziestu kroków, zatrzymał się. A lew podniósł się, przeciągnął grzbiet i zniżył głowę. Gotował się do skoku przysiadając na tylnych łapach. Lecz Staś przez jedno mgnienie oka dostrzegł, że muszka sztucera przypada na czole zwierza i pociągnął za spust. Huknął strzał. Lew runął na wznak z czterema łapami do góry. Staś otworzył strzelbę i założył nowy ładunek. Odwrócił się do porywaczy i wpił oczy w Gebhra. Powiedział, że nie zabije Nel ani nikogo więcej. Strzały jeden po drugim targnęły echem wąwozu. Gebhr runął na ziemię , a Chamis uderzył zakrwawionym czołem w koński kark. Nastała śmiertelna cisza. Przerwały ją dopiero szczęśliwe jęki Kalego. Staś jednak nie zwracał na niego uwagi. Skoczył ku Nel i krzyknął, że są wolni.Może być?;p
Była godzina piąta po południu. Gebhr chciał przenocować. Szukał jakiegoś bezpiecznego miejsca, które dałoby schronienie przed dzikimi zwierzętami. Saba biegał poszczekując na małpy. Nagle umilkł, a po chwili przybiegł pędem do koni ze zjeżoną sierścią na grzbiecie i podkulonym pod siebie ogonem. Beduini, chcąc zobaczyć co przestraszyło psa, ruszyli dalej. Gdy pokonali zakręt, stanęli jak wryci. Ich oczom ukazał się lew. Zdumieni jeźdźcy nie wiedzieli co począć. Chcieli uciekać, ale pewne było, że wielki zwierz zacząłby ich gonić. Chamis wpadł na pomysł, żeby spuścić Kalego z powroza i uciekać. Wówczas lew jego pierwszego by dogonił i jego tylko zabił. Gebhr zastanowił się i doszedł do wniosku, że Kali z pewnością uciekłby na drzewo, a wtedy lew ruszyłby w pogoń za nimi. Niestety do głowy wpadła mu inna okropna myśl. Zaproponował towarzyszom, że zabije chłopca i rzuci go przed siebie. Wtedy lew widząc Kalego zatrzyma się, by go pożreć, a wówczas będą mogli uciec. Już chwycił nóż, gdy w tej samej chwili Staś złapał go za rękaw i zapytał co robi. Gebhr odparł, że jeśli Kali nie wystarczy, by powstrzymać lwa, zabije i ich. Staś ciągnąc go ze zdwojoną siłą powiedział, żeby dał mu strzelbę, i że on zabije lwa. Gebhr zawahał się, ale Chamis widział jak Staś strzela, więc krzyknął, żeby dać mu strzelbę. Gebhr dał chłopcu sztucer i naboje. Staś wolno ruszył w stronę zwierza. Przez kilka pierwszych kroków był jak odurzony i widział tylko siebie Nel z szyjami poderżniętymi nożem Gebhra. Ale wnet bliższe i straszniejsze niebezpieczeństwo kazało mu zapomnieć o wszystkim innym. Miał przed sobą lwa !!! Na widok zwierza pociemniało mu w oczach. Arabowie wstrzymali dech w piersiach, bowiem nigdy w życiu nie widzieli nic podobnego. Z jednej strony mały chłopiec, a z drugiej potężny zwierz. Staś przemógł całą siłą woli bezwładność nóg i posunął się dalej. Gdy był w odległości dwudziestu kroków, zatrzymał się. A lew podniósł się, przeciągnął grzbiet i zniżył głowę. Gotował się do skoku przysiadając na tylnych łapach. Lecz Staś przez jedno mgnienie oka dostrzegł, że muszka sztucera przypada na czole zwierza i pociągnął za spust. Huknął strzał. Lew runął na wznak z czterema łapami do góry. Staś otworzył strzelbę i założył nowy ładunek. Odwrócił się do porywaczy i wpił oczy w Gebhra. Powiedział, że nie zabije Nel ani nikogo więcej. Strzały jeden po drugim targnęły echem wąwozu. Gebhr runął na ziemię , a Chamis uderzył zakrwawionym czołem w koński kark. Nastała śmiertelna cisza. Przerwały ją dopiero szczęśliwe jęki Kalego. Staś jednak nie zwracał na niego uwagi. Skoczył ku Nel i krzyknął, że są wolni.Może być?;p