Muszę napisać scenariusz pierwszego odcinka jakiegoś serialu ( ma to być wymyślony serial nie taki który jest w telewizji obecnie) trzeba podać tytuł, osoby występujące i krótki opis głównego wątku no i SCENARIUSZ
napiszcie m to bo ja ni wiem całkiem jak to zrobić proszę
Konie z opuszczonymi głowami. Jeźdźcy zmęczeni, obdarci, poranieni. Na pierwszym planie Gasztowt i Józwa Beznogi na jednym koniu. Obok między końmi nosze. W kadr wbiegają ko- biety, wyrostki, starcy - pomagają zsiadać wyczerpanym jeźdźcom.
Józwa i Gasztowt na koniu nieruchomi.
Twarz nieprzytomnego Wołodyjowskiego
PACUNELKI (nad Wołodyjowskim) Wyżyje? (inna) Jak opłatek blady...
JÓZWA Dużo krwi stracił, dbajcie o niego, bo tego wart. To pułkownik Wołody- jowski.
Z obejścia wybiegają trzy córki Gasztowta - Sonia, Terka i Marysia - rosłe, jasnowłose panny. Otwierają furtę, wprowa- dzają konie z dwoma jeźdźcami. Dwie kobiety prowadzą ran- nego Mikołaja, który nieomal zwisa na nich. Inna kobieta szuka wzrokiem męża. Nie znajduje. Przypada do piersi starca. Płacze. W głębi ludzie pomagają zsiadać jeźdźcom. Prowadzą ludzi i konie do domów.
MŁODA KOBIETA A gdzie Jasiek?
ŻOŁNIERZ (z bandażem widocznym spod fu- trzanej czapy) Ubili, ćma ich szła...
STARUSZKA (z trwogą w głosie) A mój?
ŻOŁNIERZ Mężnie stawał, zadźgali...
STARUSZKA (chyli się jak pod uderzeniem) O Jezu Nazareński!...
ŻOŁNIERZ My ich też nakładli.
Staruszka z rozpaczy siada na ziemię, w błoto. Kołysze się rytmicznie w zawodzeniu. W tle ludzie i konie.
STARUSZKA (pięścią bije w ziemię) Oddaj coś zabrała, oddaj mi naj- młodszego! Otwórz się niesyta.
Ludzie wprowadzają w obejście konie z noszami. Na noszach leży Wołodyjowski. Trzy dziewczyny pomagają zejść z konia Józwie i Gasztowtowi.
GASZTOWT (jakby wróżebnie) Zmogli nas, przeparli... Nie stało sił... Żeby to ino koniec, bo złe lubi watahą sunąć, jako wilcy...
Ludzie w kadr wnoszą nosze w Wołodyjowskim. Dwie dziewczyny pomagają nieść nosze. Kamera odprowadza niosących do drzwi chaty.
WNĘTRZE. IZBA GASZTOWTA - DZIEŃ
Kobieta obejmuje mężczyznę, tuli do niego głowę:
STARSZA KOBIETA Bóg mi cię wrócił! Co my się tu na- martwili... Jaka nowina nadleci, to jakby ją krucy nieśli.
Gasztowt siedzi bezsilnie na ławie. Sonia zdejmuje z niego oręż, rozbiera go. Z Gasztowta spływa na podłogę kałuża wody. Obok zdejmują z noszy rannego:
MĘŻCZYZNA Pomału... Pierś mu przebodli.
Terka zdejmuje z pieca ciężki gar z gorącą wodą, niesie do leżącego nieprzytomnie Wołodyjowskiego, wlewa wodę do drew- nianej balii. Marysia odwija krwawe szmaty z głowy Wołody- jowskiego. Dziewczyny przemywają włosy rycerza ze skrzepłej krwi.
PLENER. PRZED CHATĄ GASZTOWTA - DZIEŃ, DESZCZ
W drzwiach pojawia się Marysia z balią w rękach, wylewa na ziemię czerwoną od krwi wodę. Deszcz rozmywa krew.
(wyprzedza jezdnych)
Matulu! Nasi jadą! Nasi wrócili!
Konie z opuszczonymi głowami. Jeźdźcy zmęczeni, obdarci,
poranieni. Na pierwszym planie Gasztowt i Józwa Beznogi na
jednym koniu. Obok między końmi nosze. W kadr wbiegają ko-
biety, wyrostki, starcy - pomagają zsiadać wyczerpanym
jeźdźcom.
Józwa i Gasztowt na koniu nieruchomi.
Twarz nieprzytomnego Wołodyjowskiego
PACUNELKI
(nad Wołodyjowskim)
Wyżyje?
(inna)
Jak opłatek blady...
JÓZWA
Dużo krwi stracił, dbajcie o niego,
bo tego wart. To pułkownik Wołody-
jowski.
Z obejścia wybiegają trzy córki Gasztowta - Sonia, Terka i
Marysia - rosłe, jasnowłose panny. Otwierają furtę, wprowa-
dzają konie z dwoma jeźdźcami. Dwie kobiety prowadzą ran-
nego Mikołaja, który nieomal zwisa na nich. Inna kobieta
szuka wzrokiem męża. Nie znajduje. Przypada do piersi
starca. Płacze. W głębi ludzie pomagają zsiadać jeźdźcom.
Prowadzą ludzi i konie do domów.
MŁODA KOBIETA
A gdzie Jasiek?
ŻOŁNIERZ
(z bandażem widocznym spod fu-
trzanej czapy)
Ubili, ćma ich szła...
STARUSZKA
(z trwogą w głosie)
A mój?
ŻOŁNIERZ
Mężnie stawał, zadźgali...
STARUSZKA
(chyli się jak pod uderzeniem)
O Jezu Nazareński!...
ŻOŁNIERZ
My ich też nakładli.
Staruszka z rozpaczy siada na ziemię, w błoto. Kołysze się
rytmicznie w zawodzeniu. W tle ludzie i konie.
STARUSZKA
(pięścią bije w ziemię)
Oddaj coś zabrała, oddaj mi naj-
młodszego! Otwórz się niesyta.
Ludzie wprowadzają w obejście konie z noszami. Na noszach
leży Wołodyjowski. Trzy dziewczyny pomagają zejść z konia
Józwie i Gasztowtowi.
GASZTOWT
(jakby wróżebnie)
Zmogli nas, przeparli... Nie stało
sił... Żeby to ino koniec, bo złe
lubi watahą sunąć, jako wilcy...
Ludzie w kadr wnoszą nosze w Wołodyjowskim. Dwie dziewczyny
pomagają nieść nosze. Kamera odprowadza niosących do drzwi
chaty.
WNĘTRZE. IZBA GASZTOWTA - DZIEŃ
Kobieta obejmuje mężczyznę, tuli do niego głowę:
STARSZA KOBIETA
Bóg mi cię wrócił! Co my się tu na-
martwili... Jaka nowina nadleci, to
jakby ją krucy nieśli.
Gasztowt siedzi bezsilnie na ławie. Sonia zdejmuje z niego
oręż, rozbiera go. Z Gasztowta spływa na podłogę kałuża
wody. Obok zdejmują z noszy rannego:
MĘŻCZYZNA
Pomału... Pierś mu przebodli.
Terka zdejmuje z pieca ciężki gar z gorącą wodą, niesie do
leżącego nieprzytomnie Wołodyjowskiego, wlewa wodę do drew-
nianej balii. Marysia odwija krwawe szmaty z głowy Wołody-
jowskiego. Dziewczyny przemywają włosy rycerza ze skrzepłej
krwi.
PLENER. PRZED CHATĄ GASZTOWTA - DZIEŃ, DESZCZ
W drzwiach pojawia się Marysia z balią w rękach, wylewa na
ziemię czerwoną od krwi wodę. Deszcz rozmywa krew.