Muszę napisać o "Mojej przygodzie z duchami". Musi to być STRASZNE ,nie ściągnięte z neta i długie(minimum na półtora kartki). Proszę o szybką pomoc :)
bluefild
"Umrzyk" To nie jest wytwór ludzkiej wyobraźni. Posłuchajcie, jakie kiedyś były zagrozenia na morzu. Pewnej nocy na statku wszyscy składali żagle, ponieważ był wielki sztorm. Nagle zza wielkich fal ukazał sie statek widmo, który nazywał sie "Umrzyk". Ich kapitan wyciągnął czaszkę na lasce, z której wydobywało się czerwone światło. Dzięki temu wszyscy marynarze ludzkiego okrętu zostali zahipnotyzowani zaczęli sie przemieszczać w stronę duchów. I tak przez dziesiątki lat plądrowali statki i miasta. Aż do czasu, gdy trzech śmiałków stawiło im czoła. Wdarli się na łajbę i weszli pod pokład, następnie doszli do korytarza, gdzie były dziesiątki drzwi, ale tylko z jednych dochodziły głośne rozmowy dwóch duchów: -Mam nadzieje, że ta kara w postaci bycia widmem niedługo się skończy - stwierdził jeden -Masz rację, już mam tego dość! - powiedział drugi. Jeden z odważnych domyślił się, że chodzi o pokutę, reszta mu przytaknęła. Po powrocie do miasta trio śmiałków, wszystkim to rozgłaszało. Pewnego razu przypłynął "Umrzyk" i kapitan wyjmował magiczny amulet,aby go wykorzystać. Ludzie zaczęli mówić do zjaw o ich karze i im współczuć, aż w końcu marynarze niezwykłego okrętu popatrzyli na nich z niedowierzaniem, wtem dowódca demonów, krzyknął "Do ataku!" Znienacka wysunęły się armaty ludzkie i próbowały trafić w pół żywe istoty, oczywiście z niepowodzeniem. Przez następne dekady wszystkie mniejsze i większe miejscowości były atakowane, a przy okazji szerzyły się szeregi cieni. Doszło do tego, że została tylko setka ludzi, którzy się poddali i pracowali jako niewolnicy. Po dziś dzień ich dusze przechadzają sie co noc po wszystkich statkach na świecie.
To nie jest wytwór ludzkiej wyobraźni. Posłuchajcie, jakie kiedyś były zagrozenia na morzu.
Pewnej nocy na statku wszyscy składali żagle, ponieważ był wielki sztorm. Nagle zza wielkich fal ukazał sie statek widmo, który nazywał sie "Umrzyk". Ich kapitan wyciągnął czaszkę na lasce, z której wydobywało się czerwone światło. Dzięki temu wszyscy marynarze ludzkiego okrętu zostali zahipnotyzowani zaczęli sie przemieszczać w stronę duchów. I tak przez dziesiątki lat plądrowali statki i miasta. Aż do czasu, gdy trzech śmiałków stawiło im czoła. Wdarli się na łajbę i weszli pod pokład, następnie doszli do korytarza, gdzie były dziesiątki drzwi, ale tylko z jednych dochodziły głośne rozmowy dwóch duchów:
-Mam nadzieje, że ta kara w postaci bycia widmem niedługo się skończy - stwierdził jeden
-Masz rację, już mam tego dość! - powiedział drugi.
Jeden z odważnych domyślił się, że chodzi o pokutę, reszta mu przytaknęła. Po powrocie do miasta trio śmiałków, wszystkim to rozgłaszało. Pewnego razu przypłynął "Umrzyk" i kapitan wyjmował magiczny amulet,aby go wykorzystać. Ludzie zaczęli mówić do zjaw o ich karze i im współczuć, aż w końcu marynarze niezwykłego okrętu popatrzyli na nich z niedowierzaniem, wtem dowódca demonów, krzyknął "Do ataku!" Znienacka wysunęły się armaty ludzkie i próbowały trafić w pół żywe istoty, oczywiście z niepowodzeniem. Przez następne dekady wszystkie mniejsze i większe miejscowości były atakowane, a przy okazji szerzyły się szeregi cieni. Doszło do tego, że została tylko setka ludzi, którzy się poddali i pracowali jako niewolnicy.
Po dziś dzień ich dusze przechadzają sie co noc po wszystkich statkach na świecie.